9. I'm not a fan of dating

19.4K 1K 168
                                    

Luke zaprowadził ją do uroczej knajpki, która przypominała hawajski styl. Zajęli miejsce w rogu, z dala od wszystkich, a na ścianie wisiały maski bożków i malowidła kwiatów podobnych do tych, jak ten we włosach Andie. Prawie od razu kelnerka przyniosła im menu, które wyglądały jak chude i słomiane segregatory. Połowę rzeczy nie potrafiła zrozumieć w karcie i mogła to zrzucić na różnice między brytyjskim i amerykańskim, jednak prawdopodobnie dużą winę ponosiły fantazyjne nazwy.

- Okej - odparła, kładąc menu na stół. - Nawet nie wiem, co czytam.

- Ja też nie - odparł z rozbawieniem. - Może po prostu zamknijmy oczy i wskażmy palcem cokolwiek w karcie?

- Cóż, to na pewno szybszy sposób niż domyślanie się, co oznaczają te nazwy.

- Panie przodem.

Z uśmiechem zamknęła oczy i uniosła palec, wahając się przez chwilę. W końcu dotknęła nim menu i wtedy rozchyliła powieki, patrząc na nazwę. Trafiła jej się "Zielona Tajemnica" i zaśmiała się pod nosem na tę nazwę.

- Teraz ty - powiedziała.

Patrzyła bezkarnie na Luke'a, który zamknął oczy. Czuła się zahipnotyzowana. Na jego twarzy tkwił mały uśmiech, a męska szyja poruszyła się, kiedy przełykał ślinę. Ogolił się na randkę, więc mogła dokładnie podziwiać zarys szczęki i to, jak zaciskał ją z przyzwyczajenia. Miał szerokie ramiona, które podkreślała czarna koszula, co sprawiało, że w jej głowie od razu pojawiały się obrazy Luke'a obejmującego Andie swoimi silnymi rękami. Na szyi zawiesił czarny rzemyk z małą zawieszką.

- Kylie? - mruknął cicho.

Zarumieniła się i spuściła wzrok. Przyłapał ją.

- Kylie, nie uciekaj przede mną - poprosił, sięgając przez cały stolik, by pogładzić swoimi palcami jej policzek. Spojrzała na niego ponownie. - Nie musisz się mnie wstydzić.

- Niewiele na to mogę poradzić - odpowiedziała w końcu wstydliwym tonem. - Sprawiasz, że... tracę całą pewność siebie.

- Kylie...

- Witamy "Pod Krabem", co możemy podać?

Kelnerka wytrąciła ich z intymnej rozmowy i Andie czuła się przez to nieco zawiedziona. Luke odsunął od niej swoją dłoń i spojrzał na dziewczynę przed stolikiem. Zaraz jednak wrócił niebieskimi oczami do Andie i zachęcił, by powiedziała swoje zamówienie.

- Poproszę... cóż, "Zieloną Tajemnicę"? - nie potrafiła powstrzymać rozbawienia na tę nazwę. - I pepsi.

- Dla pana?

Luke spojrzał w kartę, prawdopodobnie po to, by jeszcze raz przeczytać nazwę dania.

- Dla mnie "Kolory Świata" i to samo do picia.

Dziewczyna kiwnęła głową, zanotowała i zniknęła.

- Mają tu naprawdę ciekawe nazwy - powiedział, przyciągając uwagę Andie.

- Tak - westchnęła. - Ta "Zielona Tajemnica" mnie nieco przeraża.

- Na twoim miejscu liczyłbym na to, by nie wyglądała jak zielone rzygi. Calum zamówił kiedyś coś o równie dziwnej nazwie i dostać szpinak z brukselką, a do tego rzecz, której nawet nie potrafiliśmy nazwać. Nadal zastanawia mnie, czy to się przypadkiem nie ruszało na jego talerzu.

- O fuj - zaśmiała się. - Ale twoje też nie brzmiało lepiej. Nie jestem pewna, czy zaufałabym nazwie, którą określają po prostu kolorami.

- Wystarczy mi, jeśli to nie skończy się wartą w łazience.

Śmiali się i dramatyzowali, jednak to było rzeczą, która rozluźniła atmosferę między nimi.

- Co u Leny? - zapytał nagle.

Andie uciekła wzrokiem na maski, które wisiały przy jej głowie, szybko szukając w głowie tego imienia. Kim była Lena? Nie znała nikogo takiego. Przybrała na twarz nieco roztargniony wyraz.

- Hm? - mruknęła, udając, że nie usłyszała pytania.

- Pytałem, co u Leny - powtórzył.

- Och - powiedziała. - Wszystko dobrze. Nie rozmawiałam z nią... zbyt wiele ostatnio.

- Pokłóciłyście się?

- N-nie, po prostu nie ma czasu... - Myśl, Andie, skarciła samą siebie. - Ja... pójdę na chwilę do łazienki, okej? Chcę umyć ręce przed jedzeniem.

- Jasne, wracaj szybko.

Niezauważalnie wyciągnęła telefon z torebki i ruszyła do łazienki, która pierwsze z drzwi miała dwuskrzydłowe i bez klamki, więc chwilę zastanawiała się, czy to na pewno nie było wejściem na zaplecze dla personelu. Weszła do jednej z ładnych i czystych kabin, a potem wybrała numer Kylie. Naliczyła trzy próby skontaktowania się z nią, aż w końcu się udało.

- Kim, do cholery, jest Lena? - wypaliła ze zdenerwowaniem.

- C-co? Skąd... skąd ją znasz?

- Luke mnie o nią zapytał, słyszysz? Nie rób ze mnie idiotki i powiedz, kim ona jest.

- O-ona jest moją przyjaciółką, Andie, to nic takiego.

- Nic takiego? - syknęła. - W życiu o niej nie słyszałam, do cholery! I ty to nazywasz niczym?

- No dobra, powinnam ci o niej wspomnieć, ale nie było kiedy. Ale, rany, nie denerwuj się tak, Luke prawdopodobnie zapytał o nią tylko z grzeczności. Nie będzie ciągnął tematu.

- Lepiej, żeby tego nie zrobił, bo inaczej to będzie twój powrót do bałaganu, który powstał przez twoje kłamstwo.

Nie miała siły ani chęci do dalszej rozmowy. Zakończyła połączenie i wyszła z kabiny, a potem z łazienki, nie zapominając o umyciu rąk. To było tylko wymówką, ale dla lepszego wrażenia, dobrze wrócić z mokrymi dłońmi.

- Myślałem, że to czas dzwonić na dziewięćset jedenaście, bo utknęłaś - zażartował Luke, kiedy usiadła przy stoliku.

- Było ciężko, ale ostatecznie dałam radę.

- Och, spójrz - powiedział, kiwając głową - idą nasze kolory.

- Tak się cieszę - zaklaskała w ręce ze śmiechem.

Okazało się, że nie trafili tak źle, ponieważ oboje dostali makarony. Ona miała to w zielonym pesto lub czymś podobnym. Luke dostał nieco wymyślniejsze jedzenie - talerz miał pięć przegród i w każdym był makaron, jednak innego kształtu i koloru. Andie nie miała pojęcia, jak osiągnęli takie barwy, ale naprawdę to polubiła.

- Chyba nie potrafię w to do końca uwierzyć - przyznał po chwili wgapiania się w talerz. - Okej, nie mogę, muszę wysłać to mojej mamie. Może mi powie, czy ten niebieski jest zjadliwy.

- A co, jeśli nie będzie wiedziała?

Podniósł na nią wzrok z łobuzerskim uśmiechem.

- Wtedy to zjem. I naprawdę będę liczył na ratunek metodą usta-usta, Kylie.

I jego dziwny podryw byłby miły, gdyby na końcu powiedział; Andie.


Od autorki: Okej, naprawdę lubię ten rozdział. Dodałam także to opowiadanie z Jamiem i jest coś w stylu pierwszego rozdziału, chociaż nieco krótkie, więc zapraszam. Łapie mnie stres przed egzaminami, kill me x.x

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now