XVII. Studniówka

215 20 1
                                    

Święta minęły jak zawsze, z sylwestra nie pamiętam zbyt wiele, a to znaczy, że było ok. Teraz przyszedł czas na studniówkę...
- Powinieneś częściej ubierać garnitur, synu. - mama podeszła do mnie, gdy ubierałem się do wyjścia.
- Wolę jeansy. Na razie. - powiedziałem biorąc od matki kluczyki do jej samochodu.
- Dobry wieczór. - powiedziałem, gdy drzwi domu Kate otworzyła mi kobieta - pewnie mama blondynki.
- Dobry wieczór, Josh. Wejdź. Kate za chwilę zejdzie. - dokładnie w tym momencie dziewczyna pojawiła się na schodach.
- Wow... - wymsknęło mi się, a dziewczynie to nie umknęło - zarumieniła się. - Wyglądasz... Wow... Znaczy pięknie.
Miała na sobie sukienkę w kolorze jak dla mnie jasnoniebieskim, ale pewnie dziewczyna nazwałaby ten kolor jakąś fikuśną nazwą. Włosy spięła ozdobną spinką. Zrobiła też mocniejszy makijaż, który podkreślił jej piękne oczy. Kreację dopełniały sandały na obcasie.
- Dziękuję. - zaśmiała się ubierając płaszcz.
Wyszliśmy. Otworzyłem dziewczynie drzwi do samochodu. Wsiadła, a ja zająłem miejsce kierowcy. Zanim jednak odpaliłem zauważyłem, że dziewczyna nerwowo wzdycha.
- Co jest?
- To nic.
- Hej... Możesz mi powiedzieć.
- Ja prawie zawsze się stresuję. To norma.
- Czym się denerwujesz? - położyłem jej rękę na kolanie.
- Nie ważne. Jedź, zanim zmienię zdanie.
Zatrzymałem się przed szkołą. Blondynka już chciała otworzyć drzwi, ale zablokowałem je.
- Spóźnimy się.
- Mamy jeszcze dwadzieścia minut. A nawet jeśli... Teraz mi powiedz, czym się denerwujesz.
- Po prostu źle się czuję w tym stroju, makijażu...
- Wyglądasz pięknie. Nie masz się czym przejmować.
- Mówisz tak, żebym przestała się denerwować. - szybko pocałowałem dziewczynę. Niechętnie się odsunąłem, gdy zabrakło nam tlenu.
- Mówię prawdę. Zaufaj mi. - jeszcze raz ją pocałowałem i chciałem już wychodzić.
- Zaczekaj. - zaśmiała się i kciukiem zaczęła trzeć moje usta. Spojrzałem na nią zdziwiony. - Ja miałam mieć szminkę na ustach, a nie ty. - znów się zaśmiała, ale skończyła. Kiedy wyszliśmy z samochodu chwyciłem ją za rękę.
- Hej! Josh! - odwróciłem się do Gary'ego. Szedł z brunetką, którą poznał ostatnio na imprezie. - Ty jesteś pewnie Kate. - uśmiechnął się do blondynki. - Wiele o tobie słyszałem.
- A ty, to pewnie Gary. - odpowiedziała Katherine. - I również mogę powiedzieć, że o tobie wiele słyszałam.
- Miło mi cię poznać.
I razem weszliśmy do środka. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, aż pojawiła się dyrektorka.
- Witam Państwa serdecznie. Witam radę pedagogiczną, rodziców i was, drodzy uczniowie.
Więcej z jej długiej i nudnej mowy nie pamiętam.
Tańczyłem z Kate. Widziałem jej uśmiech.
- Jest tak źle? - spytałem.
- Jak na razie nie. Zobaczymy później.
- Nie wierzysz we mnie?
- Szczerze...?
- Hahaha.
Skończyła się kolejna piosenka.
- Mogę pożyczyć twoją partnerkę? - spytał Gary. Niechętnie oddałem Kate, a sam poszedłem do stolika. Miałem idealny widok na tę dwójkę. Widziałem, jak blondynka się śmieje, jak mi się przygląda. W końcu zobaczyłem jak podchodzą do stolika, bo zespół zszedł ze sceny na przerwę. Kate usiadła obok mnie i napiła się soku. Przerwa na szczęście nie trwała długo, więc szybko porwałem blondynkę do tańca.
- Obgadywaliście mnie? - spytałem.
- Nawet jeśli... - uśmiechnęła się.
- Chociaż powiedział ci o mnie coś miłego?
- Nawet bardzo.
***
- I co powiesz? - spytałem, gdy zatrzymaliśmy się przy moim samochodzie, a tak właściwie samochodzie mojej mamy. - Ja uważam, że świetnie się bawiłem w twoim towarzystwie.
- I vice versa.
- Cieszę się. - powiedziałem przyciągając dziewczynę do siebie.
- Dziękuję. - powiedziała, gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Za co?
- W końcu mogę dobrze wspominać studniówkę.
Odprowadziłem Kate pod same drzwi.
- Dobranoc, słońce. - cmoknąłem ją w czoło.
- Dobranoc, Josh. - zniknęła za drzwiami, a ja wróciłem do siebie.
***
- Spotkajmy się w galerii za 15 min.
To od Alexa. Szybko skończyłem śniadanie i poszedłem na spotkanie.
- Trzymaj. - powiedział podając mi mały pakunek.
- Co to?
- O nic nie pytaj. Nikomu nie nic mów. Schowaj to dobrze.
- Ok... - schowałem pakunek w wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Słyszałem, że masz nową laskę.
- To nie tak...
- Gary powiedział mi też o zakładzie. - puścił mi oczko. No tak... Przekonałem Gary'ego, żeby dał mi czas do ferii. Przyjaciel zgodził się i nie mógł powstrzymać się od komentarza...
- Jest ładna, ale nie mam zamiaru się wkręcić, jeśli o to chodzi. Nie słuchaj tego, co mówi Gary.
- Ok, ok... Jak uważasz. - zaśmiał się. - Mogę na ciebie liczyć?
- Jasne.
- Dzięki. - powiedział i odszedł.
Wracając do domu kusiło mnie, żeby otworzyć tajemnicze pudełeczko, ale zrezygnowałem. To nie moja sprawa. Schowałem pakunek pod łóżko.

Czytacie?

Matematyka - moja miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz