25. I'm not motivated person

18.6K 894 104
                                    

Andie siedziała u Izzy, jedząc zieloną galaretkę z owocami. Rzadko bywała u swojej przyjaciółki, ponieważ mieszkała w małym mieszkaniu, więc częściej bywały razem w domu blondynki. Przy okazji oglądały na laptopie film, a starszy brat Izzy robił pompki obok nich, co nieco bawiło Andie. Sebastian miał prawie dwadzieścia sześć lat i nadal z nimi mieszkał, co prawdopodobnie każdego doprowadzało do szału oprócz ich mamy. Dopóki dopłacał się do czynszu, jej to pasowało.

- Bastian, idź sobie - jęknęła Izzy, którą jej brat wyjątkowo doprowadzał do szału.

Prawdopodobnie chciała wypytać Andie o wszystkie rzeczy związane z ujawnieniem się i Lucasem w roli głównej, ale nie chciała robić tego przy bracie. Blondynka była naprawdę wdzięczna za jego obecność tutaj, ponieważ nie musiała odpowiadać na te wszystkie pytania.

- To także mój pokój - wystawił jej język.

- Powinieneś spać na korytarzu, frajerze - odpyskowała.

- Sama tam powinnaś spać. Razem z tą twoją nieznośną szynszylą.

- Co masz do Papcia? - pisnęła.

Andie zachichotała, słuchając ich wymiany zdań. Szynszyla Izzy - Papeć (jakże wspaniałe imię) - niezbyt lubił ludzi i gryzł ich palce, a w szczególności Sebastiana. Do Andie dał radę się przekonać i to prawdopodobnie przez fakt, że pachniała zapachem Luny, która zawsze okropnie się do niej łasiła. Pozwalał jej nawet brać się na ręce i nie gryzł ani na nią nie sikał, także uważała to za sukces.

- To wcielenie szatana - skomentował. - I nadal zastanawia mnie, dlaczego rodzice go trzymają.

- A mnie zastanawia, dlaczego trzymają ciebie.

- Cios prosto w serce, Izzy - zaskomlał.

- Dobra, walić ciebie, bracie - zaczęła Izzy, chcąc dodać coś jeszcze, jednak Bastian wciął się:

- Lepiej nie. Mówią, że to kazirodztwo.

- Spierdalaj, Bastian - jęknęła. - Wracając: ignorujmy go, proszę, i lepiej powiedz, co z Lucasem Hemmingsem?

- O, słyszałem o tym! I nawet oglądałem cię w telewizji, dałaś czadu, Andie! - wtrącił Sebastian.

- Bracie, wypierdalaj, okej?

- Nie - pokazał jej język. Znowu.

Izzy przewróciła oczami i poprawiła się w siadzie skrzyżnym, opierając plecy o ścianę, podobnie jak blondynka. Andie spuściła wzrok i wzruszyła ramionami jakby sama do siebie. Prawdopodobnie Luke był ostatnim, o czym chciała rozmawiać.

- No więc? - pogoniła ją. - Co z nim?

- Nic - westchnęła. - Dowiedział się, że jest nas dwie, a nie jedna i powiedział, że mam dać mu spokój na jakiś czas.

- O mój Boże, jedź do niego! - pisnęła, klaszcząc w dłonie.

Andie skrzywiła się.

- Przecież powiedziałam kompletnie co innego.

- On cię tam chce, gdziekolwiek jest. Gdzie on jest?

- W Australii - wzruszyła ramionami. - Mali-Koa do mnie z tym dzwoniła.

- O mój Boże, dzwonią do ciebie, żeby powiedzieć, gdzie jest Luke! Dlaczego jeszcze nie jesteś w drodze do Australii?

- Cóż, prawdopodobnie marzy mi się być w drodze do Hiszpanii. Możliwe, że tam pojadę i zostanę do końca wakacji.

- Nie pierdol, Andie!

- O co ci chodzi? Wiesz, że planowałam tam pojechać w wakacje.

Andie, jako dawna uczennica klasy hiszpańskiej, bardzo dobrze radziła sobie z tym językiem i faktycznie planowała spędzić przynajmniej trochę wakacji w Hiszpanii. Z Izzy lub bez niej.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now