50. I am guilty

10.2K 611 59
                                    

Ashton pomógł jej w poszukiwaniach i znalazł Luke'a w barze prawie trzy godziny później. Andie zjawiła się tam od razu, mając roztrzepane włosy i będąc cała przemoczona po wrześniowym deszczu, który ją złapał. Ash wrócił do siebie od razu, kiedy się pojawiła, tłumacząc, że musiał poważnie porozmawiać z Bryaną.

Andie podeszła do baru, przy którym siedział Luke, ledwo trzymając się na obrotowym krześle. Przed nim stała w połowie pusta szklanka i popielniczka z czterema zgaszonymi papierosami. Potrząsnęła jego ramieniem, bo wyglądał, jakby był sekundy od zaśnięcia. Uniósł głowę, patrząc nieprzytomnym wzrokiem na Andie, która miała zmartwienie wypisane na twarzy.

- Lukey - wymamrotała, będąc nieco przerażona stanem, do którego się doprowadził. - Wstawaj, wracamy do domu.

- Andie - wychrypiał, kiedy zarejestrował jej obecność.

- No wstawaj - poprosiła, ciągnąc go do góry za ramię.

Uregulowała szybko rachunek z barmanem, ciągnąc Luke'a do wyjścia z baru. Wiedziała, że taksówka już czekała, ponieważ Ashton zamówił ją ponad dziesięć minut temu i jak wychodził, upewnił się, że już tam była.

- Wiesz - zaczął, a jego język plątał się tak, że ledwo rozumiała - chciałem cię zdradzić. Naprawdę chciałem.

- Och - szepnęła, czując, jak te słowa ją zabijały.

- A-ale - jąkał, prawie potykając się o swoje nogi - nie potrafiłem. Za bardzo cię k-kocham.

Poczuła ulgę i aż się zatrzymała z wrażenia tego uczucia. Bała się, że naprawdę to zrobił, ponieważ wtedy... wtedy nie mogłaby z nim być. Cały czas wyobrażałaby go sobie z tamtą dziewczyną, kimkolwiek by była i po prostu to by ją zabijało. Wiedziała, że to właśnie Luke musiał czuć, ale ona go nie zdradziła; to było jedynie głupim nieporozumieniem.

Uniosła wzrok na jego twarz i odgarnęła jasne kosmyki, które wpadały mu do oczu. Pogładziła policzek Luke'a, a potem zaczęli iść dalej, w stronę wyjścia i taksówki.

- Luke, kochanie, wsiadaj - poprosiła, otwierając drzwi taksówki.

- P-panie przodem - wydusił, uśmiechając się do niej nieprzytomnie.

Luke zachwiał się na nogach, więc przytrzymała go, kręcąc głową, a potem po prostu wepchnęła do taksówki, siadając tuż obok niego. Jęknął, prawdopodobnie przez ból głowy, a potem opadł policzkiem na uda Andie. Mimowolnie uśmiechnęła się, ponieważ znowu stał się jej prywatną przylepą i zaczęła gładzić jego włosy.

Podała taksówkarzowi adres, a potem zapięła ich pasy, nieco gimnastykując się podczas tego zadania. Myślała, że Luke zasnął, ale nagle zaczął całować udo Andie, nadal leżąc na nim twarzą. Czuła się ponownie spokojna, bo odnalazła go, całego i zdrowego, chociaż okropnie pijanego.

Droga nie zajęła im wiele czasu, a kiedy dojechali, Andie zapłaciła kierowcy i jakimś cudem wyciągnęła Luke'a z środka samochodu.

- Cholera - westchnęła, widząc jakąś grupę nastolatek niedaleko. - Luke, musimy wejść do wieżowca, okej? Postaraj się iść szybko, proszę.

- Mhm - jęknął, gładząc nieudolnie jej policzek. - Kręci mi się w głowie.

- Wytrzymaj - poprosiła, patrząc na niego.

Luke był blady i miał zamglone spojrzenie, a jego włosy zlepiły się ze sobą przez deszcz, który złapał ich przy barze.

Andie zauważyła, że tamte dziewczyny namierzyły ich w połowie drogi i przeklęła pod nosem naprawdę brzydko, próbując przyspieszyć z chwiejącym się Lucasem, który opierał się o jej ciało i miał zarzucone ramię na barki blondynki.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now