rzeź

778 49 8
                                    


W pewnym momencie usłyszałam gwizdanie Klary. Zagwizdała trzy razy. Wydawało mi się to dziwne, ze wysłano po nas tylko trzy osoby. Dalam jej znak, ze ma strzelić z luku. Przez chwile był spokój. Myślałam nawet, ze to koniec, ze będziemy bezpieczne przez jakiś czas. Niestety szybko się zorientowałam, ze jestem w błędzie. Usłyszałam tyle gwizdnięć, ze nie byłam w stanie ich policzyć. Kazałam Klarze odbezpieczyć granat i rzucić go w stronę zbliżającego się niebezpieczeństwa. Usłyszałam huk. Klara znów zaczęła gwizdać. Chwyciłam bron do reki, i dałam znak Klarze, żeby strzelała bronią w resztę zagrożenia. Nagle zobaczyłam wyłaniających się z za drzew ludzi. Byli uzbrojeni. Schowałam bron za plecy. Do drugiej reki wzięłam nóż i wsunęłam go pod rękaw bluzki. Jeden z islamistów podszedł do mnie.

- Tu się ukrywałaś. Teraz pójdziesz z nami. 

Chciał mnie chwycić. Wysunęłam nóż i zadałam mu cios w okolicach klatki piersiowej. Przewrócił się na ziemie. Wiedziałam, ze zabijając go, inni i tak nie mogą zrobić mi krzywdy, bo musza dostarczyć mnie żywa, żeby pokazać jak kończą osoby które postawia się islamowi. Wiec skoro nie mogą mnie uśmiercić, postanowiłam zacząć strzelać. Zabiłam piec osób. Reszta schowała się za drzewami. Nie mogłam się podnieść, bo mnie wszystko bolało. Byłam bardzo słaba, ale dość silna, żeby strzelać. Klara znów zaczęła gwizdać. Istniało coraz większe prawdopodobieństwo, ze trafie z powrotem na arenęi umrę w cierpieniu. Nagle ktoś strzelił do mnie, nie był to pociski. Najprawdopodobniej środek paraliżujący. Nie mogłam się poruszać. Jeden z wielu uzbrojonych mężczyzn wziął mnie na ręce, i kazał reszcie wracać. Niestety Klara mnie nie usłuchała i wyszła z ukrycia zadając strzał w plecy osobie,która mnie niosła. Upadając upuściła mnie na ziemie. Ciągle byłam sparaliżowana.

-Klara co ty robisz, miałaś zostać w ukryciu wykrzyczalam.

 Na przeciwko niej, stal napastnik celujący bronią w jej stronę. Mial nacisnąć spust, gdy nagle przewrócił się na ziemie. Zobaczyłam Piotra, który go zastrzelił. Reszta moich przyjaciół zajęła się reszta napastników. To była rzez. Wszędzie lala się krew. Niestety nie tylko islamiści oberwali. Jeden z napastników zaszedł Piotra od tylu.

- Uważaj, za Toba! - wykrzyczalam, niestety było już za późno.

Piotr dostał  w plecy. Przewrócił się na ziemie. Widziałam jak umiera. Patrzał na swoja córkę przez ułamek sekundy skierował wzrok w moim kierunku.

- Dbaj o nią i doprowadź wszystko do końca - wyszeptał resztka sil.

Smutek ścisnął mi serce. Spojrzałam na Klarę. Lzy spływały jej ciurkiem po policzkach. Wzięła luk do reki i zaczęła strzelać w uzbrojonych mężczyzn. Zginęło wiele osób.Parę z nas przeżyło. Udało nam się pokonać przeciwników. Przy życiu zostałam ja, Klara, Eryk i student medycyny. Nikt z nas nie wiedział co będzie dalej.



Wychowana w niewoliWhere stories live. Discover now