NIE CI SAMI MY

438 28 3
                                    

- Musisz im powiedzieć.- od przeszło godziny przekonywała mnie Ewa
- Nie mogę...
- Dlaczego?! Nie chcesz żeby oni przeżyli?! Może powstanie potoczyłoby się inaczej. Może odwróciłabyś bieg histori! Nie chcesz tego?!
- Chcę ale...Boję się.
- Czego?
- Że to tylko pogorszy sytuację. A zresztą nie byłoby wtedy np.Batalionu Zośka, druh Kamiński nie napisałby "Kamieni na Szaniec" i " "Zośki" i "Parasola"".
- Ale może byłby inny batalion, a raczej napewno! A zresztą pomyśl tylko...Rudy i Hubert by przeżyli, Zośka i Alek też. Żylibyśmy sobie razem w wolnym kraju bez tej komuny. Nie przekonuje Cię to?
- No przekonuje ale...
- Ale co?!
- O matko! Ale puźno! Muszę już iść zaraz godzina policyjna!
Wyszłam. Niechciałam dalej ciągnąć tej rozmowy. Zabardzo bolała. Przeżywałam w środku najcięższą walkę- serca z rozumem. Serce mówiło "powiedz." rozum zaś odradzał.
Bałam się. To prawda. Ale nie wiem, czy ewentualnych zagrożeń, czy odrzucenia ze strony Rudego. Człowieka na którym w jakiś sposób mi zależało. Kochałam go, ale nie mogłam się do tego przed sobą przyznać.

***

Szłam tak warszawskimi ulicami gdy napotkałam łapankę. Wszystkie wspomnienia wróciły. Stanęłam. Nie mogłam zrobić kroku. Byłam sparaliżowana. Przeżywałam to wszystko na nowo. Nagle ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął. Wciągnął do bramy. Tam nas nie było widać. Serce mi stanęło. Czyżby to był Janek? Mój Rudy?
- A Ty co? Chcesz żeby Cię Niemcy zabili?-- zdenerwował się Zośka
- Nie to po prostu...
Chłopak rzucił na mnie złe ale ciekawskie spojrzenie.
- Wszystko wróciło...- powiedziałam cicho.
Poczułam jak po policzku ścieżka mi łza. Potem druga, po niej kolejna. Tadek też to chyba zauważył, bo objął mnie. Nie pocieszał słowami. Po prostu był. I to było w  nim najlepsze. Nie trwonił słów. Nie rzucał ich na darmo. Nie on. To było raczej domeną Glizdy. Ten energiczny chłopak szybko popadał w zachwyt. Ale cała trójka miała jedną wspólną cechę- pozostali dziećmi. Tymi samymi wesołymi chłopaczkami co przed wojną. Nie zgubili siebie. A przecież w tych czasach o to tak łatwo...
Ja też nie chcę zgubić siebie. Ale z każdym rozstrzelaniem, każdą łapanką, każdym aresztowaniem, jednym słowem z każdą chwilą wojny jakaś cząstka mnie obumiera. Traci swoją wesołość, swoją Magdowatość. Jeśli tą wojnę przeżyje, to nie będę już tą samą wesolutką Madzią, harcereczką która poza ósmym punktem Prawa Harcerskiego nie widzi świata. Nie. Będę Magdaleną. Harcerką Szarych Szeregów, uczestniczką powstania Warszawskiego, dziewczyną, która musiała zbyt szybko dorosnąć.
- O czym tak myślisz?- zapytał Zawadzki
- Po wojnie to nie będziemy już ci sami my Tadek...Sami siebie nie poznamy...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ustanowiłam właśnie swój rekord. Trzy rozdziały jednego dnia i to przed 20:00! Może się zabiorę i napiszę czwarty...

Polska Walczy   Ptaki PtakomWhere stories live. Discover now