Rozdział 20- ,,pokój 25"

64 4 0
                                    

Zaczęłam powoli otwierać oczy. Gdy je w pełni otworzyłam zobaczyłam Nicholas'a, który spał. Wtulał się we mnie. On tak słodko spał.

Spojrzałam w stronę okna i zobaczyłam jasne promyki przedostające się do pokoju.

Czyli już nie ma burzy.

Delikatnie i ostrożnie, tak żeby nie zbudzić Nicholas'a wzięłam z szafki nocnej telefon aby sprawdzić godzinę. Była jedenasta. Odłożyłam telefon i rozciągnęłam się ziewając.

Powoli wstałam z łóżka I poszłam do toalety trochę się ogarnąć.
Rozczesałam włosy i powtórnie związałam je w kucyka. Obmyłam twarz zimną wodą aby się trochę rozbudzić. Potem wzięłam szybki, ciepły prysznic tak aby nie zamoczyć włosów, ubrałam się z powrotem w swoje ubrania i wyszłam z łazienki zgłaszając światło.

Gdy tylko weszłam do pokoju Nicholas'a usłyszałam znajomy mi głos.
-To moja bluza?- zapytał leżąc na przedramieniu.
-Nie zaprzeczę- uśmiechnęłam się- już Ci ją oddaje- podeszłam bliżej łóżka.
-Nie musisz. Zatrzymaj ją. Na tobie wygląda dużo ładniej- powiedział po czym wstał do pozycji siedzącej i objął mnie wokół pasa.
Podwinął delikatnie moją bluzę po czym złożył na moim brzuchu małe pocałunki co muszę przyznać bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Jeździł delikatnie ustami po moim podbrzuszu co przyprawiało mnie o dreszcze. Wplotłam dłonie w jego piękne, brązowe loki.
Przyssawał się na krótką chwilę do mojego brzucha zostawiając delikatne czerwone ślady.
Po chwili położył się na łóżku i pociągnął mnie za nim w związku z czym leżałam na nim. Terraz już leżałam na nim i wtulałam się mocno do Nicholas'a. Uśmiechnęłam się pokazując moje białe zęby.

Czułam jego bicie serca, czułam jak podnosi mu się klatka piersiowa, czułam jego piękny, słodki zapach.

Po chwili wstałam, siadając na nim rozkarkiem i zaczęłam mu składać czułe pocałunki na szyi. Jego ręce powędrowały na moją talię, za to moje trzymały go za tył szyi.
Czule I delikatnie jeździłam ustami zostawiając malinki na jego szyi.

Nicholas jeździł z góry na dół dłońmi po moim udzie.  Dotykał też mojego tyłka co mi wcale nie przeszkadzało.

Nagle Nicholas wsadził mi swoje zimne dłonie pod moją bluzę I aż mnie przeszył lekki dreszcz. Dotknął moich piersi na co ja wogóle się nie przejęłam. Jednak I tak cicho jęknęłam.

Gdy dotknął sutka zrobił pytającą minę. Uśmiechnęłam się zwilżając moje spierzchnięte usta.
-Kolczyk- wytłumaczyłam odrywając się od niego na chwilę po czym znowu zaczęłam go całować.
Chłopak przewrócił oczami po czym znowu wrócił do czułego dotykania moich piersi.

Po chwili zaczęłam całować brzuch Nicholas'a. Zjeżdżałam coraz niżej. Byłam już praktycznie przy czułym miejscu Nicholas'a kiedy nagle usłyszałam dzwoniący telefon.

Zeszłam z Nicholas'a a ten wstał z wyraźnym kaprysem na twarzy. Wziął telefon z szafki nocnej I odebrał przykładając sobie telefon do ucha.
-Stary jest problem- usłyszałam wyraźny  głos Johna.
-Czy to jest takie ważne? Przerwałeś mi coś... ważnego- powiedział po czym spojrzał się na mnie przelotnie.
-Tak... No bo Kaiya jest w szpitalu- rzekł John na co ja jak poparzona wstałam z łóżka I zabrała Nicholas'owi telefon przykładając go do swojego ucha.
-Jak to jest w szpitalu?!- krzyknęłam przejęta bo to tak naprawdę była moja najlepsza przyjaciółka.
-To nie rozmowa na telefon. Przyjedźcie do szpitala, ja wam za chwilę podam adres- powiedział po czym się rozłączył.
-Zbieraj się- powiedziałam wychodząc z pokoju jak najszybciej.

Ubrałam szybko dresy, założyłam buty i wyszliśmy z domu.

Z przejęcia nie czułam aż tak wielkiego dyskomfortu jadąc samochodem.  Co ona robiła w szpitalu? Czy wszystko w porządku? To nie jest nic poważnego? Jak długo tam będzie? W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań na które nie było żadnych odpowiedzi.

Przecież jeszcze wczoraj było wszystko dobrze i razem chodziłyśmy po galerii handlowej.

John wysłał Nicholas'owi adres szpitala i pojechaliśmy tam jak najszybciej.

Chociaż czułam lekki dyskomfort jadąc autem nie przejmowałam się tym aż tak bardzo bo dużo bardziej przejęłam się Kaiyą która leżała w szpitalu.

Kiedy dojechaliśmy czym prędzej wyszłam z samochodu nawet nie czekając na Nicholas'a, który był za mną. W pośpiechu weszłam do szpitala i poszłam do recepcji zapytać się gdzie mogę znaleźć Kaiye.
-Leży w pokoju 25- powiedziała recepcjonistka po czym szybko poszłam w tym kierunku.

Spojrzałam na tę drzwi i je otworzyłam jak oszalała.
Zauważyłam Johna siedzącego obok łóżka Kaiy. Nie wyglądał dość świeżo.

Kiedy mój wzrok powędrował w stronę łóżka zobaczyłam Kaiye która miała posiniaczone ręce, krew na twarzy i bandaż na głowie.

Podbiegłam do łóżka i złapałam ją za rękę. Była nieprzytomna. Nie reagowała. Nic. Jedyne co było słychać to odgłos respiratorów.

Kiedy patrzałam na Kaiye pociekła mi jedna, słona łza która po chwili zatrzymała się na brodzie aby później spaść na podłogę.

-Co jej się stało?- załkałam spoglądając na Johna.

Wtedy do sali wparował Nicholas który przyglądał się Johnowi siedzącemu na stołku przy łóżku i mi też znajdującej się przy łóżku ale z tym, że ja klęczałam.

-Miała wypadek- zaczął patrząc ze zmartwieniem w oczach- kiedy mieliśmy się spotkać dziś koło galerii, na pasach potrąciło ją jakieś auto...- uciekał wzrokiem od mojego spojrzenia, pewnie próbował ukryć smutek, którego za to mi nie udało się ukryć- nim przyjechała karetka mocno się wykrwawiła...- spojrzał mi tym razem w oczy- ona jest w śpiączce!- podniósł delikatnie głos a ja widziałam jak jego oczy wpatrujące się prosto w moje od razu się zeszkliły.

Co...
Nie... proszę... powiedz... powiedz, że to żart... powiedz, że to głupi, wogóle nieśmieszny żart...

To nie był żart. John patrzył ciągle w Kaiye.

Ja odrazu otworzyłam szerzej oczy.
Łzy napłynęły mi do oczu. Ścisnęłam mocniej rękę Kaiy i spojrzałam prosto w jej twarz.
Wpadłam w histeryczny płacz. Zaczęłam płakać. Łza spływała mi za łzą a ja nawet niepotrafiłam się uspokoić. Nie potrafiłam zatrzymać tych łez, które bezustannie spływały mi po policzkach.

-Proszę... n-nie rób mi tego...- załkałam próbując wziąć wdech- nie zostawiaj mnie...- płakałam, w chuj płakałam, ani przez chwilę nie przestałam płakać- proszę obudź się...- przyłożyłam jej rękę do mojej twarzy- proszę...- wyszeptałam.

Łzy ciągle napływały mi do oczu. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Z sekundy na sekundę coraz trudniej mi się oddychało. Nie potrafiłam głębiej nabrać powietrza.
Ledwie co potrafiłam wziąć oddech przez mój płacz. Płakałam, łkałam, wyłam. Nie dało się tego uspokoić. Płakałam tak mocno jak jeszcze nigdy. Nie płakałam nawet tak jak... jak mój ojciec mnie bił... To był dużo... ale to dużo lżejszy ból niż ten ból, który widzę jak tylko spojrzę na Kaiye...

Nicholas podszedł do mnie i kucnął przy mnie. Złapał mnie za ramię.
-Vanessa, Chodź. Musisz się uspokoić- powiedział podając mi rękę a ja spojrzałam na niego.
-N-nie... ja chce... ja chce zostać przy... przy niej...- wytarłam ręką moje mokre policzki. Nie potrafiłam prawie nic z siebie wydusić. Ledwie co powiedziałam cokolwiek.

Nicholas wziął wdech I objął mnie wokół tali, powoli podnosząc.
-Ja chce zostać... przy niej- powiedziałam już trochę bardziej uspokojona.

Nicholas wziął mnie za uda i podniósł do góry.
Oplotłam ręce wokół szyi Nicholas'a i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Nie... Nie mogę jej zostawiać...- powiedziałam niepodnosząc głowy z klatki Nicholas'a.
-Ciii... już dobrze...- pogłaskał mnie po głowie- będziemy ją odwiedzać..., a teraz jedziemy do domu- powiedział spokojnie Nicholas a ja nie miałam siły się już wykłócać dlatego nic nie odpowiedziałam.

Wyszliśmy ze szpitala a ja jeszcze mocniej wtuliłam się w Nicholas'a jeszcze delikatnie popłakując...

I Wanna youWhere stories live. Discover now