Rozdział 7- ,,zadziorna"

71 4 2
                                    

Dla Larissy wybrałam przepiękną,długą ciemno zieloną sukienkę. Na udzie miała rozciencie które ciągnęło się aż do ziemi. Ramionczka miała dokładnie takie same jak moje.
-Możesz się już pokazać!- krzyknęłam do Larissy która na mój znak weszła do pokoju.
Wyglądała... przepięknie. Zatkało mnie... totalnie mnie zatkało. Wyglądała jak księżniczką która uciekła z bajki Disneya.
Ta sukienka bardzo ją opisywała. To był totalnie jej vibe.

Otworzyłam delikatnie usta ze zdziwienia.
-Jest aż tak źle?- powiedziała spoglądając na mnie Larissa.
- Co ty! Po prostu mnie zatkało bo tak pięknie wyglądasz- odpowiedziałam jej patrząc na nią że zdziwieniem.
Dziewczyna odrazu się uśmiechnęła.
- Dobra, nieważne chodź idziemy zrobić makijaż- powiedziałam po chwili.

Pomalowałysmy się dokładnie tak samo. Kreski, zalotka, tusz, rozćwietlacz, błyszczyk i cienie. Wyglądałyśmy razem... BOSKO!

Ja zrobiłam Larissie koka (fryzura). Z jej grzywką (nie była to taka normalna grzywka bo była dużo dłuższą od normalnej grzywki) wszystko prezentowało się cudownie.

Larissa natomiast zrobiła mi dwa małe warkocze po bokach głowy a resztę włosów miałam rozpuszczone. Tyle że mi je jeszcze pokręciła.
Wyglądaliśmy razem po prostu cudownie.
Wzięłam telefon który leżał na łóżku i spojrzałam na godzinę. Była 17.48.

-Lari! Już prawie 18-sta!- krzyknęłam a po chwili wyszłam z pokoju.
Dziewczyna od razu ruszyła za mną zamykając drzwi.

W holu założyłyśmy jeszcze obcasy. Ja założyłam czarne o Larissa zielone.
Ja miałam zawiązywane na łydce, a Larissa na kostce.

Wzięłyśmy do tego też torebki. Wyszłyśmy z mieszkania około 17.50. 

Kiedy byłyśmy koło samochodu Larissy usłyszeliśmy jakiś głos:
-Hej małe. Zgubiłyście się?

Odwróciłyśmy się na pięcie I zobaczyłyśmy jakiegoś typa. Był od nas chyba dwa razy starszy. Miał na sobie czarną bluzę I ciemne spodnie.

-Nie I nie potrzebujemy pomocy. I odwal się koleś- powiedziała Larissa do tego oblecha.
-Ale zadziorna. Oj. Nie podniecajcie mnie tak, bo nie będę miał chwili rozpusty- mówiąc to zbliżył się do mnie i poprawił mi włosy za ucho.

Uśmiechał się do mnie ironicznie. Zmarszczyłam brwi po czym ten koleś zgiął się w pół. Patrzyłam na niego z uśmiechniętym jednym kącikiem ust.

-Nie zbliżaj się do nas nigdy więcej- usłyszałam głos Larissy.

Dziewczyna musiała go kopnąć w krocze bo właśnie się za nie trzymał.

Dobrze mu tak.

Larissa wzięła mnie za rękę i wsiadłyśmy do samochodu.
-Co za zboczeniec- syknęłam siadając na siedzeniu.
-Dobra nie krzątajmy sobie tym głowy- rzekła do mnie Larissa po czym zapaliła silnik.
Rozglądałam się po samochodzie. Czułam lekki dyskomfort. Nie chciałam jednak po sobie tego pokazać. Dlatego siedziałam cicho patrząc prosto w drogę.

I Wanna youWhere stories live. Discover now