15 Słuszny wybór

182 12 0
                                    


- Jesteś strasznie blada. Powinnaś usiąść, chodź- Hermiona ponownie podjęła próbę, zaprowadzenia ślizgonki do środka. - Ginny pomóż mi. Ona ledwo stoi.

Rudowłosa wzięła na ręce syna Pansy, żeby kobieta przypadkiem go nie upuściła. We trójkę poszły do stolika, przy którym umieszczono większość byłych mieszkańców domu Slytherin'a. Przykuwały spojrzenia części gości, którzy nie omieszkali skomentować ich podejrzanego pochodu. Ciężarna kobieta usiadła na wolnym krześle, nie rejestrując otoczenia- po jej policzkach powoli spływały łzy, a twarz była wolna od jakiejkolwiek emocji. Wyglądała jak nieszczęśliwa, porcelanowa lalka.

- Napij się trochę wody. Masz- pani Potter wcisnęła w dłonie Pansy szklankę, doskonale rozumiejąc spotęgowane przez stan błogosławiony poruszenie. Usiadła tuż obok, żeby druga wiedźma miała pewność, że nie odeszła z jej pierworodnym. - Posłuchaj... To, co powiedziałam wcześniej, to jeszcze nic pewnego. Aurorzy dopiero...

- Weasley... Zamknij się już, proszę- przerwała jej cicho ślizgonka, przymykając oczy. Lekko kołysała się na krześle, walcząc o utrzymanie fasonu.

- Potter. Moje nazwisko Parkinson to Potter- odgryzła się po chwili Ginny, pozwalając sobie na krzywy uśmieszek. Złośliwość sprawiła, że jej rozmówczyni spojrzała na nią, przybierając podobną minę.

- Parkinson-Zabini- kiwnęła jej głową, nieco się rozchmurzając. - Powiedzenie młodej Greengrass, że może się tobą inspirować, to najwyraźniej niedomówienie.

Rudowłosa spojrzała pytająco w stronę Hermiony, która lekko machnęła w jej stronę, sugerując, że w późniejszym czasie wszystko wyjaśni. Rozglądała się po całej sali, w poszukiwaniu Nott'a i Zabini'ego, którzy najwyraźniej ulotnili się zaraz po tym, jak odeszła od stolika. Bez słowa oddaliła się od ciężarnych czarownic, szukając kogoś kompetentnego i zaufanego na tyle, by udzielił jej potrzebnych informacji. Niestety, cała sala zdawała się w ogóle nie wiedzieć o ostatnich wydarzeniach- wszyscy zachowywali się całkowicie zwyczajnie, popijając alkohol i prowadząc najróżniejsze dyskusje. Oznaczało to, że informacja o ataku na czarodziejskie więzienie, miała rangę ściśle tajnej. W takim razie, dlaczego Ginny powiedziała cokolwiek, przy ślizgonce?

Dziki śmiech, od razu przykuł jej uwagę- gwałtownie odwróciła się w stronę, z której nadszedł. Jej oczom ukazał się pochylony do przodu Theo, trzymający się za brzuch. Wyglądał, jakby właśnie usłyszał najlepszy dowcip w swoim życiu, co chwila, wycierając łzy z kącików oczu. Tuż obok niego stał Harry, ubrany w służbowy mundur. W przeciwieństwie do Nott'a wyglądał na zaniepokojonego, najwyraźniej nie spodziewając się specyficznej reakcji na swoje słowa, czy nowiny. Zresztą, dlaczego właściwie z nim rozmawiał? Wiedźma zmarszczyła brwi i pomaszerowała w ich stronę. Stanęła pomiędzy czarodziejami, żeby ewentualnie przeszkodzić w nadciągającej sprzeczce.

- O co chodzi panowie? Słyszałam, że jestem poszukiwana- przyjaciel spojrzał na nią z ulgą. Najwyraźniej nie najlepiej radził sobie w rozmowie ze ślizgonem, który nawet na moment nie przestał rżeć ze śmiechu. - Dałeś mu coś na rozweselenie? Twoja żona wspominała o sprawie, która raczej zbyt zabawna nie jest.

- Nareszcie jesteś- Potter położył rękę na jej ramieniu, okazując jej wdzięczność. - Kingsley prosi was o pilną rozmowę. Trzeba tylko zgarnąć Zabiniego i...

- Odnalazłem zgubę- ciśnienie czarownicy wyraźnie spadło. Powoli obróciła głowę, dostrzegając kątem oka Rona, idącego ramię w ramię z pracownikiem Wizengamotu. Uśmiech nie schodził mu z ust, a charakterystyczne włosy były całkiem dobrze ułożone, co najpewniej było sprawą jego puszczalskiej partnerki. Również miał na sobie służbowy strój aurorów, co oznaczało, że przebywał aktualnie na służbie, albo nie miał pomysłu, na odpowiednie przebranie. Niewiele myśląc, złapała Theodore'a pod ramię, prostując na siłę jego plecy. - Cześć Hermiono! Pięknie wyglądasz- powiedział, wymuszając na kobiecie przywitanie się.

Magical New Order [#DRAMIONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz