Numer cztery

2.1K 127 0
                                    


Wystąpiłam. Byłam przestraszona. Burmistrz odczytywał ankietę.

- Nic nie zmieniać. Ubrać w niebieska suknie i pomalować  usta na czerwono.

Chwilę później wzięło mnie dwóch mężczyzn. Założyli mi przepiękna niebieską suknię i zrobili makijaż. Odprowadzili mnie na scenę. Wszyscy byli w szoku. 

- 150 000 euro - powiedział burmistrz.

Chwilę później na widowni było słychać jak ktoś podbił cenę. Zaczęli się przekrzykiwać, aż w końcu burmistrz spojrzał na mnie.

- Nie na sprzedaż. - powiedział do publiczności.

Wziął mnie za rękę i odprowadził z powrotem do ciężarówki. Byłam zdezorientowana.

- Na Ciebie będę mieć specjalnego kupca. Jeden z najbogatszych ludzi na świecie. - uśmiechnął się szyderczo.

I co ja teraz zrobię? Pytałam się w myślach. Wywiozą mnie na drugi koniec świata, a tam na pewno Eryk mnie nie znajdzie. Muszę uciec. Nagle do ciężarówki ktoś wszedł. Była to zakapturzona postać. Wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z ciężarówki. Zaprowadziła mnie do auta i schowała do bagażnika. Miałam nadzieję, że to Eryk. Nagle usłyszałam chodzenie silnika. Ruszyliśmy. Kilkadziesiąt minut później ktoś otwarł bagażnik. Wziął za rękę i wprowadził do domu. Ściągnął kaptur. Nie był to Eryk.  To była kobieta. 

- Chcesz herbaty? - zapytała.

Przytaknęłam. Obserwowałam ją.

- Jestem Weronika. Eryk mi o Tobie mówił. Obmyśliliśmy plan, rozdzieliliśmy się, żeby Cie znaleźć. Każdy z nas pojechał do innego miasta. Za niedługo tu przyjadą. 

Byłam szczęśliwa. Myślałam, że znowu trafię do niewoli. Tylko, że na drugi koniec świata. Chwilę później drzwi domu się otwarły, a w drzwiach stanął Eryk. Podbiegł do mnie i mnie mocno przytulił.

Wychowana w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz