21. I'm not her twin

17.3K 972 37
                                    

Samolot w Londynie wylądował popołudniu, prawie osiem godzin później. Serce Andie biło jak szalone, ale próbowała zachować normalny wyraz twarzy przynajmniej w towarzystwie chłopców. Ona, Luke i Ashton złapali połączenie do Anglii, natomiast Mali-Koa, Calum i Mike mieli przesiadkę na samolot do Australii. Pożegnali się wylewnie (oczywiście dramatyzując) na lotnisku z ich trójką, a potem pognali w stronę kolejnej odprawy.

Kylie wydzwaniała do Andie od pół godziny, ale blondynka nawet nie miała okazji spędzić pięciu minut sama, ponieważ Luke ponownie przemienił się w jej prywatną przylepę. Nie postawiła kroku bez niego obok. Nie wiedziała, dlaczego działo się to znowu, jednak nie próbowała pytać. Wręcz przeciwnie, starała się cieszyć ostatnimi chwilami w jego towarzystwie.

To oficjalne. Andie już nie dawała rady udawać Kylie i prawdopodobnie nie mogłaby spędzić z nimi kolejnego miesiąca, nawet, jeśliby mogła. Nie potrafiła żyć jako ktoś inny. Tęskniła za własnym imieniem. Czy to nie dziwne?

Luke wrócił z nią do mieszkania jej-ale-Kylie. Nie mogła się go pozbyć, a przecież musiała zrobić to tak, by nie chciał koniecznie wyruszyć wraz z nią do Sheffield. Westchnęła, odkładając torbę pod ścianę na korytarzu. Zsunęła buty ze stóp, a kiedy była schylona, Luke uderzył ją w pośladki. Znowu.

- No co? - powiedział z rozbawieniem, kiedy odwróciła się w jego stronę. - Masz naprawdę dobry tyłek.

- Jesteś niepoważny - przewróciła oczami, próbując ukryć uśmiech.

- Kochasz to - zaśmiał się.

- Cokolwiek pozwoli ci spać.

- Ew, mogę z tobą zostać dzisiaj? Przyzwyczaiłem się do spania z tobą, jeśli już o tym mowa.

Jej serce znowu pękło.

- J-ja... muszę coś dzisiaj załatwić. Właściwie zajmie mi to wiele czasu i mam do ciebie wielką prośbę - powiedziała. - Czy możesz wrócić do swojego mieszkania i, ugh, dokładnie o dwudziestej włączyć telewizor?

- O co chodzi, Kylie? - zapytał z niepokojem.

- T-to nic takiego - skłamała. - Chcę po prostu, żebyś coś obejrzał. Proszę?

- Kylie... Wytłumacz mi to.

- Naprawdę nie mogę. Nie teraz. To... - zająknęła się. - To niespodzianka.

- Och - złagodniał - w porządku. To coś fajnego?

- Zależy, jak na to spojrzysz - powiedziała żartobliwym tonem, chociaż nie było jej do śmiechu. - A teraz, wracaj do siebie i czekaj na dwudziestą, żeby to obejrzeć, co ty na to?

- Owh, już teraz mam sobie iść?

Zachichotała mimowolnie. Jego dziecinny ton pięciolatka rozbawił ją.

- Przykro mi, ale tak. Muszę to jeszcze... zorganizować.

- Uch, w porządku. Ale chcę całusa!

Andie mimowolnie pomyślała, że to mógł być ich ostatni pocałunek.


***


Na jej zegarze w telefonie ukazała się dziewiętnasta pięćdziesiąt dwa. Czuła się szalenie. Stała w ogromnym studiu, mając na sobie podarte rurki, czarne trampki i swoją ulubioną koszulkę z Bring Me The Horizon, a na to skórzaną kurtkę (pogoda w Sheffield była kapryśna). Obok niej znajdowała się szeroko uśmiechnięta Kylie w uroczej, prawie pudrowej, sukience i wysokich szpilkach, które dodawały jej niepotrzebne dziesięć centymetrów. Włosy upięła w wysokiego kucyka, który dodawał szatynce jeszcze więcej uroku.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now