Zakochaj Się

88 11 10
                                    

-Hej. Przemek mi mówił, że wczoraj byłeś po mnie.- mówiła jakby nic się nie stało.- O co chodziło?- spytała.
-Chciałem wyjaśnić to co zaszło. W jakiej intencji to robiłaś.
-Wy chłopacy to na serio czasem nie ogarniacie. Podobasz mi się. Jasne? Już dotarło jak powiedziałam wprost?- tak na prawdę jeszcze nie dotarło. Rozumiem posiedzieć, pogadać, wyjść gdzieś na jakiś spacer. Dobra dopuszczałam myśl o tym, że mogłem się jej spodobać, ale kompletnie się tego nie spodziewałem. Mam niską samoocenę i niestety inni też nie za wysoko mnie cenili. Dlatego byłem zaskoczony, mimo wszystko.
-Zaraz ale przecież ja cię prawie w ogóle nie znam zresztą ty mnie też.- powiedziałem.
-Ale to nie problem. Wiem, że nie jesteś jak inni chłopacy. Nie chodzi ci tylko o jedno. Nie skaczesz z kwiatka na kwiatek. Nie zależy Ci, żeby być najlepszym. Jesteś bardziej odpowiedzialny i samowystarczalny. Mieszkasz sam... no prawie, sam na siebie zarabiasz. Nie znam nikogo takiego jak ty.
-Zaraz to czego ty właściwie. Ode mnie oczekujesz?- spytałem, bo sam nie byłem pewien.
-No chciałabym cię lepiej poznać. Ty też byś mnie lepiej poznał i kto wie. Po prostu zakochaj się.
No tak. Łatwo jej było mówić. Była bardzo atrakcyjna, ale wiadomo, że nie liczy się wygląd zewnętrzny. Niestety niewiele osób umie docenić wnętrze człowieka. Możliwe, że to dlatego nie miałem dobrego kontaktu z dziewczynami... albo po prostu zawsze bałem się zagadać.
-Wiesz tak właściwie to wszyscy doradzali mi, żebym zaczął się z Tobą spotykać, ale mi chodziło raczej o zaprzyjaźnienie się.- powiedziałem.
-No dobra ja nie naciskam. Jeśli mi nie ufasz- rozumiem. Znamy się krótko- masz do tego prawo. Ale pamiętaj, że ja będę czekała. Zawsze możemy gdzieś wyskoczyć.- i poszła.
Postanowiłem przejść się jeszcze. Przy fontannie w parku zatrzymałem się. Zimą była tu ślizgawka. Może to dziecinne, ale przychodziliśmy tu z Kamilą oderwać się od rzeczywistości. Pożyć chwilą. Znów na chwilę stać się dziećmi. Dalej był plac zabaw, a na nim huśtawki, na których siadaliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Obok placu zabaw było miejsce, gdzie organizowane były różne imprezy i festyny. Najczęściej to właśnie z nich się urywaliśmy i przychodziliśmy na huśtawki. Tuż przy wejściu do parku znajdował się mały staw. Lubiliśmy z Kamilą siedzieć nad nim i obserwować kaczki i łabędzie. Wyszedłem z parku i uświadomiłem sobie jaki cudowny rok spędziłem w Krakowie i jakich cudownych ludzi tu poznałem, a także polepszyłem relacje. Miło było powspominać, ale trzeba było wracać. W domu zastałem tylko Kamilę, która zasnęła na kanapie. Przeniosłem ją na łóżko w moim pokoju a sam położyłem się na kanapie. Postanowiłem sprawdzić telefon. Dostałem życzenia od rodziców, brata, znajomych... i Emilki. Nawet miło mi się zrobiło, że złożyła mi życzenia. Nawet próbowała się dodzwonić. No cóż nie udało jej się. Wydawało mi się, że impreza się spodobała, skoro wszyscy się razem bawili. Ja powspominałem ten rok z uśmiechem i stwierdziłem, że przeprowadzka tu była moim najlepszym pomysłem.

Zakochaj Się ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora