1

6.7K 163 226
                                    

Stella, jak co sobotę, siedziała w swoim pokoju, przeglądając swoje notatki z uczelni. Zdążyła przejrzeć przynajmniej połowę z całego roku, gdy jej telefon zaczął dzwonić. Dzwoniła Betty, jej przyjaciółka. 

-Co jest?- odebrała, wstając z podłogi. 

-Stara! Nie uwierzysz! Mam bilety!- wykrzyczała Betty.

Po jej głosie było słychać, że jest roztrzęsiona. Zawsze taka była, po jej głosie można było wszystko poznać. 

-Jezu, błagam, nie... Nie chcę znowu na nich patrzeć- jęknęła, patrząc przez okno.

-Błagam, błagam! Za tydzień, w sobotę, błagam!- piszczała jej przyjaciółka. 

-Ostatni raz. I ja ci kasy za bilet nie oddaję, żeby było jasno- warknęła, wywracając oczami. 

-Jasne! Będziemy w kontakcie!

Stella szybko się rozłączyła. Znowu koncert. Znowu One Direction. Miała ich po dziurki w nosie, nienawidziła ich. Wszędzie ich pełno- w telewizji, w radiu, w internecie. Choćby człowiek chciał przestać o nich słuchać, nie mógłby. Oni po prostu byli. 

Spojrzała ponownie przez okno. Spokojna uliczka, do centrum musiała dojeżdżać swoim samochodem. Rzadko kto wychodził na ulicę, najczęściej były to dzieci. 

Ktoś wszedł do pokoju, a gdy się odwróciła, zauważyła Jasona, jej chłopaka. Byli ze sobą ponad pięć lat i nic nie wskazywało na to, że ich drogi się rozejdą. 

-Hej- powiedział i podszedł do niej. 

-Cześć skarbie.- Uśmiechnęła się do niego i przytuliła. 

-Co tam?- zapytał. 

-Betty znowu sobie wymyśliła koncert. Nie chcę tam iść. Nie lubię ich- westchnęła i pociągnęła chłopaka na łóżko, by się położyć. 

Rozmawiali przez ponad dwie godziny. O ósmej zaczęli przygotowywać się na imprezę. Stella ubrała zwykłe czarne spodnie i takiego samego koloru bokserkę. Jako że był czerwiec, wzięła na wszelki wypadek skórzaną kurtkę. Jason ubrał się podobnie do swojej dziewczyny. 

-Ale jesteśmy do siebie dobrani, kochanie.- Chłopak uśmiechnął się do ich odbicia w lustrze.

-Tak, tylko że ja jeszcze nie jestem pomalowana- zaśmiała się. 

-Nie musisz się malować, przecież będzie ciemno, nikt się nie przestraszy- zaśmiał się. 

Dziewczyna uderzyła lekko chłopaka w ramię i odeszła od niego, chwytając po drodze swoją kosmetyczkę. Przed wyjściem z pokoju wytknęła mu język, pokazując środkowy palec. Chłopak oddał gest i rzucił się na łóżko. 

***

Louis siedział na stole w pokoju hotelowym. Pił kolejne piwo i miał dość wszystkiego. Harry'ego, Liama, Nialla. Miał ich po prostu dość. Nie chciał brać udziału w tych wszystkich zabawach. Za tydzień kolejny koncert. Kolejna dziewczynka do przelecenia. 

Usłyszał swój telefon na kanapie. Louis westchnął i ruszył w jego kierunku. Danielle, jego dziewczyna. 

-Hej kochanie!- pisnęła do telefonu. 

-Cześć misiu!- Chłopak również pisnął. 

Miał jej dość. Głupiutka, niezdarna Danielle. Najlepsza aktora jaką znał. Zdradzała go na prawo i lewo, w sumie on też to robił. Jednak ta otwarcie nie chciała się przyznać. 

-Co tam u ciebie? Już po koncercie?- spytała. 

-Taa, przed chwilą jakaś blondynka wyszła- mruknął, odkładając butelkę. Lubił ranić ludzi. 

-Ooch, jak miała na imię?- spytała. 

-A myślisz, że ja pamiętam takie rzeczy? Dałem jej autograf, zrobiłem sobie z nią zdjęcie, gdzie ją całowałem w policzek i mi wskoczyła do łóżka. Nawet nie musiałem się prosić- prychnął.- A jak u ciebie? 

-Ech, przed chwilą Eric ode mnie wyszedł- szepnęła zawstydzona. 

-O, dobry jest?- zaśmiał się Louis. 

Uwielbiał być chamem. Uwielbiał wypytywać o najdrobniejsze szczegóły, jeśli chodzi o seks. Szczególnie małą, niedoświadczoną Danielle. 

-Ech, no tak. Ale nie jest lepszy od ciebie- mruknęła. 

-Ej, Danka, słuchaj. Przykro mi, ale nikt nie jest lepszy ode mnie- zaśmiał się.- Muszę kończyć- skłamał i się rozłączył. 

Rzucił telefon na kanapę i zaczął się śmiać. Mała, niewinna Dan. 

Podszedł do szafy, z której wyciągnął jakąś czarną koszulkę i ją ubrał. Westchnął i przez chwilę bił się z myślami. Zmienił też stare dresy na czarne jeansy. Przeczesał włosy palcami i wrócił po telefon. Wybrał numer do Liama. 

-No co jest stary?- mruknął Liam. 

-Idziemy na imprezę, zaraz u ciebie będę- warknął i się rozłączył. 

Nie lubił imprezować z żadnym z członków zespołu. Harry był zbyt skory do przytulania się, gdy był pijany. Niall był dziecinny i nie widziało mu się niańczenie go. Liam był zbyt ułożony, ale po kilku głębszych był trochę normalniejszy. 

Popsikał się jakimiś perfumami, które miał na wierzchu i nałożył na siebie dżinsową kurtkę. Wyszedł ze swojego pokoju, nawet nie przejmując się jego zamykaniem i ruszył do pokoju Payna. 

*** 

Stella i Jason dotarli do klubu w centrum miasta. Najpierw skierowali się do lady z alkoholami, by wziąć po drinku. Następnie skierowali się do swoich przyjaciół siedzących w loży. Po upływie, prawie, trzech godzin postanowili ruszyć się na parkiet i zawojować go. Rozproszyli się, a biedna Stella nie mogła znaleźć swojego chłopaka. 

Zauważyła go kilka osób dalej. Podeszła do niego i przytuliła się do niego od tyłu, ponieważ on sam stał do niej tyłem. 

-Hej, co ty robisz?- spytał chłopak, patrząc na dziewczynę przez ramię.

-Przepraszam, myślałam, że to mój chłopak- warknęła i chciała odejść, jednak on przytrzymał ją za nadgarstek.

-Nie tak chamsko- warknął do niej. 

-Ho, powiedział to najmilszy chłopak na świecie- warknęła, zmrużyła oczy i wyrwała nadgarstek z uścisku chłopaka.

-Jestem Louis Tomlinson- westchnął, gdy się odwróciła.

-A ja jestem Jennifer Lopez, miło mi- prychnęła i odeszła. 

Usiadła w loży, patrząc na tańczące pary. Poczuła, że ktoś obok niej siada. Odwróciła się do towarzysza. Był to chłopak, którego pomyliła z Jasonem. 

-Na serio jestem Louis Tomlinson- powiedział, patrząc na jej twarz. 

-Fajnie, i co z tego?- Uśmiechnęła się, wywracając oczy. Kątem oka zauważyła Jasona przy barze. 

-Może byśmy gdzieś wyskoczyli i się zabawili?- Poruszał brwiami, patrząc na jej usta. 

-Słuchaj, Louis, Larry, Lirry, czy jak ty tam masz. Nie, nie jestem tobą, że z każdą nowo poznaną osobą idę do łóżka czy gdzieś by się zabawić. A na pewno nie zabawię się z tobą, więc z łaski swojej odwal się ode mnie dzieciaku- warknęła i wstała, a ten klepnął ją w tyłek.- Ty niewychowany gówniarzu!- krzyknęła i uderzyła go płaską dłonią w policzek. 

Po kilku sekundach obok niej pojawił się Jason. 

-Co się stało, kochanie?- spytał, patrząc raz na Stellę, a raz na Louisa. 

-Ta twoja dziewczyna proponowała mi seks.- Uśmiechnął się Louis. 

-Jeśli myślisz, że jestem z nią tydzień i wolę wierzyć tobie to się grubo mylisz chłopczyku. Odwal się od nas- warknął, a po chwili jego zaciśnięta dłoń znalazła się na nosie chłopaka. 

-Jeszcze się zobaczymy, Jennifer Lopez- zaśmiał się chłopak i odszedł. 

-Dupek- warknęła i pociągnęła swojego chłopaka na parkiet. 


Bad boy| L.T✔Where stories live. Discover now