2. I'm not okay

24.4K 1.1K 234
                                    

Andie czuła się nieco zagubiona, stojąc dzień później przed drzwiami mieszkania Kylie. Obok znajdowała się jej bliźniaczka, mając na sobie niedawno zakupioną bluzę i okulary przeciwsłoneczne. Na brązowe włosy naciągnęła kaptur, próbując się jak najlepiej zasłonić przed kimkolwiek. Andie marzyła, by zrobić to samo.

Kylie podała klucze do mieszkania swojej siostrze, motywując ją swoim szerokim uśmiechem. Andie westchnęła i otworzyła drzwi, przekręcając w zamku parę razy. Otworzyła je mocno, patrząc do środka mieszkania. Nigdy w nim nie była i nawet nie wiedziała, dlaczego.

- No, Andie, masz niecały tydzień na nauczenie się bycia mną, a potem czeka cię miesiąc przygód z zespołem Luke'a! - powiedziała entuzjastycznie Kylie. - Natomiast ja zakopię się na Hawajach lub gdziekolwiek, gdzie jest plus trzydzieści stopni, ładna woda, plaża i fajni chłopcy.

- Masz chłopaka - zganiła ją natychmiast.

Kylie zachichotała.

- Na chwilę obecną, ty masz, kochanie.

- Cokolwiek.

- Okej, będziemy się komunikować przez Skype'a, podałam już twój nowy numer Luke'owi, mówiąc, że musiałam go zmienić, ale nie wyjaśniłam powodu i w sumie nie pytał. Wzięłaś wszystko? Ubrania? Laptop? Telefon?

- Wszystko mam - westchnęła.

- Świetnie - zaklaskała w dłonie. - Pamiętaj, by chociaż czasami ubierać się jak ja, w porządku? I przed wyjazdem z chłopcami trochę o nich poczytaj, żeby nie zaliczyć wpadki, proszę.

- Wiem o tym, Kylie.

- Dodatkowo, zostawiłam ci w sypialni kartę kredytową i pin.

Szatynka przytuliła do siebie mocno siostrę, na twarzy mając wielki uśmiech przez cały czas. Andie cieszyła się nieco mniej, ale musiała niechętnie przyznać, że ekscytowała ją ta wielka rola, która czekała na brawurowe odegranie.

- Będę tęsknić - mruknęła Kylie.

- Wróć szybko - poprosiła.

- Nic nie obiecuję - zachichotała. - Do zobaczenia, Andie.

- Na razie - burknęła.

Andie weszła do mieszkania, zamykając za sobą drzwi i ostatni raz patrząc na szczęśliwą bliźniaczkę, która zaczęła kierować się do windy. Blondynka rozejrzała się wokoło: mieszkanie miało jasne kolory i wyglądało na nowoczesne. Przeszła długim korytarzem, wcześniej zdejmując swoje czarne trampki. Trafiła do przestronnego salonu z otwartą kuchnią, która miała wyspę i barowe krzesła. Obok lodówki znajdowała się wysoka aż do sufitu zielona tablica, taka jak w szkołach. Nie było na niej żadnego napisu czy rysunku i Andie postanowiła to szybko zmienić. W dużym pokoju znajdowała się ciemna kanapa w kształcie kwadratu bez jednego boku i duży telewizor.

Blondynka ruszyła długim korytarzem, zaglądając do środka każdego z pomieszczeń. Trafiła na trzy pokoje gościnne i jedną łazienkę, aż w końcu weszła do pokoju Kylie. Sypialnia była duża i w jasnych kolorach, zresztą jak całe mieszkanie. Duże dwuosobowe łóżko zachęcało do położenia się na nim i na czerwonej pościeli, która zakrywała materac. Obok stały także stoliki nocne i zauważyła tam kartę kredytową z napisanym pinem. W rogu znajdowało się długie biurko i jaśkowata pufa z poduszkami obok. Na przeciwległej ścianie znajdowały się otwarte drzwi do łazienki i garderoby.

Powstrzymując westchnięcia na widok ilości jej ubrań, weszła do szerokiej garderoby i położyła torbę ze swoimi rzeczami na jedną z półek, gdzie wisiały wieszaki z sukienkami. Naprzeciwko niej znajdowało się duże lustro.

Wróciła do sypialni, ściągając swoje spodnie i rzucając gdzieś w bok. Miała na sobie długi t-shirt, który zakrywał pośladki, a jej rurki okazały się dosyć niewygodne. Zamiast nich założyła spodnie dresowe ze ściągaczami, które wyciągnęła wcześniej z torby.

Jej telefon zaczął dzwonić, więc wzięła go w ręce, patrząc w wyświetlacz. Mama. O cholera.

- Cześć, mamo - odebrała, starając się brzmieć naturalnie.

- Cześć, kochanie, jak tam podróż? - zapytała energicznie, prawdopodobnie z dużym uśmiechem.

- Świetnie, chociaż trochę mnie wymęczyła.

Nie kłamała. Miała chorobę lokomocyjną i musiała brać leki, by nie zarzygać całego samochodu, przez co jednocześnie całą drogę czuła się sennie. Nienawidziła dalekich podróży, zdecydowanie, od dziecka miała z tym problem.

- Och, jak zawsze - powiedziała troskliwie. - A jak tam Kylie?

- Um... obecnie jest w łazience. Za dużo piła podczas podróży - skłamała.

- To zwykle ty jesteś tą bliźniaczką - zażartowała. Andie potrafiła wypić dwa litry w mniej niż godzinę.

- Tak, to prawda - przytaknęła niezręcznie.

- Pamiętaj, że jakby się coś działo, to dzwoń lub nawet wracaj. Bóg jeden wie, jak bardzo potraficie się czasem pokłócić.

- Wszystko będzie dobrze, mamo - zapewniła ją.

- Okej, zadzwonię za niedługo! Pozdrów siostrę - cmoknęła i rozłączyła się.

Westchnęła i zakryła ramieniem oczy. Jeśli jej mama będzie dzwoniła, musiała wymyślić więcej wymówek dla Kylie lub ignorować połączenia od czasu do czasu. Nie zdążyła się rozgościć lub zająć czymkolwiek innym, ponieważ telefon Andie znowu wydał z siebie dźwięk, tym razem wiadomości.

Od: Nieznany: Hej, Kylie - Luke, xx.

Warknęła, ponieważ on nie był tym, czego potrzebowała w sytuacji tak stresującej jak ta. Mimo wszystko, wzięła parę głębokich wdechów i wcisnęła odpowiednią rzecz, by odpisać. Zmieniła nazwę w kontaktach, by następnym razem wiedzieć, kim był.

Do: Luke: Cześć :)

Nie wiedziała, co mogłaby do tego dorzucić, więc po prostu wysłała wiadomość. Wstała z łóżka, mając telefon w dłoni i powędrowała do kuchni. Miała ochotę na jakąś pepsi lub cokolwiek, co miało smak podczas picia. Otworzyła lodówkę, decydując się na sok, ponieważ nie znalazła nic bardziej wartościowego.

Od: Luke: Co robisz? Pomyślałem, że mógłbym wpaść, xx.

- O Boże - jęknęła.

Bała się spotkania z kimkolwiek ze znajomych Kylie, ale w końcu nie miała wyboru, więc przełknęła gulę w gardle i uspokoiła swój oddech. Co ma być, to będzie, pomyślała.

Do: Luke: Jasne, za ile chcesz tu być?

Spojrzała na zieloną tablicę, mrużąc nieco oczy. Zdecydowanie coś na niej narysuje i jeśli Luke dałby jej czas, prawdopodobnie zrobiłaby to w tym momencie.

Od: Luke: Właściwie, to będę za pięć minut.

Już mu nie odpisała, tylko położyła telefon na blacie, przeszukując szafki. Znalazła cały kubełek kred do tablicy, więc wyciągnęła je na zewnątrz, kładąc obok komórki. Kiedy w końcu znalazła szklankę, nalała do niej soku i schowała karton do lodówki.

Dokładnie, kiedy odłożyła naczynie do zmywarki, dzwonek zadzwonił. Wzięła głęboki wdech i ruszyła na korytarz. To czas zacząć prawdziwe przedstawienie.


Od autorki: #RIPsparky → Follow You. Zombiecore.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now