35

14.9K 516 78
                                    

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach! :)

UWAGA! Rozdział zawiera sceny drastyczne.


- Szefie...- zaczął Dennis.

- Czego chcesz?- burknąłem.

- Bo Oscar...- zrobił krótką przerwę.- odważył się tu pokazać i na jego nieszczęście, wpadł na korytarzu na Alana i..

- Gdzie on jest?!- nie dałem mu nawet dokończyć.

- Chodź.- powiedział Dennis, a ja podążyłem za nim.

- W ogóle Dennis... Powiedz mi jedno.- zapytałem po drodze.

- Co stary?- spojrzał na mnie.

- Dlaczego nie chciałeś, żeby Amanda dowiedziała się,że należysz do tego gangu?

- Kurwa serio?- zatrzymał się.- Widziałeś ją, jest delikatna i wrażliwa. Kocham ją jak siostrę, znam ją od małego. Bałem się,że ją stracę. Tym bardziej teraz jak ją porwaliście. Bałem się,że mnie będzie winić za to wszystko. A ja.. Ja przecież nawet nie wiedziałem,że o nią chodzi. Nie wtajemniczaliście mnie w te sprawy. Ale jak moja Amanda nie wróciła do domu, skojarzyłem wszystkie fakty i musiałem się dowidzieć czy o nią chodzi. Zresztą nie chciałem już należeć do tego gangu, z tego powodu wyjechałem przecież na kilka lat. A potem wróciłem tu... Wróciłem bo ona musiała przeprowadzić się do tego miasta.- westchnął.- Kurwa! Czemu akurat ona...

- Czemu akurat ona...- powtórzyłem cicho.

Weszliśmy na hale. Obecność na tej hali nigdy nie wróżyła niczego dobrego. Zazwyczaj ludzie umierali tu z wycieńczenia. Tak samo umrze teraz Oscar. Nie odpuszczę mu tego. Oblizałem się, gdy tylko go zobaczyłem. Był powieszony za ręce na łańcuchach w samych bokserkach. Chciałem już widzieć jak cierpi.

- Witaj Oscar.- uśmiechnąłem się szyderczo.- Spójrz na mnie kurwa!- krzyknąłem, na co on podniósł głowę.- Dobrze się bawiłeś z Amandą?- podchodziłem coraz bliżej.- Pozwól,że poczujesz się teraz tak jak ona.

- Matt, błagam Cię... Pracowaliśmy tyle lat razem.- myślał,że coś mu to pomoże.

- Fakt, ale co w związku z tym?- zapytałem kręcąc w ręce nóż.

- Nie możesz tego zrobić przecież.. Matt byliśmy przyjaciółmi.

- Dobrze powiedziane, byliśmy.- uśmiechnąłem się.

- Będziesz się mścił na mnie za jakąś głupią dziwkę?- przegiął, ciśnienie we mnie wzrosło.

- Dokładnie tak.- odparłem z uśmiechem podchodząc do niego.

- Kurwa Matt no błagam Cię.

- Zamknij się!- krzyknąłem i przejechałem ostrym narzędziem po jego brzuchu, z którego zaczęła się sączyć krew.- Możesz błagać, ale tylko pogorszysz sprawę, nie odpuszczę Ci tego.

- Co ty kurwa stary!- wystękał.- Zakochałeś się w tej głupiej cipie,że ją tak bronisz?!

Nie odpowiedziałem nic. Tylko kolejny raz przejechałem po jego brzuchu. Pomalutku - dbając o to, aby sprawić mu jak najwięcej bólu. Chciałem tylko zemsty.

Stwierdziłem, że nie mogę robić wszystkiego sam. Wyrzuciłem nóż i zawołałem Williama. Will zazwyczaj znęcał się i katował tych, którzy na to zasłużyli, oczywiście nie sam, jego prawą ręką był Nick.

- Zawołaj Nicka i Willa.- nie minęło 10 sekund, a oni już stali obok mnie.- Wiecie co robić.

Po chwili słyszałem już tylko trzask łamanych kości. Nie przepadam za tym dźwiękiem, jednak w tym momencie była to dla mnie symfonia. Z każdym kolejnym złamanym palcem, czułem się coraz lepiej. Czułem coraz większą ulgę.

- Kurwa szefie!- zaczął Will.- On się zsikał.- zaśmiałem się pod nosem, jednak reszta nie szczędziła Oskara i wybuchła śmiechem na całą hale.

- Prawdziwy mężczyzna.- zaśmiałem się.- Nawet Amanda była twardsza niż ty żałosny fiucie.- Zaczęli się śmiać wszyscy jeszcze głośniej.- Teraz zabawimy się wszyscy.- szepnąłem do Oskara, po czym odwróciłem się do reszty ekipy.

- Każdy weźmie swój kij baseballowy i możecie lać do póki piniata się nie rozleci.- krzyknąłem, po czym wyjąłem swój kij baseballowy.- Ale pilnujcie, żeby cały czas kontaktował. Ma marzyć o śmierci.- i jako pierwszy przyłożyłem mu z całej siły w brzuch, po tym uderzeniu zaczął pluć krwią.

- Ładne szefie!- krzyknął Ricky.

- A jak wam się znudzi, to zostawcie go. Niech sobie trochę powisi.- powiedziałem i wyszedłem do Amandy.

Usiadłem obok niej na łóżku i przejechałem dłonią po jej policzku.

- Widzisz?- zapytałem głaszcząc jej głowę.- Ta krew jest tego skurwiela.- jednak żadnej odpowiedzi z jej strony. Siedziałem tak trzymając ją za rękę i po prostu na nią patrzyłem.- To wszystko moja wina... Mam nadzieję,że wyjdziesz z tego i mi wybaczysz... Obiecuje Ci, że wrócisz do domu. Przedwczoraj twoi rodzice przekazali wreszcie pieniądze. Jednak nie mogłem im powiedzieć, co tu zaszło. Nie odzyskałbym ani złotówki, jednak jak tak myśle to nie wiem czy to było aż tak ważne. Nie złość się na mnie.- tak mówiłem do niej i mówiłem.- A przede wszystkim, obudź się proszę...- szepnąłem.


Kolejny rozdział tak szybko!

Uważacie,że Dennis postąpił słusznie okłamując Amandę? Jak ogólnie podoba się rozdział? :*

Kim jesteś? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz