ZOSTANIE PO NAS TYLKO TO, CO SAMI ZOSTAWIMY

354 25 2
                                    

Zobaczyliśmy masakre. Tyle trupów.... Leżeli zalani własną krwią. A może to nie była ich krew...Równie dobrze mogła to być krew przyjaciela, wroga czy nieznajomego. Bo to w śmierci sprawiedliwe, że w niej wszyscy są równi.

Tadeusz mnie do siebie przytulił. Nie chciał, bym na to patrzyła. To było zbyt okrótne. Widok tych martwych ciał....tak zmasakrowane...Nie. Nie mogłam na to patrzeć.
- Tadeusz chodźmy z tąd...- wyszeptałam On nic nie odpowiedział. Po prostu odwrócił sie i poszliśmy. Jednak nie dziś będzie nasz ślub.
- Magda chodź pomagać a  nie uciekaj!- krzyknęła na mnie Ania
- Ja nie...nie mogę...- wyszeptałam.
Obróciłam się przy tym w stronę dziewczyny. Klęczała przy małym chłopcu. Miał może 11 lat. Jego też dosięgło krwawe żniwo powstania. Chłopiec był cały we krwi. Miał oderwaną nóżke, porozcinany brzuch. Ania klęcząc zasłaniała mi (pewnie niechcący) widok głowy. Kiedy wstała...chłopiec miał rozwaloną głowę. Całą. 2/3 głowy miał we krwi, a ta jedna trzecia...jej Nie było.

Tego już nie wytrzymałam. Zrobiło mi się nie dobrze. Zwymiotowałam. Podbiegł do mnie Tadeusz.
- Wszystko dobrze? Co jest?
Wskazałam na chłopca leżącego jakieś trzy może pięć metrów od nas. Tadeusz powędrował wzrokiem za moją ręką. Kiedy to zobaczył zrobiło mu się trochę słabo, ale był silny. Pomógł mi wstać. Poszliśmy z tąd. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć twarzy chłopca. Może bym go rozpoznała? A tak już na zawsze pozostanie bezimienny. Oddał Polsce swe 11 lat, jemu historia dodała wieki....

Tym czasem Alek i Magda wrócili cali w skowronkach. Nie było ich tutaj gdy to się stało. A gdzie byli?
- Alek gdzieście byli?!- zapytał zezłoszczony Zośka
- Spokojnie Tadeuszku...Pragnę Ci przedstawić Magdę Dawidowską. - A nie Flisiak? Ej...zaraz. Czekaj. Czy wyście się pobrali?
- Tak, a nie wolno? Teraz jeszcze na Was czekamy.
Tadek mnie zawołał.
- Gratuluję przyjacielu- przytulili się z Alkiem klepiąc się po plecach
- Oj Madziu Madziu.... I w co ty się wpakowałaś? Teraz będziesz musiała z nim wytrzymać.
- No faktycznie. Nie pomyślałam.
- Menda.- powiedział Maciek
I wszyscy zaczęli się śmiać.
- Gratuluję Maciuś.- powiedziałam i przytuliliśmy się.
-- Gratuluję Lenka- my również się przytuliłyśmy.
Potem przyszedł Janek z Anią i również zaczęli im gratulować.

Rozmawiałyśmy z Magdą gdy przyszedł do nas Janek. Chciał zostać ze mną sam na sam.
- O co chodzi?
- Co ja zrobiłem źle? Dla czego jesteś na mnie zła?
- Może dla tego, że przez cały czas, kiedy byłeś z Anią zwodziłeś mnie. Dawałeś złódną nadzieję. A ja...
- Ty co?
- Ja Cię kochałam Janek.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że to tak odbierasz. Madziu...ja Nie chce stracić twojej przyjaźni.
- Janek...Nie wiem. Na prawdę. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Proszę.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Koło nas latały kule, a my tak staliśmy i parzyiśmy. Wkońcu mnie pocałował. A ja odwzajemniłam jego pocałunek. Ale wkońcu się wyrwałam. Przecież ja mam Tadeusza. Mojego narzeczonego którego bardzo kocham.
- Janek nikomu o tym ani słowa.

Odbiegłam zostawiając go tam samego, zdezorientowanego. Boże przecież jakby Zośka się dowiedział, to pękłoby mu serce. Kocham go. Kocham Tadeusza Zawadzkiego i jestem gotowa to potwierdzić w obliczu najwyższego z sędziów. W obliczu Boga.

Polska Walczy   Ptaki PtakomDonde viven las historias. Descúbrelo ahora