21

17.4K 527 241
                                    

- Dennis! - krzyknęłam. - Co ty tu robisz?! Dlaczego?!

Moim współlokatorem okazał się Dennis. Mój najlepszy przyjaciel. Ktoś kto był przy mnie zawsze, wspierał, szczególnie, gdy zaczęłam dostawać te durne smsy. Cieszę się, że to on jest moim współlokatorem, ale z drugiej strony, przecież go też porwali. A może on z nimi współpracuje? Nie, Dennis na pewno nie. Czy on też jest w to zamieszany? Albo może jego rodzice? W takim razie co z Larissa?

- Nie czas na to, później Ci wyjaśnię. Chodź tu mała. - rozłożył ręce, a ja na niego wskoczyłam owijając się jak małe dziecko. - Ale ja się za Tobą stęskniłem.

- Ja za Tobą też. Bardzo. - powiedziałam dodając po chwili.

- Ekhem. Dalej tu jestem - odezwał się Matt. - Szykuj się na kolejne badania za niedługo. Teraz się nacieszcie i nie próbujcie robić nic głupiego. - skarcił mnie wzrokiem. Zamknął drzwi na klucz i tak zostałam sama z Dennisem.

- Co ty tu robisz? Dlaczego? - od razu zalałam go falą pytań.

- Zacznijmy od początku. Wróciłem po szkole do domu. Ciebie jeszcze nie było, więc byłem lekko zdziwiony. Telefonu nie odbierałaś. Zacząłem się martwić. Przeczekałem z jeden dzień, myślałem,że może u koleżanki jesteś albo u Nathana. Rano pojechałem do szkoły jak zawsze. Ciebie nie było. Zacząłem wypytywać wszystkich. Jednak nikt Cię od poprzedniego dnia nie widział. Byłem przerażony. Poszedłem do znajomego kolegi po poradę. Nie chciałem iść od razu na policję. Doskonale wiesz,że wszystko wolę załatwiać sam. Wpadliśmy na pomysł, aby namierzyć Twój telefon. Leżał on w krzakach przy alejce, tuż obok mojego domu. Przepraszam,że to zrobiłem ale no z ciekawości. Podłączyłem do ładowania i zacząłem w nim szperać. Bingo. Znalazłem rozmowy. Od razu zacząłem pisać z twojego konta do tego nieznajomego. Zauważyli,że zacząłem coś węszyć, bali się, że za dużo wiem, więc dostałem szybki łomot. - podciągnął koszulkę pokazując posiniaczone żebra. - I tak o to jestem tu przy Tobie.

- Jezu przepraszam Dennis, to moja wina,że tu jesteś. - powiedziałam chowając głowę w ręce.

- Uspokój się mała, wydostaniemy się stąd. - przytulił mnie.

- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczęłam.

- Co takiego?

- No bo.. - już miałam zacząć mówić ale do pokoju wszedł Matt.

- Chodź na badania Amando. - powiedział uśmiechając się szyderczo co mnie przeraziło. - Nie mam czasu. Ruszaj się! - Grzecznie wstałam i do niego podeszłam. A on złapał mnie za rękę. Ale inaczej niż zwykle. Jego ręka nie ściskała mojego nadgarstka... Tylko splótł nasze palce jakbyśmy conajmniej mieli zaraz pójść do kina. Tak szliśmy i szliśmy, kilka osób przechodząc obok patrzało na to ze zdziwieniem. Sama byłam zdziwiona. Ale lepsze to niż szarpanie mną jak nieznośnym bachorem. Idę za rękę z mega przystojniakiem. A ludzie podziwiają i zazdroszczą. Ponosi mnie fantazja. Uspokój się, to twój porywacz. Skarciłam się w myślach.

Weszliśmy do gabinetu. Jednak w nim byłam tylko ja i Matt, nie było żadnego lekarza. Posadził mnie na krześle. A ja przyglądałam się co on robi. Zauważyłam,że wyjmuje strzykawkę.

- Muszę ci pobrać krew księżniczko. - O nie nienawidzę igieł. Najgorsze co może być. Ale jak ktoś tako jak on mi pobierze krew to co mi szkodzi. Znowu się zaczęły moje zaburzenia...

Mat założył opaskę na mojej ręce i ukucnął przy mnie.

- Spokojnie nie będzie bolało. - obróciłam głowę w bok bo nie mogę na to patrzeć. Tak siedziałam i siedziałam. - Ej, możesz się już obrócić. Już dawno zrobiłem. - zaśmiał się, a ja odwróciłam głowę. Faktycznie było już po wszystkim. Przyłożył mi tylko wacik i kazał trzymać. - Chodź, idziemy. - Złapał mnie za rękę.

Mieliśmy już wychodzić z pomieszczenia, gdy nagle spojrzałam na podłogę, na której znajdowało się trochę krwi. W sekundę zrobiło mi się czarno przed oczami jakby ktoś wyłączył mi światło.

Ocknęłam się, otworzyłam oczy, a przed nimi ukazał się Mat, który próbował mnie ocucić. Odetchnęłam z ulgą, gdy się obudziłam, a w moim ciele poczułam dziwny impuls.

Złapałam Matt'a za kark, przyciągając jego usta do moich i namiętnie go pocałowałam.

Nie wiedziałam co robię i nie mam pojęcia, dlaczego w tym momencie uznałam to za słuszne.




I jest kolejny rozdział!
Trochę mi zabrakło weny, ale mam nadzieję,że nic nie schrzaniłam :/
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach! 💕🙈

Kim jesteś? ✔️Where stories live. Discover now