PIERWSZA AKCJA II

523 31 2
                                    

Następnego dnia spotkaliśmy się w mieszkaniu Janka. Kiedy zebrali się wszyscy Tadzio przypomniał nam plan akcji. Kiedy już Zośka ogarnął, że już to wiemy i że nikt go już nie słucha skończył swój wykład. Potem wychodziliśmy dwójkami. Najpierw Janek i Tadeusz, potem Hela i Zbyszek na końcu ja i Glizda.
- Boisz się? - spytałam
- Jasne że nie!
- Jasne...Na pewno. Nie musisz udawać Aleczku.
- Ja nie udaje. O siebie się nie boję, tylko...
- A więc jednak! Co jest?
- O Was się boję...
- Nimi się nie przejmuj...To profesjonaliści - zaśmiałam sie
- A Ty? To przecież twoja pierwsza akcja.
- Dam radę...Ale mów. Co tam u Basi? - zmieniłam temat
- Dobrze. Tylko muszę wrócić bo nie chce żeby Basia mi urwało głowę...
- Jak zginiesz to Cię zabije.
Doszliśmy na miejsce. Mieliśmy każdy po dwie małe puszki farby i pędzel.
Malowaliśmy kotwice. Myślałam,
że to łatwiejsze.
- Alek ratuj! - usłyszeliśmy głos Rudego
Alek pobiegł do chłopaków. Zośke pałowali a Rudy chciał ich odsunąć. Dostał przy okazji pałką w nos. Podbiegł do nich i z Jankiem zaczęli ich odciągać. Dołączył do nich Zbyszek. Wywiązała się z tego bijatyka.

***

- Druhu komendancie melduje wykonanie zadania.- meldował Zośka
Rudy położył na stole broń.
- O Rudy...Rozbroiłeś Niemców. Orsza, przecież nie wolno.
Orsza popatrzył na chłopaka krzywo.
- Straty?- spytał
- 2 puszki farby i nos...rozbity.- powiedział Rudy pobierając sobie opatrzony nos.

***

- I jak? Wszystko dobrze? - podbiegłam do chłopaków kiedy wychodzili.
- W jak najlepszym. - stwierdził Tadek
- Jak nos Janek?
- Dobrze...
- Idź do mamusi. Mamusia podmucha albo całuje i przestanie boleć - powiedział nadchodzący właśnie Alek.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

***

Potem poszliśmy do domów. Z mieszkania Zośki wychodziliśmy dwójkami. Nie Wiem dla czego. Chyba dla bezpieczeństwa. Ale czy to coś dawało? Niewiem. Losu nieda się oszukać. Jeśli mamy zginąć zginiemy. I nawet największa ostrożność nic tu nie pomoże. Tak samo jak nie pomogło kłucenie się z Zawadzkim. Dwójkami i już. Rozmawiałyśmy z Helą, kiedy przyszedł Zbyszek.
- Czy uczynisz mi Helu tą radość i pozwolisz, żebym poszedł razem z Tobą w dwójce?
- No nie wiem...Mam ciebie już dość jak na jeden dzień.
- Oj no chodź.- powiedział Kula i chwycił Helenę za rękę i pociągnął do wyjścia.
Mimowolnie uśmiechnęła się, ale nie podobało mi się to za bardzo, ponieważ oznaczało to, że jestem skazana na Bytnara. On też to zauważył bo podszedł do mnie i chciał się o coś spytać. Nie dałam mu powiedzieć.
- Chodź. - powiedziałam zanim zdążył się odezwać.
Wyszliśmy na ulicę. Zobaczyliśmy ludzi którzy biegli na nas. Jeden mężczyzna krzyknął "łapanka!". My z Jankiem zdezorientowani uciekliśmy w stronę w którą biegli ludzie. Nie Wiem czemu nie weszliśmy powrotem do kamienicy Tadka. Uciekliśmy aż do mojej kamienicy. Kiedy przed nią stanęliśmy Janek popatrzył na mnie pytająco. Niewiedziałam co zrobić. Po prostu pożegnała się z Jankiem i weszłam do kamienicy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem. Zepsułam ten rozdział. Przepraszam. Przepraszam też, że tak długo nie było rozdziału. Postaram się żeby następne rozdziały były lepsze. Pytanie czy Zośka ma być z Helą, Janek z Madzią nadal aktualne.

Polska Walczy   Ptaki PtakomWhere stories live. Discover now