Rozdział 9- ,,jak można tak robić"

67 5 1
                                    

NICHOLAS:

Patrzyłem na tańczącą na stole Vaness. Była przepiękna. Tak pięknie i płynnie się ruszała. Byłem w nią zapatrzony. Miała przepiękną sukienkę która podkreślała jej wcięcie w tali I jej figurę.

Po paru minutach zeszła ze stołu I poszła do swojej przyjaciółki z którą przyszła na imprezę. Powiedziała jej coś po czym poszła w kierunku ciemnego korytarza.

Minęło może około 10 minut. Obserwowałem cały czas korytarz do którego poszła Vanessa. Kiedy przez dłuższy czas nie wychodziła pomyślałem, że może już wyszła a ja nie zauważyłem albo coś tam dłużej robi.
Chciałem to sprawdzić więc tam poszedłem.
Jeśli by nadal nie wyszła to coś musiało być na rzeczy. Nie chciało mi się wierzyć, że tam tak słygo jest z własnej woli.

Przeszedłem koło tańczońcych ludzi i wszedłem do ciemnego korytarza. Było tam dużo ciszej niż na sali gdzie impreza dopiero co się rozkręcała.

Nagle usłyszałem jakieś krzyki. Myślałem, że to z sali ale im bardziej się zagłębiałem tym dźwięk się nasilał.
Zmarszczyłem brwi bo coś musiało być na rzeczy.

Nagle zauważyłem Vanesse koło ściany. Cieszyłem się, że nic jej nie jest ale jej mina wskazywała na kompletnie co innego. W jej oczach Było mnóstwo strachu, zgrozy.
Wtedy dostrzegłem ciemną sylwetkę, stojącą bardzo blisko Vaness.
To nie był dobry znak. To za huj nie był dobry znak. To wogóle nie wskazywało na to że jest dobrze.

W pewnym momencie usłyszałem płacz Vanessy.

Kurwa ten typ ją obmacywał. On po prostu ją gwałcił. Kurwa...
-Zostaw ją!- krzyknąłem pełen kipiącej złości.
Wtedy coś we mnie pękło. Złożyłem palce w pięść. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na tego gnojka. Z całej siły przywaliłem mu w tą krzywą mordę.

Przyłożyłem mu w nos z którego odrazu polała się krew.
Wtedy ten upadł na podłogę.
Odwróciłem się za siebie by zobaczyć w jakim stanie jest Vanessa.

Była cała roztrzęsiona. Nie płakała już tak bardzo jak wcześniej ale i tak pojedyncze łzy spłynęły po jej policzkach.

Odwróciłem się z powrotem do tego gnojka.
-Ty skurwysenie! Zabiję cię własnymi rękami!- warknąłem trzymając go za bluzę.
-Spokojnie! Możemy się dogadać! Ty możesz zabawić się z nią pierwszy a ja wezmę sobie ją po tobie.
Patrzyłem na niego z niedowierzaniem.
Wtedy się już wemnie gotowało.  Trzymałem go mocno za bluzę potrząsając nim.
-Jakie kurwa zabawić!? Jakie kurwa wziąć!? Ona nie jest rzeczą!- powiedziałem zdzielając go po mordzie.

Kiedy już bardziej się opanowałem, wstałem od niego I popatrzyłem na niego z pogardą. Brzydziłem się takimi ludźmi. Jak jak można tak robić!?

Podszedłem do Vanessy. Złapałem ją delikatnie za ramiona. Popatrzyłem na jęk piękne lecz zeszklone, i zaczerwienione oczy.
-Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił?!- mówiłem powoli I czuło.
-N... Nie- wyjąkała ledwie słyszącym głosem Vanessa.
-Jak to nie! Vanessa. Leci ci krew z wargi. Chodź idziemy z tąd- powiedziałem przekładając sobie jej rękę przez ramię I łapiąc ją bardzi delikatnie za talię.
Kiedy preszliśmy mały kroczek usłyszałem przestraszony głos Vanessy:
-Nicholas! Uważaj!

I Wanna youKde žijí příběhy. Začni objevovat