Rozdział 22- ,,Ethan"

70 8 2
                                    

VANESSA:

Weszłam z Nicholas'em do szkoły. Czułam jak każdy obecny w pomieszczeniu rozmawiał o tym co się właśnie wydarzyło. Ja jednak nie zwracałam na to uwagi. Miałam to głęboko w dupie.
Przeszliśmy przez korytarz. Nicholas poszedł do swoich znajomych ja za to poszłam do Larissy.
Stała przy swojej szafce wyjmując z niej jakieś książki.
-Hej- przywitałam się po czym otworzyłam szafkę aby wziąć z niej potrzebne rzeczy.
Larissa spojrzała na mnie z smutkiem w oczach.
-Słyszałaś już co się stało Kaiy?- zapytała z przygnębieniem a moje serce na chwilę stanęło po to aby po chwili zabić jeszcze mocniej.
-Tak...- powiedziałam wyjmując książki od biologii z szafki.

Larissa już nic nie odpowiedziała a jedynie zamknęła szafkę.
Szłyśmy razem przez korytarz w stronę sali nie odzywając się wogóle do siebie tak jakbyśmy były obrażone na cały świat.
Usiadłyśmy na ławce mierząc siebie wzrokiem ale jednak długo nie posiedziałyśmy bo po jakiś dwóch minutach zadzwonił dzwonek oznajmujący lekcje.
Weszliśmy do sali siadając jak zwykle w tym samym miejscu co zawsze. Gdy wszyscy już weszli włącznie z Nicholas'em a to był cud bo jakoś przez ten miesiąc spóźnił się jedynie około trzy razy co było do niego niepodobne weszła pani Charlotte- nauczycielka od biologii.
Usiadła jak zwykle przy biurku pisząc coś na komputerze. Po sprawdzeniu obecności zaczęła omawiać temat jaki mieliśmy dzisiaj. Kiedy zapisywałam notatkę z tablicy Larissa podsunęła mi karteczkę. Popatrzałam na nią tak jakby nad moją głową widniaj właśnie znak zapytania. Ona oczami powędrowała na kartkę przekazując mi w ten sposób abym ją otworzyła.
Zrobiłam to o co mnie poprosiła a w tym przypadku pokazała.

Idziesz po lekcjach na boisko?

Uśmiechnęłam się i bez większego namysłu odpisałam jej.

Tak.

Podałam jej kartkę na co ona podniosła jeden kącik ust i zaczęła pisać po papierku. Dyskretnie mi podała liścik tak aby nauczycielka, która właśnie była odwrócona do nas tyłem bo pisała notatkę na tablicy nic nie zauważyła.
Otworzyłam zmięty papierek.

Może poderwiemy jakiś fajnych chłopaków ;)

Automatycznie otworzyłam szerzej oczy i złożyłam usta w cienką linię.

Ooł... zapomniałam jej powiedzieć, że mam już... chłopaka...

Nie pewnie jej odpisałam.

Możliwe... :)

Po połowie skończonych lekcji poszłyśmy na lunch. Ja jak zwykle wzięłam sobie jogurt, jakiś owoc i sałatkę, którą odkąd pierwszy raz ją zjadłam to teraz codziennie ją biorę. Usiadłyśmy do stolika w którym zawsze siadamy.  Kiedy wgryzłam się w jabłko Larissa zaczęła mówić o temacie, którego wolałabym nie ruszać z resztą pewnie tak samo jak ona ale niestety nie obejdzie się bez niego.
-Byłaś już u niej w szpitalu?- zapytała w kółko mieszając słomką herbatę.
-Tak...- odparłam odkładając ogryzek po jabłku.
Larissa zaczęła jeść swoje frytki a ja sałatkę.
-Ciekawe kiedy się wybudzi...- powiedziała bardziej sama do siebie opierając głowę o rękę- Bez niej jest tak jakby... pusto- rzekła patrząc na frytki jakby były jej bliskie a później ją porzuciły i ma o to żal.

Zaczęłam myślami błądzić o tym co wczoraj zobaczyłam.
Kaiye leżącą w łóżku szpitalnym w śpiączce, Johna w takim stanie w jakim nigdy go nie widziałam i ten mój przeogromny płacz...

Dlaczego akurat jej musiało się to przydarzyć?
Ma całe życie przed sobą.
A teraz?
Teraz to może się wogóle nie wybudzić ze śpiączki...

I Wanna youWhere stories live. Discover now