CZAS MIJA I NIE PYTA

388 21 4
                                    

*Magda F*
Ten cap Alek mnie wyrzucił do wody! A ja nie umiem pływać! Ma szczęście, że przynajmniej mnie z niej wyciągnął!

*Magda*
Spędziliśmy bardzo miło czas. Potem jeszcze długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Nie chciałam z tamtąd iść. Chciałam tam z nimi zostać. Ale nie mogłam. Nikt nie mógł. Zbliżała się godziną policyjna. Musieliśmy iść.

***
Tamten dzień był dniem którego długo nie zapomnę. Ale trzeba było wrócić do żeczywistości. Od tamtych wydarzeń minęły dwa miesiące. Chodziłam z Rudym, Alkiem i Zośką na zbiórki. Pokochałam je. Zapewniam, że wystarczy kilka zbiórek, a już nie można żyć bez harcerstwa. W tym czasie mieliśmy też różne akcje, np. gazowanie kin, czy malowanie "kotwic". Ale dzisiaj to się Maciuś popisał. Zdjął ogromną tablicę szwabską z pomnika Kopernika. Dostał też pseudonim "Kopernicki". Ale nie tylko on miał nowy pseudonim. Ja zostałam "Maga" a Madzia "Lena". Fajnie tak było. Przynajmniej nikt już nas nie mylił. I chłopcy nie musieli już o nas mówić "moja" albo po nazwiskach. I Bogu niech za to będą dzięki. Ale jedna myśl wciąż nie dawała mi spokoju. A mianowicie to, że nieuchronnie zbliżał się czas aresztowania Rudego i śmierci Alka. Pocieszałam się mówiąc, że jeszcze czas, że wtedy będziemy daleko na wsi. Ale to pomagało tylko na chwilę. Musiałam o tym komuś powiedzieć. Ale komu? Tadkowi? Jankowi? Nie... Już raczej będę dusić to w sobie... A może...rozmowa z księdzem da mi ukojenie. Nie wiem. Ale on i tak mi nie uwierzy. Wezmę na dowód książkę.

***
- Szczęść Boże Madziu.
- Szczęść Boże proszę księdza. Ma ksiądz chwilkę?
- Oczywiście.
- Chciałabym z księdzem porozmawiać...
- Dobrze chodź.- zaprowadził mnie na plebanię do swojego gabinetu.
- Ale na warunkach spowiedzi dobrze?- spytałam
- Oczywiście. Mów co Ci leży na sercu.
- Mówiłam księdzu że nie jestem z Warszawy. Otóż...Nie z tej Warszawy. Ja...Jestem...Z 2017.
- Co ty mówisz?
- Urodziłam się w 1999- odpowiedziałam księdzu całą moją historię.- A w 1943 aresztują Rudego...I..on...on umrze.- kończyłam płacząc.
Pokazałam księdzu książkę Kamińskiego. O dziwo mi uwierzył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
!!!!WAŻNE!!!!

Może ten rozdział nie odnosi się do tego ale cóż. Byłam wczoraj na oazie. Mówiliśmy o narkotykach. Ksiądz nam mówił, że możemy z nim porozmawiać. Nie tylko spowiadać się. Rozmowa na warunkach spowiedzi polega na tym, że księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi. W takiej rozmowie nie wyznaje się grzechów. Mówi się o swoich problemach. Mi pomogło. Taka szczera rozmowa. Więc zachęcam Was. Rozmawiajcie. Nie duście tego w sobie. To nie pomoże.
Dziękuję za uwagę i przepraszam.

Polska Walczy   Ptaki PtakomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz