4 Ignoranctwo i bariery antyteleportacyjne.

525 38 15
                                    


- Kret potocznie jest używany jako synonim słowa szpieg, Malfoy- odpowiedziała prędko Hermiona.

- Do diabła, wiem, co to znaczy, Granger- skwitował cierpko Draco. - Tylko na jakiej podstawie tak twierdzisz? To poważne oskarżenie, nawet jak na ciebie- stanął obok biurka i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Łypał na nią zza okularów, unosząc delikatnie jedną brew. Hermiona westchnęła ciężko i rozłożyła dokumenty na odpowiednich stronach.

- Przede wszystkim, nie mam pojęcia, jak mogłeś tego wcześniej nie zauważyć. Sprawiałeś wrażenie osoby, która zna na pamięć te dokumenty- stwierdziła szyderczo, spoglądając na niego spod byka. Irytację wiedźmy można było aż wyczuć.

- Skoro jestem ich autorem, to poniekąd prawda. Jednakże nie wyrecytuję Ci ich treści, jeżeli do tego pijesz- powiedział bez dłuższego namysłu. - Powiedz w końcu, o co ci chodzi!

- Spójrz na to- kobieta zabrała ołówek z przybornika i podkreśliła delikatnie kilka informacji, z różnych spraw. - Każda z tych osób została opętana krótko po tym, jak złożyła wizytę w budynku Brytyjskiego rządu. Dowiaduję się o tym dopiero, po przejrzeniu notatek z twoich śledztw. Dziwne, że w Ministerstwie nikt o tym nie wspominał...

- Co to ma do rzeczy? - podparty oburącz o biurko, wisiał nad gryfonką i powoli składał do kupy nowe powiązania. Nawet gdy napotkał pełny politowania wzrok dziewczyny, wciąż nie dostrzegał obecności ewentualnego szpicla.

- Kiedy dostałeś listę skradzionych przedmiotów? - spytała, ponownie zakładając nogę na nogę, przez co skutecznie zyskała więcej jego uwagi. Jej skórzane buty lśniły, a ołówkowa spódnica, ciasno opinała jej uda. Widocznie w Ministerstwie musiała mieć własny gabinet, skoro po porannym spotkaniu zdążyła się przebrać. Nie wyglądała na osobę, która zawracałaby sobie głowę, żeby w środku dnia wracać do domu, żeby tylko zmienić ciuchy.

- Jakieś cztery lata temu. Zaktualizowany spis, dostałem tego samego dnia, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy. Skąd właściwie o tym wiesz? - spytał zaskoczony. Mimo woli, jego wzrok sunął powoli po jej łydkach, których skóra była przykryta koronkowym wzorem, czarnych pończoch.

- Są bardzo dokładne. Dominic je przygotował? - wiedźma nieświadomie wybudziła mężczyznę, ze swojego rodzaju letargu. Tym bardziej że wspomniała o znajomym imieniu, choć za cholerę nie kojarzył jego właściciela.

- Kto? - Malfoy zmarszczył jedną brew, nie mając wciąż pojęcia, o kim właściwie mówi.

- Gdyby za ignoranctwo rozdawali nagrody, zostałbyś laureatem kilku edycji z rzędu. To asystent Kingsley'a, na Merlina! - warknęła, masując pospiesznie swoje skronie. Wyglądała na bardzo zmęczoną i zdenerwowaną. Choć dobiegała dopiero godzina dwudziesta, całkiem możliwe, że od świtu była na nogach. Nikogo zresztą, by to w ogóle nie zdziwiło, szczególnie, że gdy do niego dzwoniła w okolicy ósmej, była już poza domem.

- Zachowujesz się, jakbym musiał o tym pamiętać. Nie znoszę go, więc nie widzę potrzeby, bym zapamiętał jego imię. Dla mnie może się nawet tytułować "bratem Potter'a". Serio, wisi mi to- stwierdził szczerze, po czym oparł się biodrem o biurko na skos, od krzesła Hermiony.

- Jakim cudem, otrzymujesz jakiekolwiek zlecenia od mugoli? Z takim nastawieniem, nie poradziłbyś sobie, ze znalezieniem dziury w kieszeni... - z rękawa wyciągnęła swoją różdżkę, szepcząc pod nosem jakąś krótką inkantację.

- O moją działalność się nie bój. Dotąd nie robiłem czegoś, co wymagałoby ode mnie większego wysiłku, czy poświęcenia więcej czasu, niż z początku bym założył- w tej samej chwili, Granger wyczarowała dwa spore kubki i parujący czajnik z herbatą. Zastawa nie była co prawda tak imponująca, jak ta, do której przywykł w swoim rodzinnym domu. Jednakże był całkowicie pewien, że użyła tego samego czaru, z którego korzystali jego służący, za lat świetności "Malfoy Manor".

Magical New Order [#DRAMIONE]Where stories live. Discover now