Rozdział 6- ,,to twój chłopak"

83 4 1
                                    

Powoli ale miło ( nawet bardzo miło) upłynęły mi kolejne lekcje.

Podeszłam do z Larissą do szafki I odłożyłam tam moją torbę.
Później poszłyśmy na lanch.

Ja wzięłam sobie jabłko I jogurt a Larissa kanapkę, ciasto I winogron.

Siadłyśmy do stolika. Otworzyłam jogurt i zamoczyłam w nim łyżeczkę a Larissa podbierała sobie winogron.
Nagle odwróciłyśmy się w stronę wejścia bo usłyszałyśmy jak ktoś czymś uderza. Najprawdopodobniej łyżką o łyżkę. 
Gdy spojrzałyśmy w tym kierunku (wsumie dokładnie jak wszyscy w tym pomieszczeniu) zobaczyłyśmy ładnie (bardzo ładnie) ubraną dziewczynę. 

Miała śliczne bląd włosy sięgające jej chyba poza tyłek związane w luźną kitkę.  Lekki makijaż tylko podkreślał jej piękną urodę.  Miała na sobie białą spódniczkę I czarny Top z długim rękawem (dokładnie taki jak ja tylko że czarny). Do tego miała jeszcze czarne długie obcasy, co razem wyglądało poprostu prze-pięk-nie.

Wkrótce, kiedy już dosłownie wszyscy byli skierowani w jej kierunku zaczęła mówić uroczym głosem:
-Jako, że zaczęła się szkoła, zapraszam wszystkich na imprezę z okazji rozpoczęcia roku. Za chwilę rozdam ulotki wszystkim chętnym. Tu są wszystkie informacje...- mówiąc to pokazała na ulotki- ...dotyczące imprezy. Gdzie się odbędzie, o której będzie itp. Zapraszam!

Nagle wszyscy stanęli wokół dziewczyny otaczając ją.
-Idziesz?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Larissy.
Natychmiast się otrząsnęłam i spojrzałam na dziewczynę.
-Ja? Nie. Raczej nie idę. To niebdla mnie. Wolę zostaćw domu i odrobić tę zjębaną matme- powiedziałam sarkastycznie.

Larissa odrazu zciągnęła brwi do dołu.
-Nie ma mowy. Idziesz ze mną. Musimy się trochę rozluźnić- nalegała mnie Larissa i muszę przyznać że dość skutecznie bo potrzebowałam odstresowania.
-No nie wiem...- powiedziałam niepewnie.
-No weź. Nie daj się prosić- nalegała Larissa.
-Niech Ci będzie. Ale to tylko dlatego żebyś przestała mnie męczyć- uległam jej prośbom groźąc jej palcem.
-Chodź pójdziemy po ulotkę- powiedziała a ja pokiwałam głową.

Wstałyśmy od stolika I udałyśmy się po ulotkę.
Impreza odbędzie się w najbliższy piątek. Czyli mam czas aby się przygotować do niej mętalnie i fizycznie.
Nie wiem kiedy mi ten czas zleciał a już byłam w mieszkaniu.

Ten tydzień minął strasznie szybko. Za szybko. Nie wiedziałam, że nim się obejrzę minie prawie cały tydzień.

Czyli to oznacza, że dziś jest impreza.

Tak właśnie dziś.

Zaprosiłam do siebie Larisse. Dużo lepiej by było gdybyśmy sobie wybierały/ proponowały sukienki, makijaże, fryzury itp. Dlatego właśnie ją zaprosiłam.

Była 15:00 a impreza zaczynała się o 18:00. Miałyśmy trzy godziny. Dla niektórych może się to wydawać że to dużo czasu, ale dla nas to było wręcz za mało. To nie tak że się długo szykujemy, ale jak jeszcze sobie trochę pogadamy to już całkowicie nie będziemy mały czasu.

-Weź tę! Albo nie tę! Albo nie... może tę!- mówiła niezdecydowana.
-To którą w końcu- zapytałam podirytowana.
-O! M! G! Musisz założyć tą!- powiedziała pokazując mi przepiękną sukienkę- idź ją załóż! I to już! Nie chcę słyszeć nic więcej oprócz ,,okej". Zrozumiano- krzyknęła na cały głos na co ja tylko przytaknęłam głową.

Poszłam do łazienki się przebrać. Gdy ją założyłam czułam się... dziwnie... ładnie...

Matka ciągle mi powtarzała, że jestem gorsza od mojej siostry, mimo, że nigdy mi tego nie powiedziała w twarz, czułam, że to mi chce przekazać. Przez to, że moja siostra zginęła... mama dużo częściej mi powtarzała, że mogłabym być taka jak ona... Tak ładna. Mądra, bardziej wysportowana, szczuplejsza... że muszę przestać tyle jeść bo będę gruba...
Przez to godzinami, dniami a nawet tygodniami się głodziłam by nie słyszeć tych okropnych słów. Nie tylko czyny bolą... słowa też mają swoje konsekwencje. Przez całe życie źle się czułam... źle się czułam ze swoim ciałem. Nie umiałam nawet spojrzeć w lustro. Nie potrafiłam... Nie potrafiłam bo gdy tylko w nie patrzałam widziałam siebie oczami mojej matki...

Napłynęły mi łzy do oczu. Starłam je rękoma i obmyłam delikatnie twarz wodą. Wytarłam twarz ręcznikiem.

Wychodząc z łazienki zauważyłam Nicholas'a. Odwróciłam twarz w bok aby nie widział, że płakałam.

Nie zwracał na mnie uwagi, tak samo jak ja na niego.
Gdy weszłam do pokoju zauważyłam Larissę, która miała oczy szeroko otwarte i zmarszczone brwi.
-To twój chłopak?- zapytała po chwili.
Prychnęłam.
-On? My się nienawidzimy. Jakbym mogła to bym mu podcięła gardło- parsknęłam po czym Larissa powiedziała:
-Pasowalibyście do siebie.
-Ta napewno. Prędzej bym została zakonnicą niż bym z nim była- znowu parsknęłam.

Odrazu poprawił mi się humor.
-A wracając do tematu to przepięknie wyglądasz- powiedziała Larissa.

Miałam na sobie całą czarną sukienkę, która miała cienkie ramiączka.
Była ona dość obcisła, ale przy tym bardzo wygodna. Sięgała mi zaledwie do połowy ud, jak nie wyżej.
Po obydwu stronach miała ona dziury w tali, jak I również rozcięcia na udach.
Ramiączka były całe w błyszczących brylantach.
Zakochałam się w niej ale nadal nie byłam pewna czy ją wziąć.

-Nie wiem... Nie wyglądam jak dziwka?- zapytałam się Larissy patrząc w dół na sukienkę.
-Nie- powiedziała krótko i zwięźle- nie wyglądasz jak dziwka tylko jak ładna dziewczyna. A jeśli by się wszyscy za tobą oglądali to znaczy, że ci zazdroszczą lub podziwiają. Ale częściej zazdroszczą- dodała po chwili.

Na te słowa odrazu poczułam się lepiej. I  pewniej.
-Dobra, bo my tu gadu gadu, a trzeba jeszcze znaleźć ci sukienkę, zrobić make-up I fryzurę- powiedziałam do Larissy- okej. Mamy ma to niecałe dwie godziny- rzekłam spoglądając w telefon.

I Wanna youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz