Rozdział 10- ,,księżniczka"

67 4 2
                                    


VANESSA:

-Nichilas! Uważaj!- krzyknęłam gdy zobaczyłam zbliżającego się do Nicholas'a tego dupka.

Po chwili widziałam tylko jak Nicholas z tym typkiem upadają na ziemię.
Sądząc po chałasach zapewne zaczęli się bić. Nie wiedziałam co zrobić, dlatego odsunęłam się od chłopaków.

Stałam jak wryta w ziemię. Nie drgnęłam nawet na chwilę. Przez ten cały czas tylko się przyglądałam.
Zanim wogóle ruszyłam choćby palcem minęła dłuższą chwila. 

Wkońcu się opamiętałam I zdecydowałam się ich rozdzielić. Nie mogłam na to patrzeć. Nie mogłam patrzeć jak Nicholas obrywa. Musiałam coś zrobić.
Nie mogłam... po prostu nie mogłam patrzeć na tę bujkę. Nie chciałam aby Nicholas'owi coś się stało i to przezemnie.

Zrobiłam jeden krok. Później drugi.
-Nicholas! Przestań!- wyjąkałam najgłośniej jak potrafiłam- proszę- wyszeptałam. Powiedziałam czule I w strachu, że ten oblech może coś zrobić Nicholas'owi.

Nikt nie zareagował. Nicholas nic nie zrobił. Tylko nadal bił się z tym kolesiem.
Ten typ dużo bardziej obrywał. On się tylko próbował bronić w czasie gdy Nicholas nawalał w niego z całej siły.

Nie mogłam wydusić później żadnego słowa. Bez przerwy patrzyłam na bijącego się Nicholas'a. Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam ich rozdzielić.

Wkońcu jednak wzięłam głęboki wdech I zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. W rogu zobaczyłam jakiś kij (najprawdopodobniej był to kij od zmiotki).

W desperacji i frustracji chwyciłam kij.
Nie wiedząc co zrobić stałam przez chwilę nie wiedząc dokładnie co mam zrobić.

Nagle krzyknęłam do Nicholas'a any się odsunął. Kiedy już to zrobił wzięłam szybki I krótki wdech.

Nagle uderzyłam tego chłopaka. Nie wiedziałam gdzie uderzam dokładnie.
Zauważyłam, że ten dupek się nie rusza.

Nie sądziłam żeby takie uderzenie mogło go zabić. Szczególnie, że nie jestem zbyt silna. Szczerze mówiąc to wogóle nie jestem silna.
Ale jednak moje uderzenie wystarczyło aby go ogłuszyć.

Odrzuciłam kij. Stałam nie ruchomo.
-Hej! Vanessa. Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił?
Ten głos wyrwał mnie z zamyślenia. Otrząsnęłam się I przytaknęłam głową.
-Ymh... Ta... Tak... wszystko... wszystko w porządku- zająkałam się po czym spojrzałam na Nicholas'a. 
Wtedy bardziej martwiłam się o Nicholas'a. Leciała mu krew z nosa, wargi i łuku brwiowego.
-Nicholas! Ty krwawisz!- wyszeptałam czule patrząc prosto w jego oczy.
Były w nich nie złość lecz bardziej strach. Strach jakby... o mnie? To było dość dziwne. Nigdy. Przysięgam nigdy Nicholas tak na mnie nie patrzył.
-Nie przejmuj się mną księżniczko. Nic mi nie będzie. Chodź wracamy do domu- WoW. Czy Nicholas właśnie nazwał mnie księżniczką? Nie mówił tego pogardliwie lecz bardziej z troską. Brzmiało to bardzo czule.


                                 ***

Gdy przebiliśmy się przez parkiet wyszliśmy na dwór.  Drgnęłam delikatnie z zimna. Co prawda nie było aż tak zimno ale patrząc na to jak ciepło było w środku to na dworze było zimno.

Nagle Nicholas zdjął swoją bluzę I wyciągnął ją do mnie. Musiał zauważyć, że było mi dość chłodno bo złożyłam ręce pod piersiami.
Odmówiłam mu grzecznie po czym on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem I powiedział:
-Jak ty nie założysz tej bluzy to ja się stąd nie ruszę.
Po tych słowach stanął w miejscu.
Podniosłam jedną brew do góry.
Nicholas zrobił groźliwą minę.
Po czym ja się uśmiechnęłam I zaśmiałam.
-No to sobie... postoimy- powiedziałam po czym stanęłam obok niego.
Spojrzałam na Nicholas'a i widziałam jak patrzył na mnie z uśmiechem.

Powiedziałam to oczywiście aby się trochę pośmiać i rozchmurzyć.
Wzięłam od niego bluzę I ją powoli założyłam. Wyglądałam pewnie jak debilka z sukienką i bluzą na sobie.
Widziałam jak Nicholas patrzy na mnie jakby chciał mi powiedzieć ,,Grzeczna dziewczynka".

Nicholas szedł obok mnie. Miał moją rękę przerzuconą przez jego bark.
Czułam się... bezpiecznie idąc z nim.

Zbliżaliśmy się do jakiegoś samochodu.

O nie.

W pewnym momencie Nicholas otworzył mi drzwi do czarnego jak smoła ale błyszczącego jak brokat auta.
Nie znałam się kompletnie na samochodach. Szczególnie ciemna noc nie ułatwiała mi rozpoznania tej marki.
Wiedziałam jedynie, że był to sportowy samochód. Możliwe, że było to Lamborghini.

Zatrzymałam się przed samochodem. Stałam wpatrójąc się w auto. Nie przepadałam za jazdą samochodem. Nie lubiłam nim jeździć (wsensie wszystkimi samochodami).  Czułam dziwny dyskomfort gdy jeździłam samochodami.
Odwróciłam się i spojrzałam na Nicholas'a, który miał pytającą minę.
-Nicholas ja... ja...- zająkałam się.
-Cos nie tak?- zapytał marszcząc brwi.
-Nie... po prostu... ja...- nie potrafiłam tego wyjaśnić, nie potrafiłam wyjaśnić tego dlaczego się tak bałam- nie ważne...- na te słowa z niechęcią wsiadłam do samochodu.
Po tym Nicholas zamknął drzwi, okrążył samochód i sam usiadł na miejscu kierowcy.

Nie sądziłam aby Nicholas mógłby mnie skrzywdzić. Chociaż się nienawidzimy to czułam się przy nim bezpiecznie. Czułam się bezpiecznie w jego otoczeniu. Przy nim u boku wiedziałam, że nic mi nie grozi.

Nicholas odpalił silnik. Odjechaliśmy bez słowa spod domu Kaiy.

I Wanna youWhere stories live. Discover now