5 Patronusy i wszystkie inne przykrywki.

1.1K 44 18
                                    


Nie tracąc czasu, Hermiona wrzuciła komórkę do kieszeni i prędko wyciągnęła różdżkę, chcąc stworzyć kilka barier i tarcz, które miały na celu odstraszyć wszystkich potencjalnych gapiów. Nie wykonała żadnego telefonu, najwyraźniej mając zamiar wyłącznie sprawdzić godzinę. Zważywszy na wcześniejsze wybuchy nieopodal, musiała się pospieszyć, by przypadkiem nikt nie zainteresował się ich obecnością. Służby miały robotę do wykonania, wliczając w to zabezpieczenie najbliższej okolicy i ewakuację mieszkańców. Sprawa brutalnie zamordowanego czarodzieja, w żadnym wypadku nie należała do ich zmartwień. 

- Repello Mugoletum- szepnęła w mroku, a Draco poczuł jak niewidzialna siła nagle w niego. Nie miał dotąd zbyt wiele do czynienia z magią obronną. Malfoy Manor strzegły stare i potężne zaklęcia, bazujące też na ich czystości krwi- nigdy nie interesował się, w jaki sposób działały, ani tym, kto i kiedy je założył. Mógł tylko zakładać, że były dużo słabszą wersją magii, której użyto do ukrycia przed ciekawskimi spojrzeniami Hogwart i inne szkoły magiczne.

Cave Inimicum- mruknęła już nieco głośniej, a w ułamku sekundy do ich uszu dotarł ostry pisk. W przypadku kogoś niepowołanego, ten wstrętny dźwięk powiadomi ich o tym natychmiast. Wypuszczając dym z płuc, spojrzał na zegarek- powoli zbliżała się dwudziesta trzecia. Jak tak dalej pójdzie, to przed czwartą nawet nie zdążą pomyśleć o pójściu spać. Malfoy wygiął usta w grymasie i ponownie spojrzał na Granger- jej szlafrok delikatnie falował, wspierany chłodnym wiatrem, podobnie jak włosy. Na nagich łydkach pojawiała się raz za razem gęsia skórka, ale nawet na moment nie rozkojarzyła się. Gdyby nie to, że cała posadzka była zbrukana krwią i wnętrznościami trupa, poszedłby po jakiś zapasowy płaszcz dla niej, tudzież bluzę. Dlatego, że po pierwsze, nie zostanie wówczas zasypany pretensjami, że zaziębiła się przez niego, a po drugie, czuł się odrobinę nieswojo, gdy była tak ubrana. A właściwie, że praktycznie nie była.

- W moim kantorku powinna być bluza, może chcesz... - powiedział, siląc się na neutralny ton, żeby przypadkiem nie pomyślała, że się martwi, co to, to nie. Zasady dobrego wychowania, wpajane mu przez matkę, wzięły w nim górę. Chęć oszczędzenia sobie, jej ciągłych pretensji i przemądrzałego tonu, postanowił zachować już dla siebie. Nim jednak dokończył zdanie, wymówiła dwa słowa, przez które wtargnięcie do środka stało się bardzo trudne. Żadne głupie accio czy wingardium leviosa, nie miały szans się przez nie przebić.

Protego maxima!

"No to mam przejebane" - pomyślał, gdy wiedźma utkwiła w nim jadowite spojrzenie. Westchnął ciężko i podszedł nieco bliżej, szykując się na kolejną potyczkę słowną.

- Byłoby o wiele prościej, gdybyś pomógł mi z zabezpieczeniami, wiesz? - odparła, dysząc ciężko. Spojrzał na nią znad okularów i pokręcił głową na boki.

- Mówiłem ci, że porzuciłem magię dawno temu. Jeżeli twój umysł, nie potrafi zapamiętać, tak prostej informacji, może powinnaś zmienić pracę, Granger? - odpyskował machinalnie, wprawiając ją w drobne zakłopotanie. Zawstydzona, zamrugała kilka razy, pozwalając swoim policzkom, delikatnie się zaróżowić. Jej usta zacisnęły się w prostą linię, co oznaczało, że faktycznie wyleciało jej to z głowy. Kto by pomyślał, Draco Malfoy właśnie doczekał dnia, w którym panna Granger, zostanie zawiedziona przez swój mózg, niebywałe!

- Wybacz, moja uwaga faktycznie była nie na miejscu. Przypadkiem nie mówiłeś czegoś, gdy rzucałam ostatnie zaklęcie? - spytała spokojnie, owijając się ciaśniej połami swojego szlafroka.

- Musiałaś się przesłyszeć. Trzeba chyba zawiadomić Ministerstwo, prawda? Na co czekasz? Ja nie mogę do nich ot tak zadzwonić. A twój Kingsley jest, póki co poza biurem- odparł od niechcenia, ponieważ w jego mniemaniu straciła swoją szansę. Hermiona jakby wyrwana z letargu, skupiła się na czymś intensywnie, po czym wymówiła inkantację, zaklęcia patronusa. W czasie bitwy o Hogwart, wielokrotnie widział najróżniejsze formy tego trudnego czaru- od majestatycznych dzikich kotów, po świnki morskie czy też drapieżne ptactwo. Jej strażnikiem, była wydra. Zdawała się niesamowicie radosna tym, że Granger przywołała ją do siebie- wesoło podskakiwała dookoła wiedźmy, co chwila, wykonując jakiś fikołek w powietrzu. Parsknął cicho, spodziewając się czegoś zupełnie innego. Choć nie miała większego wpływu na gatunek, musiał przyznać przed samym sobą, że rozbawiła go i zaskoczyła zarazem.

Magical New Order [#DRAMIONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora