38. I am unpredictible

14.8K 694 118
                                    

- Jezu, dajcie mi żyć.

Jęk Caluma sprowadził Andie na ziemię i spojrzała w miejsce, gdzie patrzył on. Ashton siedział na kanapie w tour busie, a Bryana zajmowała jego kolana i wymieniali się śliną, bo inaczej chyba nie dało się tego nazwać. Zaśmiała się, przysuwając nieco do Hooda, który obdarował całującą się parę zdegustowanym spojrzeniem.

Luke wraz z Michaelem nagrywali swoje części na płytę. Podobno w dzień postanowili chodzić parami, by mieć tam jakieś towarzystwo, a Andie nie chciała się w to mieszać, więc blondyn do wyboru miał trzech swoich kumpli. Mike stał się oczywistym wyjściem z sytuacji, ponieważ to on nagrywał zaraz po Lucasie.

- Hej, hej, hej, Ashton! - rzucił Calum, a Andie porównała go do The Annoying Orange. - Hej, hej, hej, hej, hej, hej, Ashton!

- Czego chcesz, Calum? - wymamrotał Ashton.

Andie poczuła dreszcze, ponieważ udało jej się zobaczyć ich języki w akcji, a to nic, co chciała oglądać kiedykolwiek w swoim życiu.

- Jezu Chryste, Ash, nigdy nie myślałem, że masz tak sprawny język! - powiedział z podekscytowaniem Calum. - Ale, wiesz co? Nie chciałem tego wiedzieć!

- Wypchaj się, Cal.

- To ty się zaraz wypchasz językiem Bryany. Tak tylko mówię!

Bryana zachichotała w policzek Ashtona, który zmarszczył brwi. Chyba patrzył na Andie z prośbą o ratunek, ale ona pokręciła przecząco głową. Ash prychnął dramatycznie, a potem wstał, ciągnąc swoją dziewczynę za rękę.

- O nie, Ash, to koniec przedstawienia? - krzyknął za nim brunet. - A zaczynało mi się podobać!

Andie śmiała się jeszcze pod nosem, kiedy wracała do dokańczania swojego rysunku. Pracowała nad nowym tatuażem lub czymś, co mogłoby jej w tym pomóc, ale jak na razie nie czuła się jakoś szczególnie dumna z tej pracy.

- A to co? No, Andie, nie mówiłaś, że rysujesz! - powiedział Calum, nachylając się nad jej ramieniem.

- Ta, cóż - rzuciła - nie chwalę się tym. A ty rysujesz?

- Trochę, czasami - odparł, wzruszając ramionami. - Głównie dla przyjemności, to zwykle są moje tatuaże.

- Och, rozumiem. To właśnie powinien być mój tatuaż, ale, ugh, nie wiem, czegoś mi tu brakuje? - mruknęła pytającym tonem.

Calum nachylił się nad jej mandalą, która spoczywała w uścisku dłoni kościotrupa. Całość wykonała w dotworku, zastępując normalne cieniowanie zwykłymi kropkami. Lubiła ten styl i często z niego korzystała.

- Może powinnaś także zakropkować tę mandalę? Albo przyciemnić kości nadgarstka.

- To całkiem genialne, Calum - odparła po chwili wpatrywania się w obrazek.

- Ta, no wiesz, czasem na coś wpadnę. - Wzruszył ramionami.

Andie zignorowała jego ostatnie słowa, szybko kropkując nadgarstek z kości, próbując go przyciemnić. To okazało się być naprawdę niezłym pomysłem i zaczynało wyglądać bardzo dobrze.

- Hej, może pokażesz mi parę swoich rysunków? - zaproponowała.

- Tylko, jeśli ty pokażesz mi swoje - odparł z czarującym uśmiechem.

- W porządku, mogę zgodzić się na taką wymianę - przytaknęła z cichym śmiechem.

Calum zachowywał się jak podekscytowane dziecko i wyglądał przy tym tak naturalnie, że Andie myślała nad urokiem chwili. Szybko się otrząsnęła i podała chłopakowi swój zeszyt z rysunkami. Przeglądał go chwilę, marszcząc brwi lub je unosząc, a ona była przez to okropnie zaniepokojona.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz