ŚMIECH PRZEZ ŁZY

382 23 3
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Byłam nadal załamana tym co wczoraj usłyszałam. Ale kochałam go. A kochać to dawać szczęście. Jeśli kochasz daj odejść. Chciałam, żeby Janek był szczęśliwy. Nawet jeśli miałabym usunąć się z jego życia. Pozostało tylko pogodzić się z tym i życzyć im szczęścia. Mam nadzieję, że będą razem szczęśliwi...

***
- Jak się trzymasz Mari? - usłyszałam męski głos za sobą gdy pisałam w parku swój pamiętnik.
- Jakoś leci...
- Nie miej tego Rudemu za złe...
- Niemam. Nie mam prawa mieć. Mam tylko nadzieję, że będzie szczęśliwy.
- Ty też możesz. Bez niego. Uwierz mi Madziu.
- Na pewno. Ale ja go kochałam Tadeusz...A apropo kochania... Jak tam u Heli i Zbyszka?
- Podobno dobrze. Ale nie widziałem ich już długo.
- A u Madzi i Aleczka?
- A bardzo dobrze - Tadzio sue rozchmurzył -- są ze sobą bardzo szczęśliwi. Widać że bardzo się kochają.
- Słodka z nich para...
- Maciuś niepozwoliłby, żeby Madzi nawet włos włos głowy spadł. A jeśli już, to by go podniósł i włożył na miejsce.
Uśmiechnęłam się blado.
- Ty też znajdziesz kiedyś takiego swojego Aleczka...- kontynułował
- Ale kiedy? A może ja się po prostu do miłości nie nadaje?
- Co ty pleciesz?! Każdy do miłość się nadaje. Co powiesz na odwiedzenie Maćka?
- Chodźmy.

***
-Witaj Maciek.
- Serwus Mari!- powiedział Alek przytulając mnie.- Serwus Zośka!
- Serwus Serwus. Możemy?
- Jasne, chodźcie.
Weszliśmy. W salonie na kanapie leżała Madzia. Pili razem herbatę, bo na stole stały szklanki z gorącym napojem
-- Czekajcie obudze ją.
- Nie. Zostaw. Niech śpi...- powiedziałam
- Chciała Was spotkać. Ucieszy się. - powiedział i poszedł do dziewczyny - Lenuś...Mamy gości...- powiedział głaskając ją po ramieniu.- Pobudka...- pocałował ją w czoło.
- Co jest?- spytała zaspana Lena
- Mamy gości.
- Zośka? Madzia? Serwus...
- Serwus Lenka.
- Serwus Madziula.- powiedziałam i podeszłam aby przytulić dziewczynę.
Alek zrobił nam herbaty i długo rozmawialiśmy. Świetnie się bawiliśmy. Nie myśleliśmy o wojnie za oknem czy śmierci w pobliżu. Chcieliśmy żyć, być młodzi i kochać. I dobrze się razem bawić. W tej chwili nie było ważne nic innego. Tylko my, nasza rozmowa i herbata. Czas się nie liczył...

"Zapomnieliście o mnie. A ja tu jestem. Nie za oknem, ale tu przy Was. I szybko stąd nie odejdę..."~Wojna

Polska Walczy   Ptaki PtakomWhere stories live. Discover now