XVIII. Wreszcie szczęśliwa

234 19 3
                                    

- Kate, gdzie jesteś?
- Musiałam wyjść.
Przyjaciółka zauważyła moje zniknięcie dopiero po godzinie...
- Nie uwierzysz z kim rozmawiałam. Bardzo podobało mu się moje wykonanie. - słowo moje wymownie podkreśliła. - Zeszłaś ze sceny. Teraz Max myśli, że to ja śpiewałam.
- Ale przecież śpiewałaś.
- Tak, ale dopiero, gdy skończyłam, zauważyłam, że nie włączyłam mikrofonu. Jemu spodobał się twój głos.
- Powiedziałaś mu prawdę? - po drugiej stronie była cisza. - Blanca?!
- No przepraszam...
Westchnęłam.
- Ok...
- Wracam do Maxa.
- Pa.
***
Święta - kolejny raz nudne... Sylwester - po raz kolejny przed telewizorem... Dobrze, że szybko się skończył. Szczególnie, że miałam ten dzień spędzić z Blancą, a ona o mnie zapomniała. A kiedy wysłałam jej życzenia odpisała dopiero przed 5! Pewnie jej fajniejsi znajomi wyciągnęli ją na imprezę, a ja znowu byłam sama... Nowy rok powitałam łzami...
***
Nadszedł czas na studniówkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi, a następnie głos Josha.
- Dobry wieczór. - kto pozwolił mamie otworzyć drzwi?! Teraz już nie da mi spokoju... I tak ciągle gadała o tym tajemniczym chłopaku, który zaprosił mnie na studniówkę.
- Dobry wieczór, Josh. Wejdź. Kate za chwilę zejdzie. - szybko założyłam kolczyki z zeszłam.
- Wow... - tyle wyszło z ust chłopaka. Wyglądał jakby właśnie zobaczył skrzynię ze skarbem, a patrzył na mnie... - Wyglądasz... Wow... Znaczy pięknie. - jąkał się! To takie słodkie!
Wybrałam turkusową sukienkę do połowy ud i sandałki na obcasie. Włosy spięłam klamrą i podkreśliłam oczy czarną kredką, a usta różową szminką. Czułam się jak nie ja...
- Dziękuję.
Josh postanowił bawić się w gentelmena i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Poczułam znajome kłucie w brzuchu. Witam mojego najlepszego druha - stres.
- Co jest?
- To nic.
- Hej... Możesz mi powiedzieć.
- Ja prawie zawsze się stresuję. To norma. - taka smutna prawda...
- Czym się denerwujesz? - poczułam rękę Josha na moim kolanie. W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć, ale ostatecznie tego nie zrobiłam.
- Nie ważne. Jedź, zanim zmienię zdanie.
Josh dojechał pod szkołę, ale nie pozwolił mi wysiąść.
- Spóźnimy się. - powiedziałam zdenerwowana. Co on wymyślił?! Zaczęłam mieć okropne myśli. Nie popadaj w paranoję, kobieto!
- Mamy jeszcze dwadzieścia minut. A nawet jeśli... Teraz mi powiedz, czym się denerwujesz. - odetchnęłam z ulgą, ale po chwili znów wstrzymałam powietrze. Nie dasz za wygraną, co Josh?
- Po prostu źle się czuję w tym stroju, makijażu... - półprawda.
- Wyglądasz pięknie. Nie masz się czym przejmować.
- Mówisz tak, żebym przestała się denerwować. - Josh chwycił mnie pod brodą i złączył nasze usta w pocałunku. Zapomniałam o bożym świecie. W tym momencie był tylko Josh i nic więcej. Dopiero kiedy się odsunął zaczęłam normalnie myśleć.
- Mówię prawdę. Zaufaj mi. - cmoknął mnie, a później chciał wyjść, ale zobaczyłam na jego ustach rozmazaną szminkę. Nie zdążyła jeszcze wyschnąć na moich...
- Zaczekaj. - zaśmiałam się zaczęłam ścierać z niego różowy kolor. Chłopak nie miał pojęcia co się dzieje. - Ja miałam mieć szminkę na ustach, a nie ty. - w końcu pozwoliłam mu wysiąść, a on złapał mnie za rękę. Dodało mi to trochę odwagi, ale tylko do czasu, kiedy usłyszałam jak ktoś go woła. Tak bardzo nie chciałam dzisiaj zostać sama, ale przecież jego znają tu wszyscy...
- Hej! Josh! - podeszła do nas para - skąpo ubrana brunetka i chłopak, też brunet. Wymienił z Joshem przyjacielskie powitanie i spojrzał na mnie. - Ty jesteś pewnie Kate. Wiele o tobie słyszałem. - wtedy domyśliłam się, kim on jest. Josh opowiadał mi o nim na czacie.
- A ty, to pewnie Gary. I również mogę powiedzieć, że o tobie wiele słyszałam.
- Miło mi cię poznać. - uśmiechnął się, a ja mam nadzieję, że odpowiedziałam mu tym samym.
We czwórkę weszliśmy do środka.
Na środku pojawiła się starsza kobieta - pewnie dyrektor. Mówiła długo i nudno, a ja skupiłam się na reszcie obecnych tu osób. Dziewczyny spoglądały na mnie tak, jakby miały ochotę mnie rozedrzeć na strzępy, a chłopacy wymieniali spojrzenia wskazując na Josha. Czy to była aż tak nadzwyczajna sytuacja? W co on mnie wpakował?
Szybko jednak o tym zapomniałam, bo Josh nie odstawał mnie na krok. No... Może przesadzam. Do łazienki poszłam sama. Jednak chłopak cały czas albo ze mną tańczył, albo rozmawiał. To było naprawdę miłe z jego strony.
- Jest tak źle? - spytał po pewnym czasie.
- Jak na razie nie. Zobaczymy później.
- Nie wierzysz we mnie?
- Szczerze...? - zaśmiałam się.
- Hahaha.
Kiedy skończyła się kolejna piosenka podszedł do nas Gary.
- Mogę pożyczyć twoją partnerkę? - zapytał i wydaje mi się, że Josh nie był zbyt zadowolony. Ale może tylko mi się przywidziało...
- Powiem ci szczerze, że nie sądziłem, że Joshowi będzie tak zależało na dziewczynie. - odezwał się, gdy mój partner usiadł przy stoliku.
- Nie wiem o czym mówisz, ale czy to źle?
- Mówię o tobie, Kate. Josh jeszcze nigdy tak się nie wkręcił. Spójrz na niego. - odwrócił nas tak, że mogłam spojrzeć na mojego przystojnego bruneta. Pfff... Czy ja właśnie nazwałam go moim?! Nie, nie, nie, przecież on nie jest mój! - Siedzi jak na szpilkach i cały czas patrzy na ciebie. Uwierz mi, jeszcze miesiąc temu rozglądałby się po całej sali szukając fajnej laski.
- Tobie to pewnie przeszkadza. Josh powiedział mi, że macie podobne upodobania.
- Nie przeszkadza. Rozumiem go. Gdybym spotkał cię pierwszy zachowywałbym się podobnie. - na sto procent zrobiłam się czerwona jak burak. - Ale musisz dać mu czas.
- Wytrzymałam dwadzieścia lat. Nie wiem ile jestem w stanie mu dać. Nie będę czekać w nieskończoność.
- Nie pozwoli ci tak łatwo odejść.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Znam go od piątego roku życia. Zaufaj mi. Kiedy przyjdzie czas sama się przekonasz.
- Trzymam cię za słowo. - powiedziałam, gdy zespół zarządził krótką przerwę. Napiłam się soku i nim się obejrzałam Josh porwał mnie na parkiet.
- Obgadywaliście mnie? - zapytał.
- Nawet jeśli...
- Chociaż powiedział ci o mnie coś miłego?
- Nawet bardzo.
***
- I co powiesz? - Josh zapytał, gdy staliśmy przy samochodzie. - Ja uważam, że świetnie się bawiłem w twoim towarzystwie.
- I vice versa.
- Cieszę się. - i znów cały świat zniknął... Dlaczego on tak na mnie działa?
- Dziękuję. - powiedziałam szczerze.
- Za co?
- W końcu mogę dobrze wspominać studniówkę.
Josh dziś koniecznie chciał zapracować sobie na status gentelmena. Garnitur zobowiązuje.
- Dobranoc, słońce. - cmoknął mnie w czoło. Mogłabym taki dzień mieć codziennie. Byłam szczęśliwa. Wreszcie!
- Dobranoc, Josh.

Powiem szczerze, że ostatnio, gdy przeczytałam kilka rozdziałów innych autorek z Wattpad i stwierdziłam, że moje jest takie puste... Brakuje w nim emocji, uczuć... Trochę mnie to zniechęciło :( A co wy myślicie? Bo tu w sumie najważniejsze jest zdanie czytelników :)
Powinnam teraz uczyć się do sesji, więc mam nadzieję, że docenicie moje "poświęcenie" ;)

Matematyka - moja miłośćHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin