14

19.1K 628 49
                                    

Obudziłam się. Nie wiem co się stało, nie wiem kto mnie zaatakował, nie wiem, która jest godzina, nie wiem nic. Jedyne co wiem, że siedzę w piwnicy, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie mam przy sobie nic. Wszystko mi zabrali. Jestem bezradna i bezsilna. Nawet nie jestem w stanie uronić ani jednej łzy. Nie rozumiem nic, ale to nic nowego od paru dni. Z moich przemyśleń wytrącił mnie dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam do góry. Był to mężczyzna, wysoki, wytatuowany, jednak twarzy nie widzę bo ma kaptur, a w pomieszczeniu jest ciemno.

- Wstałaś księżniczko? - zaczął z lekką chrypą.

Księżniczko... to ten nieznajomy z chatu. Nikt inny tak do mnie nie mówi. A on tak, prawie zawsze.

- Ws-wstałam j-j-jak widać - wyjąkałam, byłam nieco przerażona, do tego było mi potwornie zimno i bolała mnie głowa.

- Mówiłem Ci,że niedługo się poznamy. - odparł ściągając kaptur. - Ciesze się, że cię widzę. - na jego twarzy malował się uśmiech, jednak nie wydawał się być on szczery. Był w pewien sposób wredny i szyderczy.

- Co ja tu robię? Dlaczego akurat ja? - zapytałam, w moim głosie była wyczuwalna nutka gniewu.

- Dlaczego akurat Ty? Nic Ci Martin nie powiedział? Oh braciszek od siedmiu boleści. W takim razie już Ci tłumaczę. - wszedł głębiej w pomieszczenie. - Twój kochany tata Pool był powiązany z gangsterami. A nawet sam nim był. Jednak, w którymś momencie, narobił sobie długów i to dość sporych, głównie chodziło o narkotyki. Uciekł tak po prostu razem z Twoją matką, kochany tatuś zostawił was tu samych doskonale wiedząc, że na niego polujemy. Nie mogliśmy go złapać, dlatego uznaliśmy,że możesz nam się przydać. I nawet nie próbuj uciekać, nie uda Ci się to, a tylko pogorszysz sytuację. Im lepiej będziesz się sprawowała tym lepiej dla Ciebie.

Siedziałam i zastanawiałam się nad tym wszystkim co mi powiedział, jak to możliwe. To nie może być prawda, mój tata? Nie mogę w to uwierzyć, wypieram to ze swojej świadomości. Miałam taki natłok myśli,że nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł... Miałam dość wszystkiego, nie chciałam płakać, pogrążyłam się we śnie.

- Wstawaj księżniczko! - zbudził mnie krzyk mojego oprawcy. - Musimy zrobić parę rzeczy!

Pomału zaczęłam otwierać oczy, nawet nie wiem ile spałam, nie wiem, która jest godzina, jaki dzień i co się dzieje wokół mnie. W głowie całe miejsce zajmowały mi jego słowa. Chciałabym to wszystko zrozumieć. Wstałam, podszedł do mnie on, złapał za nadgarstek i wyszliśmy z tej celi.

- Czyli mam być przynętą dla okupu tak? - zapytałam nie pewnie, po czym on parsknął śmiechem.

- Nie wiem jeszcze, tylko jedno wiem na pewno, chcemy się zemścić na twoim ojczulku, a mając Ciebie możemy to zrobić w jakikolwiek sposób. - przyparł mnie do ściany i zaczął szepczeć. - mogę ci obić tą piękną buziuńkę i żądać okupu pod groźbą śmierci - mówiąc to smyrał mnie po policzku, potem zszedł ręką na biodro. - mogę nagrać Poolowi jak świetnie się mogę tobą zabawić. Ewentualnie będę Cię torturował, za każdym razem, gdy nie dostanę pieniędzy na czas. - na ostatnie zdanie wzdrygnęłam się najbardziej, jednak nie chciałam pokazywać słabości. Milczałam, on odsunął się ode mnie i ciągnął dalej za sobą.

Weszliśmy do pokoju, białe ściany, białe meble, wszystko białe. W środku był mężczyzna w białym fartuchu. Wyglądało jak gabinet lekarski, a przyrządy, które w nim się znajdowały raczej nie leczyły, a wyrządzały tylko krzywdę...

Witam kochani!
Kolejny rozdział, gdzieś mi uciekła wena, ale mam nadzieję, ze niedługo wróci i wybaczycie mi ten słaby rozdział 😘
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach! 💕😈

Kim jesteś? ✔️Where stories live. Discover now