Desperacja

3K 150 25
                                    


Udałam się do lasu. Szłam cały czas przed siebie, żeby być jak najdalej od miejsca ucieczki. Gdy już byłam oddalona ok. 50 km od willi Ahmeda, znalazłam wodopój. Postanowiłam zrobić tam szałas. Złowiłam kilka ryb, zrobiłam własnoręczny łuk i starałam się coś upolować. Spędziłam tak kilka dni. Nauczyłam się polować, ale niestety była już późna jesień. Nie mogłam już dłużej tu zostać. 

 Ubrałam się tak, żeby nikt mnie nie rozpoznał, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i szłam tak długo, aż doszłam do większego miasta. Była akurat sobota. Przeszłam przez centrum. Widziałam samych mężczyzn. Udałam się do hotelu i napisałam na kartce czego potrzebuje, bo gdybym wydala z siebie głos dowiedzieliby się, że jestem kobietą i z powrotem trafiłabym do niewoli. Wynajęłam pokój na parę kolejnych dni, za pieniądze, które ukradłam ze schowka Ahmeda. Otworzyłam kluczem drzwi do pokoju i zamknęłam się od środka, tak żeby nikt nie wszedł. Pozasłaniałam wszystkie zasłony i ściągnęłam ubrania udając się do łazienki. Później położyłam się rozmyślając co zrobić dalej. Nie miałam żadnego pomysłu na życie. Stwierdziłam, że żadna kobieta nie ma szansy na zwykle życie, że świat jest więzieniem. Postanowiłam dać świadectwo, że nie mam zamiaru się podporządkowywać i następnego dnia mam zamiar wyjść na świeże powietrze tak jak kiedyś kobiety. Zasnęłam.

 Obudziłam się wcześnie rano. Ubrałam krótkie spodenki i koszulkę bez ramiączek. Wyszłam z hotelu, kiedy wszyscy jeszcze spali. Bałam się, co się ze mną stanie, ale wiedziałam, że przynajmniej zostanę zapamiętana. Wole się postawić, niż spędzić całe życie w niewoli. Szłam bocznymi ulicami i kiedy w końcu miałam wyjść na główną ulice ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą do opustoszałego budynku. Był to mężczyzna, poznałam to po glosie.

- Dobrze się czujesz? Chcesz umrzeć? Takie dziewczyny to policja bez wahania zabija - wyszeptał. 

Nic nie odpowiedziałam. Zapalił w ciemnym pomieszczeniu światło i zaczął przeszukiwać kartony. Był to wysoki blondyn, który nie wyglądał na islamistę. W końcu znalazł coś podobnego do koca. Podał mi, widocznie chciał żebym się okryła.

- Nie bój się mnie, nie zrobię Ci krzywdy. Nie jestem taki jak oni. Mój ojciec był chrześcijaninem. Brał udział w igrzyskach tak długo, aż poległ, lecz zostawił mi dar. Jest nim wiara. Ty też musisz wierzyć w Boga który jest nadzieją. Eryk jestem. Ukrywam się wraz z innymi chrześcijanami. Nie wyglądasz mi na osobę, która by mnie wydała - uśmiechnął się.

Obserwowałam go tak jeszcze przez chwile. Może jest jeszcze nadzieja. Może w końcu uda się uwolnić świat od islamu. 

- Ja jestem Amina. Parę dni temu uciekłam z niewoli. Mieszkałam w lesie, zaczęło robić się zimno. Stwierdziłam, że dam świadectwo, bo nie mam szans na wolność w tym okropnym świecie. Chciałabym poznać innych chrześcijan. Chce w końcu żyć normalnie.

- Chętnie Ci ich przedstawię. Zbieram ludzi z całego okręgu miasta, tworząc grupę wiernych. Wspieramy się wzajemnie. Nie są to tylko mężczyźni, ale również kobiety, które przeszły podobne historie do Twojej. Świata może nie uda nam się zmienić, ale życie we wspólnocie jest na pewno łatwiejsze. Oprócz naszej grupy mamy również pomocników, którzy wierzą w islam, ale nie pochwalają tego co robią z kobietami. Chodź, zaprowadzę Cię do mojego domu w środku lasu, bo w hotelu jest trochę niebezpiecznie.

Jak powiedział tak zrobiliśmy. Udaliśmy się do jego domu, niestety po drodze zatrzymała nas policja.


Wychowana w niewoliWhere stories live. Discover now