IV. Odwołana lekcja

470 32 1
                                    

Gdy Arrow321 wrócił z treningu od razu do mnie napisał.
- Coś ciekawego się wydarzyło?
- Poznałam nowego ucznia. Do teraz stresik mnie trzyma.
- Mówiłem, że ktoś się odezwie.
Chłopak przez długi czas nic nie pisał. Dopiero po chwili spostrzegłam nową wiadomość.
- Wiem, że umówiliśmy się, że nie będziemy o tym rozmawiać, ale muszę spytać. Czy masz na imię Katherine?
Znowu wracamy do tego tematu?!
- Ale odkrycie... Jak myślisz skąd wziął się mój nick?
- A skąd jesteś?
Prychnęłam. Choć z drugiej strony miał trochę racji. Piszemy ze sobą od dłuższego czasu, a nadal nie znamy swoich prawdziwych imion, czy miejsca zamieszkania. Ale już kiedyś mu powiedziałam. Miałam już podobny przypadek. Chłopak znalazł mnie na portalu społecznościowym i nasz kontakt się urwał. Tym razem chciałam tego uniknąć.
- Rozmawialiśmy już o tym. Nie powiem ci i nie chcę, żebyś ty mi powiedział. Jeśli jakimś cudem mieszkamy w tym samym mieście, chodzimy tymi samymi ścieżkami, to mimo wszystko nie chcę tego wiedzieć. I proszę... Nie naciskaj już więcej.
- Ok. Nie było tematu.
Odetchnęłam z ulgą. Narazie.
- Jak było na treningu? - szybko zmieniłam temat, a chłopak nie wracał już do poprzedniego tematu. Co było mi na rękę.
Bardzo go polubiłam. Wręcz uzależniłam się od rozmów z nim. Chciałam nawet zapytać go o numer telefonu, ale stchórzyłam. Moglibyśmy wtedy częściej ze sobą rozmawiać. Ale mój pomysł spełzł na niczym, a chłopak nie wykazywał chęci poznania mojego numeru. Może go trochę odstraszyłam... Ale mam swoje zasady. I jedną z nich jest to, że muszę się opanować w stosunku do Josha. On jest moim uczniem i koniec kropka. Poza tym... Taki chłopak jak on na sto procent ma dziewczynę i w życiu nie umówiłby się ze mną.
Ok. Dość. Już. O. Tym! Tylko sama się nakręcam!
***
- Witam. - usłyszałam zapłakany głos po drugiej stronie. Spojrzałam jeszcze raz na wyświetlacz. To Agnes - mama Josha.
- Dzień dobry.
- Niestety na razie musimy odwołać lekcje. Josh spędzi trochę czasu w szpitalu. Ale proszę o nas pamiętać. Jak tylko wróci do domu wznowimy korepetycje.
- Jasne. - odpowiedziałam smutno. - Proszę pozdrowić ode mnie Josha i życzyć mu dużo zdrowia.
- Dziękuję. Przekażę. Bardzo przepraszam, że tak wyszło... Do widzenia.
- Do widzenia...
Westchnęłam... No i właśnie straciłam mojego jedynego ucznia...
Kiedy wróciłam do domu zalogowałam się na czacie. Arrow321 nie zalogował się od naszej ostatniej rozmowy...
- Cześć. Co u CB? Bo u mnie kiepsko...
Czekałam jakiś czas, ale chłopak się nie pojawił. To mnie jeszcze bardziej dobiło i przez pięć dni chodziłam jak zombie. Dopiero wtedy dostałam wiadomość na czacie.
- Wybacz, że tak długo mnie nie było... Jechałem samochodem i wpadłem w poślizg. Wylądowałem na drzewie... Jestem w szpitalu.
OMG! To jest Josh... Teraz jestem tego pewna. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia, a następnie wylogowałam się. Postanowiłam, że już więcej nie wrócę. Najgorsze jest to, że "uzależniłam" się od rozmów z Arrow321... Znaczy... Z Joshem...
***
- Katherine... Co jest?! - zapytała Blanca na powitanie.
- Może najpierw usiądźmy. - zaproponowałam prowadząc dziewczynę na najbliższą ławkę w parku. Śniegu było dużo, a temperatura była bardzo niska, ale to właśnie dlatego tak kocham zimę. Poza tym potrzebowałam świeżego powietrza. Zaczekałam, aż przyjaciółka usiądzie obok mnie.
- Czekam...
- Pamiętasz jak na naszym ostatnim spotkaniu zadzwoniła do mnie babka w sprawie korepetycji?
- Pamiętam...
- Byłam już raz u tego chłopaka...
- I co? - przerwała mi. Uśmiechnęłam się do niej.
- Pamiętasz też, jak mówiłam ci o tym chłopaku z czatu. - Blanca kiwnęła głową. - To jedna i ta sama osoba. - ukryłam twarz w dłoniach.
- Skąd wiesz?
Westchnęłam.
- Po pierwsze. W ten sam dzień, kiedy byłam u Josha, on miał pierwsze korki. Po drugie. Jego mama zadzwoniła do mnie tydzień temu. Powiedziała, że wylądował w szpitalu. Kilka dni później chłopak z czatu do mnie napisał, że jest w szpitalu... To nie może być zbieg okoliczności. Myślę, że on też się domyślił. Dlatego pytał mnie o imię i miejsce zamieszkania...
- I co teraz? Powiedziałaś mu?
- Nie. Od tamtego czasu nie logowałem się na czacie.
- Nie odpisałaś?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo Josh jest mega przystojny, a Arrow321... Świetnie mi się z nim rozmawia. A jeśli to jedna osoba, to... - przełknęłam gulę w gardle. - To... To Josh jest moim ideałem. Zupełnie jakby ktoś stworzył go na wzór moich marzeń.
- Kate... Wierzysz w przeznaczenie? - spojrzałam na nią zdziwiona. - Może tak miało być. Może miłość w końcu znalazła też ciebie. - powiedziała zadowolona.
- Ale... Blanca... Josh jest moim uczniem.
- Teraz nim nie jest.
- Ale jeśli jego mama mówiła prawdę, to jeszcze będzie.
- Uważasz, że nie warto spróbować?
- Sama nie wiem... Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
- Może pogadaj z nim. Na czacie, albo na żywo.
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł...

To ostatni rozdział... Mam nadzieję, że to tylko na jakiś czas. Sama chciałabym wiedzieć jak to wszystko się skończy :D zobaczymy...

Matematyka - moja miłośćWhere stories live. Discover now