Targ

2.4K 142 1
                                    


-Pokażcie dokumenty - powiedział uzbrojony policjant.

Widziałam po minie Eryka, że będą problemy. Zrobiliśmy jak kazał. Najpierw spojrzał na paszport Eryka. Odwrócił się do swojego współpracownika skinął lekko głową. Drugi komendant policji wziął kajdanki i zakuł w nie poznanego przeze mnie chłopaka. Chwile później spojrzał na moje dokumenty i uśmiechnął się złowrogo. Wiedziałam, że robi się nieciekawie. Mnie również skuto w kajdanki. Włożyli nas do samochodu i pojechaliśmy na komisariat.

 Przesłuchali nas. Niestety na dokumentach Eryka było napisane, że jest chrześcijaninem, a że był młody oznaczało to jedno - igrzyska. Na moich dokumentach nie było jednak nic napisane oprócz imienia i nazwiska. Domyślałam się co chcą zrobić, jednak nie byłam stu procentowo pewna. Wtrącono nas do tymczasowej celi. Byłam okropnie roztrzęsiona, jednak nie tylko ja. W oczach Eryka można było zobaczyć ból i śmierć. Uratował mnie przed sobą samą, chciałabym mu się jakoś odwdzięczyć, lecz teraz to i tak już chyba za późno, skoro Eryk zostanie wysłany na pewną śmierć, a ze mną nie wiadomo co się stanie.

 Siedzieliśmy tak kilka godzin. W pewnej chwili komisarz podszedł i powiedział, że została wpłacona kaucja. Obydwoje ucieszyliśmy się. Nie wiedziałam, że policja bierze łapówki. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo. Okazało się, że tylko jeden z nas może opuścić cele. Był to Eryk. Spojrzał na mnie ze współczuciem i wyszeptał, że mnie znajdzie i pomoże uciec po raz kolejny. Odprowadziłam go spojrzeniem tak daleko na ile byłam w stanie. W końcu zniknął za rogiem ściany. Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać.

 Następnego dnia przyszedł policjant, wziął mnie za rękę i prowadził do wyjścia. Na dworze czekała ciężarówka. Wprowadził mnie do jej środka. Było tam jeszcze parę innych kobiet. Wszystkie patrzyły w podłogę. Moje przeczucie się sprawdziło. Jedziemy na targ. Gdy dotarliśmy na miejsce, które było oddalone około 10 km od komisariatu zaczęto nas po kolei wyprowadzać z ciężarówki. Na rynku była zrobiona mała scena. Wszystkie 10 kobiet ustawili obok siebie. Każda miała numerek. Mnie przypadł numer cztery. Zdjęli z nas ubrania. Mężczyźni, którzy stali na widowni zaczęli wypełniać ankiety. Parę minut później na scenę wyszło kilka mężczyzn i burmistrz który zaczął odczytywać ankietę.

- Numer trzy. Wystąp.

W tej chwili dziewczyna stojąca nie daleko mnie zrobiła dwa kroki do przodu.

- Zafarbować włosy na czerwono. Założyć niebieskie soczewki. Powiększyć piersi. Skorygować nos - odczytał.

- To będzie jakieś 100 000 euro.

Nagle ktoś z widowni przytaknął głową. Dwóch mężczyzn którzy byli na scenie wzięli dziewczynę na bok i zaczęli zmieniać jej wygląd. Gdy już skończyli mężczyzna z widowni wziął ją pod pachę, a burmistrzowi przekazał kopertę z pieniędzmi. Chwile później usłyszałam...

- Numer Cztery, wystąp.

Wychowana w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz