18 Pokusy i kłamstwa.

195 16 4
                                    


Cisza jest cudownym zjawiskiem. Pomaga się uspokoić, rozważyć pewne kwestie, czy zobaczyć świat z innej perspektywy. Niektórzy zaś twierdzą, że da się ją usłyszeć. Zatracić się, czy zakochać, choćby w samej idei braku dźwięków i ludzkich głosów. Prawdopodobnie pozwala też umysłowi zwariować, z braku bodźców i możliwości skupienia uwagi. Niestety, zdarzają się sytuacje, gdzie ogólny bezgłos wywołuje wszystko na raz- szczególnie gdy z rany przestępcy, krew wylewa się szkarłatnymi strumieniami.

- Granger? - mężczyzna podszedł do wiedźmy, która w milczeniu wpatrywała się w nieruchomą postać. - Już po wszystkim. Możemy przekazać ją w ręce aurorów- dotknął lekko ramienia kobiety, próbując zwrócić jej uwagę na siebie.

Stała nieruchomo, nie odrywając spojrzenia od ledwo żywej postaci. Służka Voldemorta krztusiła się i drżała, wijąc się w konwulsjach. Nie stanowiła już zagrożenia, a jej stan był krytyczny. Najprawdopodobniej nie istniał na świecie nikt, kto z dobroci serca udzieliłby jej pomocy. Wszak była bezwzględną i śmiercionośną bronią, w obydwu wojnach czarodziejów. Nawet gryfonka nie kwapiła się do tego, żeby zatamować jakiekolwiek krwawienie. Charczenie wydobywające się z gardła ledwo żywej czarownicy, kusiło, tylko żeby dokończyć dzieła, miażdżąc krtań, tudzież zadając inny, śmiertelny cios.

- Jak, ty... Próbowałeś ją zabić? - spytała cicho, odtrącając gładzącą ją dłoń. Wzięła kilka wdechów, nim pozwoliła sobie na niego spojrzeć. - Dlaczego...? Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej, że twoja magia jest silniejsza, niż eliksir ją wstrzymujący? - uderzyła lekko pięścią w jego klatkę piersiową, a wyraz twarzy czarownicy dawał jasno do zrozumienia, że była wściekła. - Czy zawsze musisz być takim wrzodem na dupie, Malfoy?

- Czekaj, czekaj... - złapał za jej nadgarstek, uniemożliwiając kolejne uderzenia. - Masz pretensje o to, w jaki sposób cię uratowałem? - Hermiona próbowała wyrwać się z uścisku, do czego Draco nie zamierzał dopuścić. - Niespodziewane przebijanie się zalążków mojej energii, przez mikstury Nott'a jest ważniejszy od tego, że ta kurwa próbowała zrobić ci krzywdę?

- Puść mnie do cholery! To nie czas na to! - krzyknęła w złości, szarpiąc się z całych sił. - I co na Merlina stało się z Ronem i panem Robards'em?

- Pojawili się znikąd, podczas twojej przeciągającej się nieobecności. W przeciwieństwie do twojego koleżki, Robards przynajmniej zachowuje się przyzwoicie- odpowiedział, zmuszając towarzyszkę do uspokojenia się. - Carrow ich zaatakowała- nie mogłem stać bezczynnie. Choć oglądanie, jak Weasley dostaje bęcki, będzie moim nowym, ulubionym wspomnieniem- dodał po chwili, uśmiechając się krzywo. Kobieta wykorzystała sytuację i uwolniła się spod mocnych palców mężczyzny. Odsunęła się od niego na krok i wskazała zmasakrowane ciało. Nosem wypuszczała kłęby pary, powstałe wskutek kontaktu z chłodnym, jesiennym powietrzem. Całe ciało kobiety drżało, choć temperatura nie miała tu nic do rzeczy. Ogień powoli otaczał ich ze wszystkich stron, przez co na zmianę owiewało ich zimno lub ciepło.

- Złamałeś masę protokołów! Naraziłeś nas na niebezpieczeństwo, wychodząc jej naprzeciw! - krzyknęła, wymachując ręką. - Wmieszałeś w dotyczącą cię przykrywkę, kolejnych pracowników Ministerstwa! Prawie zabiłeś Carrow, niemal uniemożliwiając przesłuchanie! - systematycznie zniżała głos, nie panując nad emocjami. - A co najgorsze, oszukałeś mnie! - dodała prawie płaczliwie, ku zdziwieniu Draco. Przyglądał się czarownicy z zaciekawieniem i dziwnym poczuciem współczucia, powoli kiełkującym w okolicy jego brzucha. Ponownie zbliżył się, wsadzając ręce do kieszeni płaszcza. 

Ilość możliwości, co do wykorzystania ich przerażała go- w głowie snuł już różne scenariusze, od najbardziej wymyślnych i brutalnych, aż po łagodne i czułe. Kusiło go, żeby subtelnie złapać za podbródek, czy policzek wiedźmy, choć w tej samej chwili bał się konsekwencji takiego czynu. Jednocześnie rozpierało go od środka, żeby złapać za jej gardło i ścisnąć je z całej siły, tak, jak obiecał kilka godzin wcześniej. W dodatku nie rozumiał samej chęci, kontaktu z kobietą- niedawno prędzej wsadziłby kończyny do kwasu, niż zechciałby z własnej woli jej dotknąć. Ogłupiająca wręcz potrzeba kontaktu i bliskości, była czymś nowym i niespotykanym w życiu mężczyzny. Tak, jakby coś, co wydarzyło się w minionych tygodniach, wywołało palące przyciąganie.

Magical New Order [#DRAMIONE]Where stories live. Discover now