Epilog

16.9K 712 98
                                    

Minęły dokładnie dwa lata. Zespół postanowił zrobić sobie roczną przerwę, by nieco bardziej poukładać własne, coraz doroślejsze, życia. Andie odwiedziła ze swoim chłopakiem jego rodzinę w Australii i spędzili tam dwa wspaniałe tygodnie.

Kiedy wrócili do Londynu, zakopali się pod kocem na kanapie Luke'a, oglądając nowy sezon Lucyfera, którego Andie pokochała całym sercem. Jedli popcorn, trzymając na stole pełną butelkę Pepsi i śmiejąc się z kolejnych kwestii głównego bohatera.

Każdemu z zespołu żyło się dobrze - może nieco zbyt wygodnie - na rocznej przerwie. Spędzali czas z własnymi dziewczynami, wyjeżdżając co chwilę na jakieś wycieczki i imprezy. Andie postanowiła nadrobić parę koncertów, szczególnie, że w wakacje co chwilę jakiś zespół lub wokalista odwiedzał Londyn.

Jeśli chodziło o Kylie, ona i Andie niewiele rozmawiały. Mijały się na rodzinnych uroczystościach, a czasem na londyńskich ulicach i to był ich jedyny wspólny kontakt. Nie układało im się i nie ukrywały tego przed nikim. Kylie niedawno znalazła nowego chłopaka, ale Andie nie wiedziała o nim zbyt wiele i chyba wolała, by tak zostało.

- Robimy coś dzisiaj? - zapytał sennie Luke, gładząc plecy Andie.

- Dzisiaj możemy po prostu zostać w domu.

Natępnego dnia obchodzili rocznicę ich związku i postanowili wybrać się na randkę, ale nadal nie fatygowali się jakimiś większymi planami. Andie prawie nie mogła uwierzyć we własne szczęście - miała wspaniałego chłopaka, własne miejsce w Londynie i przyjaciół. Nie mogła prosić o więcej.

- Hej, Andie? - wymamrotał Luke, grzebiąc w kieszeni swoich dresów. - Wiem, że nasza rocznica jest dopiero jutro, ale już teraz mam dla ciebie prezent.

- Och?

Andie ożywiła się nieco i podniosła z klatki piersiowej Luke'a, patrząc na niego. Oboje podnieśli się do siadu skrzyżnego na kanapie, a Lucas wyciągnął małe pudełko z niebieską wstążką.

- Odpakuj - poprosił.

Pociągnęła za wstążkę, która upadła na jej uda i podniosła wieczko pudełka, marszcząc brwi.

- To... klucz - zauważyła, podnosząc wzrok na Luke'a.

- Tak. Do mojego mieszkania. Pomyślałem, że... jesteśmy ze sobą dwa lata, Andie, myślę, że mogłabyś się wprowadzić. Oczywiście, jeśli tylko zechcesz.

Nie wiedziała, co powiedzieć - kompletnie się tego nie spodziewała. Czy była na to gotowa? Czy oboje byli? To duży krok, szczególnie dla nich, kiedy Luke miał własny zespół i trasy koncertowe po świecie.

- Ja... - zaczęła. - Tak, oczywiście, że tak. O mój Boże...

Luke jedynie przytulił ją mocno ze śmiechem.

Życie Andie zmierzało w kierunku, o który nigdy by się nie podejrzewała. I kochała to.

Od autorki: Tak, epilog. Mówiąc szczerze, chciałam go zamieścić jakoś po pięćdziesiątym drugim(?) rozdziale, ale dorzuciłam tę małą dramę, tak, żeby na koniec nie było zbyt... no, cukierkowato. Jestem dumna z tego, że zakończyłam to opowiadanie. Jest moją drugą historią, którą dokończyłam, a pierwszą na Wattpadzie. Chwilami było ciężko, przyznaję - szczególnie na końcu, ale podołałam. Może ten epilog nie jest zbyt długi, jednak wybór był pomiędzy czymś takim, a jakimś okropnym i smutnym zakończeniem, za które wiele z was chciałoby mnie zabić. Chciałam podziękować za wszystkie komentarze i gwiazdki - nigdy nie podejrzewałam, że to opowiadanie zajdzie tak daleko. Nie, nigdy nie zajęło pierwszego miejsca na żadnym wyróżnieniu, ale ostatecznie nie to się liczy. Cieszę się, że było mi dane to napisać, dokończyć... Ta książka to zamknięty rozdział w moim życiu od tego dnia i boli mnie serce, bo czuję, jakbym traciła pewną cząstkę siebie - wiadomo, że z każdym zakończonym opowiadaniem odchodzi pewna część widowni i tego boję się najbardziej. Ale damy radę. W każdym razie, z "I'm (not) your girl" już się żegnam, ale serdecznie zapraszam was wszystkich na resztę moich opowiadań (stworzyłam także nowe "Marriage's law", także zajrzyjcie i tam, dodajcie do biblioteki itp). Dziękuję za tę przygodę i do zobaczenia na innych opowiadaniach!

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now