Tytuł: „Pstrokate tulipany" (obecnie 22 rozdziały)
Autor: FilipZajac27
Gatunek: obyczajowy
Recenzentka: inna_str_ona
Współpraca: Sugardemononme
Redakcja i korekta: LegasowK, wildisthewind6
Znacie te opowieści, które czytają się szybko, ale w głowie zostawiają tyle pytań, że nie chcą zbyt szybko opuścić czytelnika? „Pstrokte tulipany" to jedna z takich historii. Łączy w sobie elementy baśniowe z rzeczywistym światem. Ta książka, tak wyróżniająca się na tle wattpadowych dzieł, zmusiła mnie do poeksperymentowania z samą formą recenzji, więc będzie inaczej niż do tej pory.
Chciałabym zacząć słowami Autora „Pstrokatych tulipanów":
„Bardzo dziękuję wszystkim, którzy czytają moją powieść. Od lat staram się, by moje historie zostały opublikowane przez porządne wydawnictwo, niestety, z racji niestandardowości tematów jakie poruszam, jest to trudne".
I „niestandardowość" jest w tym przypadku łagodnym określeniem, bo Autor, pod przykrywką komedii, porusza tematy kontrowersyjne i trudne. Powieść nie pozwala czytelnikowi na obojętność, zmusza do głębszej refleksji nad stanem społeczeństwa i formami miłości.
Alicję i jej rodziców, poznajemy tuż po napisaniu przez dziewczynę matury, kiedy czeka na wyniki rekrutacji na uczelnie. Ojciec, monter oraz nieodzowny „pan i władca pilota", niczym Ferdek Kiepski przemierza kanały, aby stwierdzić: „Nic nie ma w tej tiwizorni!". W kółko przeżywa emocje, oglądając „Czterech pancernych" i „Janosika". Mama pracuje jako ekspedientka, a po godzinach króluje w kuchni. Naturalnie nie pogardzi soczystą plotką:
„(...) Bo widzisz, moja koleżanka, to też miała córkę i ona się... no wiesz... zakochała w takim jednym. Chłopak był normalny, ale coś z nim było nie tak, no i wiesz jak to... bo oni mieszkali razem i zaczęli – ściszyła głos. – Spali w jednym pokoju – wyszeptała i wróciła do normalnego tonu. – No i wiesz, on miał jakiegoś HIV-a, czy coś i ona później przez to choróbsko jakiegoś udaru dostała i dziś to jej rodzice ślinę z brody muszą wycierać, bo ona to już nie potrafi i sobie tak myślę...".
Trudno sobie wyobrazić bardziej karykaturalny duet. Choć poczciwi i kochający, bardzo odstają od współczesnego świata. Alicja wydaje się niezwykłym darem od losu – dość inteligentna, otwarta, rozsądna i ładna, jednak ku niezadowoleniu rodziców, ciągnie ją do wegetarianizmu, co próbują jej wytłuc z głowy „przy pomocy tłuczka do mięsa". Po prostu, zmuszają ją do przygotowywania mięsnych posiłków, w myśl idei, że złożone problemy mają proste rozwiązania. Dziewczyna wydaje się wolna od rodzinnego dziedzictwa, choć potem okazuje się, że pewne uprzedzenia się za nią ciągną.
YOU ARE READING
RiP: Read in Peace | RECENZJE
Non-FictionRecenzownia "RiP: Read in Peace" - wymagająca, merytoryczna, bezkompromisowa i niebojąca się wskazywać autorom błędy oraz dawać rady. Nie są Ci obce słowa "konstruktywna krytyka"? Gratulacje, RiP to miejsce dla Ciebie. Usiądź wygodnie i rozgość się...