Zdrajca

792 49 1
                                    


Śniło mi się, ze świat obrócił się o 180 stopni. Na świecie znów było równouprawnienie.  Wszyscy tolerowali siebie na wzajem. Myślałam, ze to wszystko dzieje się naprawdę, dopóki się nie obudziłam. Czulam się coraz gorzej. Do pokoju wszedł Eryk spojrzał na mnie i westchnął. 

- Ktos wydal nasze miejsce pobytu. Musimy uciekać. 

Nie chciałam w to wierzyć. Nie miałam sil, żeby wstać z łóżka, a co dopiero uciekać i dokąd? Nie miałam innego wyjścia musiałam wszystkie siły poświecić na ucieczkę, chyba, ze wolałabym umrzeć na arenie. Wsadzili mnie do mini - busa. Piotr próbował odpalić pojazd. Nie dało się. Wyszedł za busa otworzył maskę pojazdu. Próbował coś naprawić. Nagle trzasnął maska. 

- Zdrajca poprzecinał kabelki....  Musimy iść na piechotę. - powiedział.

Wiedziałam, ze o własnych silach za daleko nie zajdę. Uszłam nie cały kilometr i przewróciłam się na ziemie. 

- Idźcie beze mnie. Spowalniam Was, a i tak umrę. - powiedziałam próbując zatrzymać łzy.

- Nie zostawimy Cie! -wykrzyczał Eryk

- Nie mamy wyjścia, chyba, ze chcesz nas wszystkich wysłać na śmierć - powiedział Piotr.

Przytaknęłam, na znak, ze Piotr ma racje. Eryk pocałował mnie, i wszyscy zniknęli w głębi lasu. Ja usiadłam i oparłam się o drzewo. Zaczęłam płakać. Czekajac na śmierć. Mialam jeszcze przy sobie bron. Zaczęłam myśleć, nad skróceniem swych cierpień, gdy nagle zobaczyłam Klarę biegnąca w moim kierunku.

- Co ty tu robisz? Musisz uciekać oni nas złapią - wykrzyczalam do Klary. 

- Nie zostawię Cie, mam dość tego uciekania. - powiedziała.

I co ja teraz mam zrobić? Nie mogę pozwolić, żeby Klarze coś się stało. 

- Masz jakąś bron przy sobie? - zapytałam

- Mam, wzięłam ze sobą kilka granatów, jeden pistolet i luk.

- Zrobimy tak. Wejdziesz na drzewo. Gdy zobaczysz, ze ktoś idzie zagwizdasz tyle razy ile będzie tam osób. Później dam Ci znak, czy masz strzelić z luku, użyć granatu, czy strzelić z pistoletu. Masz nie wychodzić z ukrycia, choćby mieli mnie zabić, obiecaj mi to.

- Obiecuje.

Klara weszła na drzewo. Nie była widoczna, zasłaniały ja liście drzew. Zaczęłam się modlić w myślach, żeby jeszcze trochę pożyć. Nie mogłam umrzeć, szczególnie, ze była ze mną Klara. Przecież ona jest jeszcze dzieckiem, nie mogę jej zostawić samej. Poczułam napływ energii.



Wychowana w niewoliWhere stories live. Discover now