Rozdział 14- ,,to kto skoro nie ja?"

65 5 1
                                    

Wróciłam do mieszkania. Zdjęłam buty, odłożyłam kurtkę i poszłam w stronę pokoju Nicholas'a.  Otworzyłam ze złością drzwi, które z trzaskiem uderzyły w ścianę.
Otworzyłam już usta aby się na niego wydrzeć ale go nie było. Nie było go nigdzie w pokoju.
Gdzie on znowu jest?

Rozglądałam skę po pomieszczeniu ale nie było tam nikogo.
Kiedy jednak już zdecydowałam wrócić do swojego pokoju udeżyłam o coś mokrego. Ja pierdole.
Uderzyłam w Nicholas'a. Uderzyłam w pieprzonego Nicholas'a.

Nie miał na sobie koszulki. Był mokry, miał całe mokre włosy i klatę. 
Musiał się myć.

I że ja muszę mieć takie szczęście.

Kiedy popatrzyłam wprost przed siebie zobaczyłam tatuaże.
Znajdowały się one na jego klacie.

Tak byłam taka niska, że dostawałam zaledwie do jego klaty (no może jednak trochę wyżej).

Pierwszy raz widziałam te tatuaże. Wcześniej widziałam tylko te na ręce.

Był tam pistolet z napisem ,,KARMA" na górze. Piórko , motyl oraz napis ,,LOVE". 
Tatuaże pięknie podkreślały jego figurę.

Kiedy zorientowałam się, że patrzę na prawie gołego Nicholas'a odwróciłam się na pięcie i zakryłam dłonią twarz.

Chociaż miał dobrze zbudowaną
sylwetkę nie chciałam na niego patrzeć.
Był po prostu fuj. (xd).

-Możesz się ubrać?!- krzyknęłam jeszcze bardziej wkurwiona.
-To mój pokój. O ile mi wiadomo- powiedział siadając na łóżko.

Stałam do niego tyłem, nadal
zakrywając twarz dłonią. Wzięłam wdech i zaczęłam:
-Dlaczego?
Nie musiałam patrzeć na niego żeby wiedzieć że robi pytającą minę.
-Dlaczego pobiłeś Davida?!- zapytałam wprost podnosząc głos.
-Należało mu się- słyszałam jak wstaje z łóżka I podchodzi bliżej mnie.
-Tylko tyle? Żadnej skruchy?- powiedziałam- Za co mu się należało?- zapytałam po chwili podnosząc brew do góry.

Poczułam jak moja dłoń się osuwa z mojej twarzy.

Ale. Chwila ja tego nie robiłam. Ja nie zabierałam dłoni z mojej twarzy. To kto skoro nie ja?
Nicholas. Piepszony Nicholas zdjął moją dłoń z twarzy i objął mnie w tali od tyłu.
Chwila. Moment. Nicholas właśnie mnie przytulił. To właśnie wtedy do mnie dotarło, że Nicholas mnie przytulał i to tak jak nigdy mnie nie przytulał. Przytulał tak... delikatnie.
Nagle poczułam jego twarz na moim barku.
Robił to bardzo delikatnie tak jakby bał się że coś mi zrobi.
- Za to że wogóle ważył się do ciebie mówić- wyszeptał nagle ledwie słyszalnie Nicholas.

Miałam kamienny wyraz twarzy.  Wpatrywałam się ciągle w jeden nieruchomy punkt.
Otworzyłam szeroko oczy, po chwili mówiąc:
-To nie powód do pobicia! On wylądował przez ciebie w szpitalu! Może tego nie przeżyć!
-Ym... jeśli jakimś cudem przeżyje i choć tylko na ciebie spojrzy... oberwę mu te jaja i nie będzie miał czym ruchać. Obiecuje- dodał po chwili uśmiechając się- a jeśli tylko powie coś do ciebie, poćwiartuje go- powiedział już się nie uśmiechając. Mówił to bardzo poważnie.
Muszę przyznać, że nigdy nie słyszałam go tak poważnego. I wtedy trochę się go przestraszyłam.

Odepchnęłam go i już nie zakrywając sobie twarzy spojrzałam na niego złowrogo.

Za kogo on się uwarza?

Przewierciłam go wzrokiem.
Przewróciłam oczami I wyszłam trzaskając przy tym drzwiami.  Nie chciałam już z nim rozmawiać bo to nie miało sensu. Takim typom ludzi nie przegada. Nie da się mu nic wygarnąć bo on zawsze będzie wiedział lepiej (oczywiście nawet jeśli nie ma racji).

Weszłam do mojego pokoju i aby ochłonąć wzięłam długi, gorący prysznic. Który bardzo mnie rozluźnił.
I nie czułam już takiej złości.

I Wanna youWhere stories live. Discover now