PROLOG

1.6K 60 6
                                    

Magda szła do szkoły. Na pierwszej lekcji miała język polski. Akurat omawiali lekturę pt. "Kamienie na Szaniec". Magda niema w zwyczaju czytać szkolnych lektur. Właściwie to nie miała w zwyczaju czytać jakiej kolwiek książki. Ale zawsze czytała trochę streszczenia. To akurat ją zaciekawiło. Szła czytając, niezauważyła nadjeżdżającego samochodu. Samochód potrącił dziewczynę. Zabrano ją do szpitala. Niestety jej stan był ciężki, ale była przytomna. Cały czas siedział koło niej ojciec na zmianę z matką. Magda spała. Gdy się obudziła mama drzemała na krześle w rogu sali. Magda zobaczyła światło. Z tego blasku wyłaniała się powoli sylwetka człowieka. Mężczyzny. Chłopak podszedł do niej i usiadł na łóżku. Magda rozpoznała w nim znajoną za zdjęć twarz Rudego. Uśmiechał się. Był taki spokojny.
- Chodź ze mną. - powiedzia
- Niechcę umierać... - wyszeptała dziewczyna
- Nie umrzesz. Poznasz moją historię. Chcesz?
Magda pokiwała twierdząco głową.
- Podaj mi rękę.
- Boję się...
- Zaufaj mi.
Dziewczyna podała Jankowi rękę. Po chwili nie leżała już na łóżku, tylko stała obok niego. Patrzyła się na swoje ciało leżące na łóżku. Nadal trzymała rękę blądyna.
- Gotowa? - spytał
- Na co?
- Na podróż.
- Tak.
Poszli razem w kierunku światła. Kiedy byli tuż przed nim Magda się zatrzymała i spojrzała ostatni raz na mamę i swoje chore ciało.
Teraz stała tu zdrowa. Silna.
- Spokojnie... Jeszcze tu wrócisz...- powiedział chłopak widząc niepokój na twarzy szatynki.
Ona popatrzyła na niego ufnie i razem weszli do blasku. Magda poczuła ogromne ciepło, błogość. Jednak ten stan po chwili minął.
Na jego miejsce wszedł ból i zimno.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i coś już jest... Miałam taki pomysł i musiałam go zapisać.

Polska Walczy   Ptaki PtakomWhere stories live. Discover now