Sylwia Jestem

169 20 1
                                    

Wstałem nienaturalnie wcześnie jak na mnie. Zazwyczaj byłem śpiochem. Nie budziłem Kamili tylko poszedłem się ogarnąć. Jak skończyłem skierowałem się do kuchni. Na lodówce była tylko karteczka od rodziców Kamili, żebyśmy zrobili sobie jajecznicę na śniadanie. Chciałem zrobić Kamili niespodziankę i podać jedzenie prosto do łóżka, ale akurat gdy nakładałem jajecznicę na talerz weszła do kuchni.
-No proszę nawet nie muszę na śniadanie czekać.
-Tak. Chciałem zrobić dla ciebie coś miłego.
-Dzięki.- i usiedliśmy do stołu.
-Naprawdę dobrze ci wyszła.- uśmiechnęła się.- Musisz mi częściej gotować.
-Jak będzie jeszcze okazja to czemu nie. Idziesz później do mnie?
-Jasne. Ale za godzinę jadę na basen. Umówiłam się z Justyną. Jeśli chcesz możesz jechać z nami.
-Jeśli umówiłyście się razem to nie będę wam przeszkadzał.
-Nie martw się ona i tak zabierze Patryka.- odkąd ze sobą byli nie można było zobaczyć ich osobno.
-No dobra skoczę pod szkołę po skuter i cię zawiozę. Potem zapraszam cię do mnie na obiad. Coś ci ugotuję.- W sumie nie przemyślałem tego... Przecież ja nie umiem gotować!
Po śniadaniu zostawiłem Kamilę, i poszedłem w stronę szkoły. Na szczęście nie była ona daleko. Kamila od domu do szkoły miała piętnaście minut, ja od mieszkania na skuterze miałem niecałe trzy także nie mieliśmy do siebie daleko. Do szkoły jeździłem na skuterze, bo zazwyczaj jeszcze kogoś odwoziłem, albo jeździłem gdzieś z Kamilą, a poza tym jestem strasznym leniem i nawet tego kawałka do szkoły nie chciało mi się chodzić. Nigdy nie lubiłem robić niczego sam i to może z tego wynikało moje lenistwo, bo jak mam robić coś z Kamilą albo z jakimś innym znajomym to zawsze mam ochotę. Lubiłem chodzić z ludźmi na spacery, ale nigdy nie chodziłem sam. Z Andrzejem chodziliśmy na siłownię, ale jakbym miał iść sam, to żadna siła by mnie nie zaciągnęła. Po prostu jak muszę coś robić sam to szybko mnie to nudzi. Akurat tego dnia była wspaniała pogoda i nawet przyjemnie się szło. Początek czerwca. Już czuć było wakacje, których po prostu już nie mogliśmy się doczekać. Czerwiec zawsze był moim ulubionym miesiącem. Miałem w tym miesiącu urodziny, zaczynało się lato no i co najważniejsze- wakacje. Gdy już doszedłem do parkingu obok szkoły zorientowałem się, że zapomniałem kluczy.
-Nie no ja się chyba załamię!- wykrzyknąłem, po czym usłyszałem za sobą głos kobiecy.
-Co się stało? Mogę jakoś pomóc?- spytała dziewczyna.
Przede mną stała niewysoka ruda dziewczyna z krótkimi kręconymi włosami z zielonymi oczami i bardzo jasnej cerze. Twarz miała pokrytą piegami. Miała koszulkę, która nie zasłaniała jej brzucha i krótkie dżinsowe spodenki.
-Halo słyszysz mnie?- spytała drugi raz.
-T... tak... tylko... jestem trochę nieśmiały. Raczej nie możesz pomóc. Zapomniałem kluczy od skutera, a zapasowe są w bagażniku.
-Spokojnie, mój brat ma taki sam skuter. Pokażę ci pewną sztuczkę.
Nie wiem jak ale otworzyła bagażnik od skutera i wyjęła klucze.
-Dzięki za pomoc i że w ogóle zechciałaś.- powiedziałem.
-Nie ma sprawy, a tak w ogóle Sylwia jestem.
-Mateusz.
-Tu chodzisz do szkoły?- spytała.- Na jaki profil?
-Aktorstwo...
-O a występujesz gdzieś? Jeśli tak to chciałabym cię kiedyś zobaczyć. Masz tu mój numer w razie czego zadzwoń kiedyś.- i zapisała mi swój numer. Była bardzo bezpośrednia i otwarta. Ja bym chyba tak nie potrafił.
-Nie ma sprawy w poniedziałek mam przesłuchanie i jak coś z tego wyjdzie to dam ci znać.
-Ale super. Już nie mogę się doczekać. Teraz muszę lecieć brat na mnie czeka. Na razie.
-Cz.. cześć. Jeszcze raz dzięki.
I rozeszliśmy się w swoje strony. Jak jechałem już z powrotem do Kamili nie mogłem przestać myśleć jak ta cała Sylwia na mnie patrzyła. Jakby na prawdę obchodziło ją kim jestem. Postanowiłem, że jeżeli uda mi się dostać rolę w poniedziałek to zaproszę ją na spektakl.

Zakochaj Się ✔Where stories live. Discover now