Zostaw Ją

330 30 10
                                    

Pierwszą lekcją był polski. Kamila usiadła obok mnie. W końcu. Przez cały ten miesiąc siedziałem sam, tak samo jak ona. Wszyscy się zdziwili, że znów siedzimy razem. Nawet nauczycieli to zdziwiło. A na początku nikt nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że nie siedzieliśmy razem. Zawsze byliśmy nierozłączni. Czasem nawet śpiąc. Raz na jakiś czas urządzaliśmy nocowania, a w wakacje jeździliśmy nad jezioro, gdzie nocowaliśmy razem w wynajętych domkach. W tym roku też był taki plan, ale jeszcze nic nie było ustalone. Nauczycielka sprawdzała obecność.
-Kamila?
-Jestem.
-O!? Już nie siedzisz w pierwszej ławce?-spytała.
-Nie proszę pani. Tu mi dobrze.
-O ile dobrze pamiętam dokładnie miesiąc temu mówiłaś to samo o tamtej ławce.-wskazała na ławkę w pierwszym rzędzie.
-Ale to była inna sytuacja i... teraz też jest inna.-uśmiechnęła się do mnie.
-No dobrze niech ci będzie.-i znów zaczęła sprawdzać listę obecności.
Lekcje w tym dniu się dłużyły, a przerwy jak to przerwy- zbyt krótkie, żeby o czymkolwiek porozmawiać.
Na przerwach zawsze siadaliśmy na ławce obok zejścia do piwnicy i rozmawialiśmy o różnych bzdurach, o życiu, o planach jak to życie przeżyć. Tego dnia Kamila zapytała mnie:
-A czy ty choć raz uroniłeś przeze mnie łzę?
-Tak w czwartej klasie podstawówki. Jak mnie uderzyłaś drzwiami.
-Ha ha. Pamiętam to, tak się poznaliśmy. Ale przecież nie płakałeś wtedy.
-Spytałaś tylko o jedną łzę.
-Faktycznie.
I tradycyjnie nie zdążyliśmy dłużej pogadać bo zadzwonił dzwonek.
Na lekcji odwrócił się do nas Andrzej. Dobry chłopak- nie pije, nie pali, nie ćpa. Czasem tylko przeklina ale to każdemu się zdarza.
-Mateusz Marcin cię szukał.- powiedział.
-A nie wiesz czasem czego chciał ?
-Chciał pogadać z Kamilą.
-To dlaczego szuka Mateusza ?-spytała Kamila.
-Wie, że tam gdzie będzie Mateusz będziesz i ty. Przynajmniej tak mi powiedział.
-No tak. Widział nas, jak się przytuliłam do ciebie.
Nie wiem co złego było w przytulaniu się, a poza tym chyba wiedział, że my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Pamiętaj, jakby coś się działo wal do mnie jak w dzwon.- zabrzmiało to jakbym miał oberwać od Marcina, a słaby to on nie był a poza tym był w najstarszej klasie i wyższy ode mnie. W razie czego dobrze, że Andrzej się zaoferował on też do najsłabszych nie należał. Lubiłem go. Oprócz Kamili był jedyną osobą, to której nie wstydziłem się zagadać. Chodziliśmy razem na siłownię. Znaliśmy się od gimnazjum i byliśmy dobrymi kumplami.
Nie był on najwyższy trochę wyższy ode mnie, tylko że ode mnie wszyscy chłopcy byli wyżsi. Dużo ćwiczył i był chyba najsilniejszym chłopakiem w klasie. Były plusy posiadania takiego kumpla. Zawsze oferował mi swoją pomoc.
Nastąpiła przerwa. Wyszliśmy z klasy, gdy poszliśmy w swoje miejsce Marcin nas zobaczył.
Podbiegł szybko do Kamili złapał ją za ramie.
-Szybko się pocieszyłaś.- syknął
-Puść mnie to boli!
-Zostaw ją!- powiedziałem spokojnie.
Puścił ją i podszedł do mnie.
-A ty co. Jej rycerz na białym koniu?- zaśmiał się i spojrzał znów na nią- To dla niego mnie zostawiłaś?
-A nawet jeśli to co?
-to współczuję wyboru.- znów ją złapał za ramie.
-Ała!
-Zostaw ją!- odepchnąłem go od niej.
-Ty kurduplu będziesz się rzucał do mnie?-spytał i się zaśmiał.
-Nie dam ci jej więcej skrzywdzić. A teraz odejdź.- i na prawdę odwrócił się i chciał już iść.
-Jeszcze tego pożałujesz powiedział.- szybko się odwrócił i ostatnią rzeczą jaką widziałem była jego pięść lecąca w moją stronę. Dalej urwał mi się film...

Zakochaj Się ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon