Rozdział 12- ,,prepraszam"

69 4 2
                                    

Obudziłam się na zajutrz.
Zaczęłam powoli otwierać oczy.

Tej nocy wyspałam się jak nigdy.
Gdy już otworzyłam w pełni oczy (wcześniej byłam rozespana więc miałam przymrużone oczy) przekręciłam się na bok.  Poczułam ból głowy.

Zaczęłam sięgać pamięcią w stecz. I zaczęłam przypominać sobie wczorajsze wydarzenia. To o tym jak się wczoraj dobrze bawiłam I... tę próbę... zresztą nieważne nie chcę to tym myśleć.
Wtedy rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowałam i najwyraźniej też spałam.

Kiedy uświadomiłam sobie że nie byłam w swoim pokoju, zrobiłam duże oczy.
Odwróciłam się w drugą stronę. Zobaczyłam tam Nicholas'a. Zaraz! Chwila co! Co ja robiłam z Nicholas'em. Jak to! Czy ja z nim przez tę noc spałam?! Co ja tam robiłam? Co ja robiłam w pokoju Nicholas'a?!

-Nicholas!?- krzyknęłam podnosząc się na przedramię.
-Co?- bruknął pod nosem zaspany nie odwracając się w moją stronę.
-Co ja tutaj robię???- fuknęłam do niego. Nicholas najwyraźniej nic sobie z tego nie robił bo dalej leżał. Nawet nie drgnął.
-O co ci chodzi?- zapytał rozespany- Aaa... No wczoraj jak weszliśmy do mieszkania powiedziałaś że nie chcesz zostawać sama- zaczął a ja patrzyłam na niego dwuznacznie- bo się boisz, więc chcesz spać ze mną- powiedział- czy jakoś tak- dokończył wkońcu przekręcając się w moją stronę i  patrząc mi w oczy.
-Więc właśnie dlatego tu jesteśmy. Nie chciałem cię zostawiać. A nawet jeślibym się nie zgodził to pewnie i tak byś do mnie przybiegła.
-Byłam w tedy pijana nie wiedziałam co mówię- powiedziałam że złością.

Gdy wstałam z łóżka jak poparzona zakręciło mi się w głowie.
Nogi zrobiły mi się niczym jak z waty.  Upadłam na podłogę odrazu łapiąc się za głowę.
Gdybym nie podparła się rękami zapewne upadłabym na twarz.
Widziałam jak Nicholas zdjął z siebie koc którym był przykryty i przybiegł do mnie.
-Vanessa! Nic ci nie jest?!- zapytał z troską Nicholas.
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
-Nie nic. Tylko... zakręciło mi się w głowie.
Nicholas wziął mnie na ręce i położył na swoje łóżko.
-Nicholas. Nic mi się nie stało po prostu zakręciło mi się w głowie- wytłumaczyłam na co on skierował się w stronę drzwi, odwrócił się do mnie I powiedział:
-Zaraz wracam!

Zaraz wraca. No super. A tak właściwie to gdzie on poszedł? Ile miałam na niego czekać?

Rozglądałam się po jego pokoju. Bo tak naprawdę to żadko kiedy do siebie chodzimy.  Właściwe to nigdy nie wchodziliśmy do swoich pokoi. Jedynie co to przebywamy w swoich pokojach a tak naprawdę to nie miałam jeszcze okazji rozejrzeć się po jego pokoju.

Ściany były szare. Pod oknem, a koło łóżka był mały stolik na którym był raczej sztuczny kwiatek.
Dalej była niska, biała komoda na której był telewizor.
Obok niego były jeszcze jakieś rzeczy, chyba do ćwiczeń.
Obok komody było drewniane biurko, było tam też czarne obrotowe krzesło. Szafa, najprawdopodobniej na ubrania (bo wsumie do czego może być szafa XD) Oraz duże łóżko na którym aktualnie siedziałam.

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nicholas'a który wparował przez drzwi trzymając coś w ręku. Nie mówił nic tylko wystawił to przede mnie.
-Co to?- powiedziałam przyglądając się szklance.
-Tabketka i woda?- odpowiedział patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.
Wzięłam od niego tabletkę.  I popiłam ją wodą.
Wstałam z łóżka powoli i poszłam w kierunku wyjścia. Gdy byłam już w progu rzekłam cicho:
-Nicholas?
-Mhm?- powiedział odwracając się w moją stronę.
-Dziękuję. Za wszystko- wyszeptałam dużo ciszej.
Wyszłam z pokoju nie czekając na odpowiedź.

NICHOLAS:

Nicholas!-usłyszałem głos Vanessy który nie brzmiał jakby się złościła (a zazwyczaj to tylko tak mnie wołała).
-Co!?-zapytałem leżąc na łóżku.
-Chodź tu!- krzyknęła z pokoju.
Z niechęcią wstałem z łóżka I poszedłem do pokoju Vanessy.
-Siadaj tu- powiedziała pokazując na łóżko.
Zmarszczyłem brwi i ruszyłem w kierunku łóżka.
Siadłem po czym ona złapała rękami moją twarz. Czułem jedynie jak Vanessa przykleja mi coś na łuk brwiowy gdzie wczoraj uderzył mnie ten typ.  Przykleiła mi chyba plaster. Patrzyłem na nią uwarznie. Kiedy skończyła wstałem i stanąłem przed nią. Kiedy miałem się odwrócić i pójść w kierunku drzwi usłyszałem Vanesse mówiącą cichym, prawie niesłyszalnym głosem.
-Przepraszam.
Popatrzyłem na nią na co ona odwróciłam wzrok.
Taka właśnie była Vanessa. Przepraszała za wszystko nawet jeśli to nie była jej wina. Przepraszała za wszystko co zrobiła. Zawsze czuła się winna.
-Hej. Nie masz za co- powiedziałem łapiąc ją za ramiona- to nie twoja wina. Tylko tego debila. Nie martw się i nie zawracaj sobie tym głowy nigdy więcej królewno. Zrozumiano?- powiedziałem pytająco.
Vanessa uśmiechnęła się i pokiwała głową. Uśmiechnąłem się razem z nią. Potem wyszedłem w jeszcze lepszym humorze niż wcześniej.
Tak właśnie działała na mnie Vanessa. Potrafiła poprawić mi humor w każdej możliwej sytuacji (nawet jak i tak miałem dobry humor). Za to ją uwielbiałem.

I Wanna youحيث تعيش القصص. اكتشف الآن