26

1.5K 49 4
                                    

Stella wróciła do domu i pierwsze co zrobiła, to zaczęła przeglądać różne oferty pracy. Trzy ją zaciekawiły. Jedna była do pomocy za barem w klubie, do którego często chodziła. Druga oferta była do pomocy w kawiarence niedaleko jej zamieszkania. Trzecia propozycja była najlepsza dla niej- dość duże zarobki, normalny czas pracy i obcowanie z ludźmi, a mianowicie chodziło o sklep odzieżowy. Uwielbiała pomagać ludziom w wyborze ubioru. I nawet jeśli kiedyś odmówiła pomocy przy tym Betty, to tylko dlatego, że nie podobał jej się styl ubioru przyjaciółki. 

Zapisała sobie numery i miejsce pracy. Zabrała się za robienie CV. Czuła, że Louis byłby z niej cholernie dumny, gdyby tylko to widział. Nie chciała do niego pisać. Było już późno, a on pewnie był w samolocie i może czekał na star, a może się wznosił w przestworza. 

Zaczął dzwonić jej telefon. Spojrzała na nazwę kontaktu i westchnęła. Ariana. No tak, miała jej przecież opowiedzieć, co się działo po tym, jak napisała do niej podczas "randki" z Louisem. Pisała do niej, kiedy chłopak poszedł do toalety. 

-Jest dziesięć po północy, a ty nawet nie raczyłaś do mnie zadzwonić, mendo przebrzydła?!- krzyknęła Ariana wprost do ucha Stelli. 

 Co prawda to normalne, że do jej ucha, ale miała ustawioną bardzo dużą głośność. Sama nie wiedziała dlaczego. 

Blondynka uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła udawać jęki i stęki, jakby właśnie uprawiała seks. 

-Nie nabierzesz mnie Parker. Wiem, że Tomlinson właśnie wystartował i leci do Londynu. Jedyne co byś mogła robić teraz to masturbować się, wspominając miękkie usta Louisa- prychnęła Amazonka. 

-Jesteś lepszą stalkerką od Betty, przysięgam- zaśmiała się Stella, ziewając.

-I co? Zrobiłaś tak jak ci mówiłam? Upewniłaś się już co do swoich uczuć?- zaczęła pytać. 

-Tak, pocałowałam go. Sam zaczął mówić o nas, ale... 

-I co poczułaś jak go pocałowałaś?

-Ja... No nie wiem, chyba motylki w brzuchu. Czułam się tak jak przy Jasonie, kiedy zaczęliśmy chodzić. 

-O kurwa, no nie wierzę! Parker się zakochała!- krzyknęła radośnie Ariana. 

-Ej, ja tobie nie lecę po nazwisku. I nie zakochała, tylko zauroczyła- prychnęła blondynka.- A teraz żegnaj Ariano, zobaczymy się jutro na próbie- zaśmiała się i rozłączyła. 

Kiedy skończyła pisać swoje CV, zbliżała się godzina pierwsza dwadzieścia. Wstała z kanapy, poszła do łazienki, gdzie zmyła makijaż i przebrała się w piżamę. Poszła do sypialni, gdzie od razu rzuciła się na łóżku i zasnęła z małym uśmieszkiem. 

*** 

Louis przespał cały lot, który trwał ponad dwanaście godzin. Było po ósmej wieczorem. Odebrał swoje bagaże i zadzwonił do Harry'ego z prośbą o przyjazd do niego. Jakież było zaskoczenie chłopaka, kiedy usłyszał, że Styles spał. 

Czekał na przyjaciela (którego nadal nienawidził) przed lotniskiem. W tym czasie spalił dwa papierosy (na które miał taką ochotę, że sam nie mógł uwierzyć, że przeżył tyle bez fajek) i zrobił sobie dziesięć zdjęć z fankami. 

Kiedy zobaczył nadjeżdżającego czarnego Mercedesa, lekko się uśmiechnął. Wokół były Directioners (które swoją drogą polowały na resztę chłopaków, bo dostały cynk, że i oni przylecą do Londynu), dlatego Harry napisał sms-a do Louisa, że ma wejść do tego samochodu, co też chłopak uczynił, wcześniej wkładając walizki do bagażnika. 

-Nie mów do mnie teraz, bo jeszcze nie ogarniam rozmów, jestem w stanie tylko prowadzić- ziewnął chłopak, kiedy zobaczył, że brunet chce się odezwać. 

-Chciałem tylko podziękować, że przyjechałeś- mruknął, zapinając pasy.- Podrzucisz mnie do Doncaster?- zapytał, zagryzając wargi.- Lottie by się ucieszyła, przecież wiesz, jak ona cię lubi- zachęcał przyjaciela. 

-Ale ty wiesz, że jestem gejem, prawda?- zaśmiał się Styles, nadal stojąc pod lotniskiem. 

-Przyznaj się, że nie jesteś i w głębi podoba ci się Lottie, Styles- zaśmiał się Louis, patrząc na przyjaciela przymrużonymi oczami. 

Ten jedynie westchnął i odjechał spod lotniska. Louis zaczął przeszukiwać schowek, gdzie chłopak trzymał płyty, ale znalazł tam tylko dwie- The Rolling Stones i One Direction, a mianowicie "Four". 

-Serio nie masz niczego lepszego?- spytał z oburzeniem Louis. 

-Zamknij się, wjedziemy do mnie, wezwę swoje rzeczy i weźmiesz jakieś płyty z mojej kolekcji, okej?- warknął Harry. 

Tomlinson westchnął i ponownie wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Napisał do Stelli. 

Wylądowałem, jadę do domu. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku x 

Czekał długo na odpowiedź, ponieważ dostał ją, gdy wychodził z samochodu pod domem Harry'ego. 

Cieszę się. Przepraszam, ale wyszłam z szybkiej rozmowy kwalifikacyjnej i trochę źle się czuję:( 

Chłopak szybko wystukał odpowiedź. 

Co się stało? Nie przyjęli cię? Przecież wiesz, że wystarczy mi jeden telefon i masz wszystko

Nie dostał już odpowiedzi. Szybko poszedł za Harrym do salonu, gdzie miał swoją "małą" kolekcję płyt. Mała, to oczywiście za mało powiedziane. Miał całą ścianę w płytach. Dosłownie od A do Z. Miał prawie wszystko, prócz płyty Zayna. Nie mógł się skłonić na kupno jej. Jednak zamierzał to zmienić/ przygotować się psychicznie na to. 

-Szybko, wybieraj, bo wiesz, że moje pakowanie do Lottie szybko zleci- mruknął Harry, stojąc obok bruneta. 

Louis długo się zastanawiał nad wyborem. Jednak wybrał w końcu płytę Calvina Harrisa i Stevego Aoki. I wybrał też coś dla Harry'ego, żeby nie marudził, a właściwie była to płyta Nirvany. 

Usiadł na kanapie i patrzył tępo w telefon. Wysłał jeszcze trzy sms-y do dziewczyny. 

Stel, przecież nic się nie stało, mogę ci dać kasę, mam przecież jej dużo 

Grasz w zespole, pamiętasz? Nie możesz się teraz załamywać:( 

Ej, mówiłem ci, że nie będę specjalnie przylatywać do ciebie, kiedy się zapijesz, także do cholery, nie pij mi teraz

Odpisała dopiero wtedy, kiedy wyszli z domu. 

Nie piję, mam dzisiaj próbę. Tylko jest mi cholernie przykro, bo nawet zwykłej pracy nie mogę sobie załatwić i kurwa mać, to tak boli:(

Chciałam się usamodzielnić, nie bać się czy wystarczy mi na spłatę domu, a tu dupa, nie dostałam pracy nawet jako pieprzona kelnerka nie dostałam, no kurwa

Staram się nie płakać, ale to jest silniejsze, przepraszam Lou, ale ja po prostu już, no kurwa mać

Louis miał łzy w oczach, gdy czytał to, co ona mu napisała. Chciał do niej zadzwonić, ale odpowiadała mu tylko sekretarka, że jest niedostępna. Bał się. 

Dlatego napisał do Ariany. 


****

rozdziały są krótsze, wiem:( 

ale jest sobota, a dzisiaj bonus, bo drugi dzisiaj,  za wszystko co nie dodawałam jak powinnam:( 

i to jest smutne i śmieszne zarazem

nie wiem, ale smuci mnie to 

kocham was 

ps kolejny za tydzień, miejmy taką nadzieję

Bad boy| L.T✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz