Rozdział 21- ,,Aanya uspokój się"

91 4 1
                                    

NICHOLAS:

Zaniosłem Vanessę do samochodu. Otworzyłem drzwi i posadziłem ją na siedzenie.

Zasnęła.

Zbliżyłem się do niej i pocałowałem w czoło.
Przyda jej się odpoczynek. Szczególnie po tym przez co przeszła. To jest jej najlepsza przyjaciółka. W dodatku niewiadomo kiedy się wybudzi ze śpiączki.

Zamknąłem drzwi, okrążyłem samochód i wsiadłem do auta. Odpaliłem silnik i odjechałem ze szpitala.
Co chwilę spoglądałem na śpiącą Vanessę.
Miała spuchniętą twarz i delikatnie podczerwienione oczy.
Nigdy jej nie widziałem w takim stanie. Nigdy. Ona Nigdy nic tak nie przeżywała. Nigdy nie płakała tak jak teraz. To musiało naprawdę ją zaboleć...

Kiedy dojechaliśmy pod blok wysiadłem z samochodu i wziąłem Vanessę na ręce. Jedną rękę wziąłem pod jej kolana a drugą trzymałem na plecach.
Zamknąłem drzwi od samochodu i wszedłem do bloku.

Otworzyłem drzwi do jej pokoju i położyłem ją na łóżko przykrywając kocem. Siadłem obok niej i pocałowałem ją w czoło. Uśmiechnąłem się delikatnie i wstałem.
Pokierowałem się do wyjścia Kiedy nagle usłyszałem jej słodki głos. Od razu przekręciłem się w jej stronę i powoli zacząłem kierować się w jej stronę.

-Zostaniesz ze mną?- powiedziała cichym tonem spoglądając na mnie - nie chcę zostawać sama...- wyszeptała smutnym głosem patrząc w podłogę.

Podszedłem do niej i przykucnołem przy łóżku. Położyłem rękę na jej dłoni.
-Ty nigdy nie będziesz sama, Motylku- wyszeptałem ledwie słyszalnym głosem całując ją delikatnie w usta. Ona bez żadnego wahania oddała pocałunek.

Wstałem i położyłem się z nią na łóżku.
Ona natychmiast się odwróciła do mnie i przytuliła się mocno do mojej klatki piersiowej. Objąłem ją wokół ramion i oparłem brodę na jej głowie.

-Co będzie z Kaiyą?- usłyszałem nagle cichy głos Vanessy.
-Nic jej nie będzie, zobaczysz- powiedziałem po czym pocałowałem ją w czubek głowy.

Była teraz taka... taka bezbronna. Mogłem ją ochronić. Byłem jej wsparciem... Ramieniem do którego mogłaby się wypłakać, wyżalić.

Kiedy jeszcze się nienawidzieliśmy była taka wygadana, wyszczekana i zawsze pewna siebie. Nigdy nie pokazywała, że ją coś boli czy coś ją uraziło. Myślałem, że jest wredną bezuczuciową suką, której nie obchodzi zdanie innych.
Teraz gdy ją lepiej poznałem... okazała się zupełnie inna. Ona wszystko to w sobie dusiła. Nie pisnęła nikomu słówkiem i nikomu nigdy nie pokazywała uczuć. Teraz jednak uważam, że jest najlepszą dziewczyną w moim życiu. Nikogo nigdy tak nie kochałem jak jej. To ona mnie zmienia. To ja się zmieniam przez nią.
Wcześniej tego nie widziałem. Nie widziałem tego jaką wspaniałą dziewczynę mam pod nosem. To tylko Ona zawróciła mi w głowie i tylko dzięki niej wiem co to miłość.

To dzięki mojemu Motylkowi umiem żyć, umiem śnić, umiem kochać i wiem co to jest mieć kogoś kogo kocha się nad życie...
Ona jest wyjątkowa nie jak inne szmaty.

Zamknąłem oczy i mocno wtuliłam się w Vanessę.

***

Usłyszałem ten cholerny dźwięk; budzik.

A tak dobrze mi się spało.

Wyciągnąłem rękę przed siebie i wziąłem telefon do ręki. Wyłączyłem budzik i spojrzałem na Vanessę. Była wtulona w mój tors. Miała delikatny uśmiech na twarzy. Tak słodko spała.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Motylku, wstawaj- powiedziałem cicho spoglądając na jej twarz.
-Już wtsaje- powiedziała nie otwierając oczu jeszcze bardziej się we mnie wtulając.
Pocałowałem ją w czoło, trzymając ją za talię.

I Wanna youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz