Kartonowe pudełko

432 25 70
                                    

// Piszę to, ponieważ czuję się zobowiązana do tego, aby was ostrzec przed tym, że w rozdziale mogą zostać opisane drastyczne dla niektórych osób rzeczy.

    Zanim dotarło do mnie, co się właśnie wydarzyło, to minęło kilka lub nawet kilkanaście sekund. Wiedziałem, że raczej nie powinienem zostawiać go samego niezależnie od tego, co teraz przeżywa.

     - Pójdę do niego, dobrze? - oznajmiłem, a wszyscy tylko skinęli głowami.

    Po chwili wstałem i sam wyszedłem z tej kuchni. Musiałem znaleźć go zanim znowu wpadnie na jakiś idiotyczny pomysł, który mógłby skończyć się niezbyt dobrze. Osobiście sam byłem w szoku z tego powodu, zdenerwowany również, jednakże póki co postanowiłem trzymać emocje na wodzy.

    Pierwszym pomieszczeniem, które odwiedziłem, była siłownia, co okazało się istnym strzałem w dziesiątkę, ponieważ tam go zastałem. Właśnie obijał mocno worek treningowy. Zauważyłem, że do głowy przyszedł mu pomysł, żeby przynajmniej założyć rękawice bokserskie.

    Postanowiłem zostać tutaj z nim, aby go jakoś kontrolować przez jakąś chwilę. Stanąłem w miarę bezpiecznej odległości od niego i się mu przypatrywałem. To, za był wściekły, to już naprawdę było za mało powiedziane. Tego raczej już nie da się określić w jednym słowie.

     - To jest, kurwa, jakiś jebany żart! - krzyknął po długim czasie. - No ja pierdole... Jakim cudem ty jeszcze jesteś taki spokojny, co?!

     - Nie jestem... I odpocznij w końcu. Wykończysz się.

     - A daj mi spokój!

     - Mówię poważnie. To nie jest żaden powód, abyś się tutaj katował bez przerwy.

    Westchnął i nareszcie odsunął się od tego worka, po czym zdjął rękawice i sięgnął po wodę.

     - Masz rację, to nie ma sensu... Ale no, kurwa, jak on mógł to ukrywać? No i po co się związał z mamą, skoro już miał córkę? Niby ciągle tak powtarzał nam, że rodzina jest najważniejsza i w ogóle, no ale tak na logikę. Przecież ta kobieta, czyli niby nasza siostra, też musiała mieć matkę, co nie? I co, tak po prostu je zostawił, bo tak nagle z dupy się zakochał w naszej mamie? No kurwa, no nie...

     - Dylan, posłuchaj... - podszedłem do niego i lekko złapałem go za ramię. - Póki co nie znamy prawdziwego przebiegu tych wydarzeń, więc na razie nie obwiniajmy nikogo za to wszystko.

     - No okej... - westchnął. - Ej, mam do ciebie pytanie. Ale odpowiedz na nie tak szczerze, dobra?

     - Dobrze, więc?

     - Wiedziałeś o tym?

     - O tym akurat nie.

     - No aha... Ale od razu ciebie i resztę ostrzegam, że ja tej całej Lottie za siostrę nie uznam. W sensie okej, dobra, to niby jest nasza siostra, ale ja tam jej nie chcę raczej znać.

     - Spokojnie, z tego, co się już dowiedzieliśmy, to ona chce nas tylko poznać. Jeśli po tym spotkaniu nie będziesz chciał z nią utrzymywać kontaktów, to nikt nie będzie cię do tego zmuszał bez twojej woli.

     - Ta, już to widzę... - parsknął i pokręcił głową. - Dobra, wiesz co, chyba znowu idę do tego worka, bo mnie coś naprawdę pojebie tutaj z tym.

    Tak jak powiedział, tak i zrobił. Oprócz bezczynnego patrzenia się na niego, to mało co mogłem teraz zrobić.

    Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i do środka zajrzał Will wraz z mamą. Ten pierwszy chwilę później do mnie podszedł i przelotnie spojrzał się na Dylana.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz