s e v e n

105 20 5
                                    

...𝒖𝒏𝒓𝒆𝒂𝒍𝒊𝒔𝒕𝒊𝒄 𝒓𝒆𝒂𝒍𝒊𝒕𝒚...

a/n

Spóźniony po królewsku, ale i tak widzimy się w czwartek! 

Spóźniony po królewsku, ale i tak widzimy się w czwartek! 

Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.


Reszta soboty minęła Taehyungowi dosyć spokojnie. Jednak nie na tyle, aby mógł w końcu odetchnąć i o niczym nie myśleć, tak jak bardzo tego chciał przez całe swoje życie. W jego głowie nadal kłębiły się myśli, które nie dawały mu spokoju choćby na chwilę i doprowadzały do szewskiej pasji. Jedynym plusem całego dnia było niezawracanie mu głowy przez szatynkę, która wyszła z domu na spotkanie z rodzicami w sprawach biznesowych. Został sam ze swoimi myślami, jak i swoim sumieniem, które cały czas mu dokuczało z powodu wypitego wcześniej alkoholu, przez co zgodził się na ten cały teatrzyk.

Nie rozumiał tylko jednej rzeczy. Dlaczego miał zjawić się u Jeongguka w biurze w niedzielę, gdzie w prawdzie zakład powinien być zamknięty, ze względu na dzień wolny od pracy. W normalnych warunkach jego pracownicy nie przychodziliby do firmy, chcąc spędzić dzień wolny w gronie najbliższych lub po prostu odpocząć w swoim lokum. Jednak możliwym było to, że mężczyzna był na tyle pracowity, jak i apodyktyczny, że wszyscy jego podwładni musieli pracować nawet w weekendy. Kto wie, a może i nawet w dni świąteczne, gdzie uczęszczanie do pracy byłoby już szczytem wszystkiego. Taehyung niegdyś pracował w barze, który był otwarty całodobowo, a mimo wszystko dni wolne miał w każde święta, a grafik podporządkowany był pod niego, jak i resztę pracowników, więc mógł odpowiednio dobierać sobie dni wolne w miesiącu. Chociaż w tej kwestii szef poszedł im na rękę, bo w sprawie strojów na pewno sobie nie szczędził. Gdy Taehyung przypominał sobie swój stary uniform, który więcej odsłaniał niż zasłaniał, to nadal przez jego ciało przechodziły nieprzyjemne dreszcze, a na karku jeżyły się wszystkie włoski.

Mimo wielu sprzecznych myśli postanowił, że nie będzie bawił się z Jeonggukiem w kotka i myszkę. Chciał wiedzieć, o której dokładnie godzinie, jak i pod jakim adresem mają spotkać się w sprawie uzgadniania wszelkich szczegółów ich współpracy. W końcu chciał być traktowany, jak każdy potencjalny pracownik, więc musiał się też w taki sposób zachowywać i tego samego oczekiwał od mężczyzny – potencjalnego pracodawcy, który ewidentnie sobie nie zdawał z tego sprawy i nie traktował go w tym wszystkim poważnie. 

Szybko wyszukał w internecie służbowy numer telefonu do prezesa firmy windykacyjnej, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że poprzednie wiadomości jakie dostał od bruneta nie pochodziły z jego służbowego telefonu, a właśnie z prywatnej komórki. Jak już miał podjąć się tej pracy, to tylko i wyłącznie jako nieznajoma mu osoba, która nie miała wcześniej z nim cokolwiek do czynienia.

— Jeon Jeongguk, Jeon&Hope. Jak mogę pomóc? — po kilku sygnałach w końcu usłyszał jego niski głos, w którym kryła się delikatna chrypka, co najmniej tak, jakby właśnie palił papierosa lub obudził się z głębokiego snu. Jego ton był bardzo formalny, czego wcześniej u niego nie słyszał, nawet gdy odwiedził go w firmie. 

tax on love ღ taekookHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin