SŁOWA NA WIATR

356 22 10
                                    

Odbiegłam. Wpadłam jak strzała do pomieszczenia naszego oddziału. Nawet nie zauważyłam, że mijam stojącego przy drzwiach Tadeusza. Potrąciłam go. Ale nie zatrzymałam  się. Pędziłam dalej do miejsca gdzie nikt by mnie nie szukał. Kiedy już byłam prawie na miejscu zatrzymała mnie Madziula
- Co jest malutka?- spytała
- Nic- powiedziałam ocierając szybko łzy.
Uśmiechnełam się sztucznie. Ale moj  policzki były zbyt mokre.

- Mnie nie nabierzesz Madziuś. Co jest?
- Bo Jasiek..on...my...chciał...
potem...ja nie chciałam...- powiedziałam przez łzy.
- Ale o co chodzi?
- Pocałowaliśmy się...A najgorsze, że chyba nadal coś do niego czuję...Oby tylko Zośka się nie dowiedział....
- O czym mam się nie dowiedzieć?- spytał Tadeusz
Zbladłam.
- Skoro masz się nie dowiedzieć, to Ci nie powiemy. Wiesz na czym polegają niespodzianki?- uratowała mnie Madziulka
Boże jak ja ją kocham!
- No dobrze...W takim razie Was zostawiam...- powiedział z tym swoim uśmieszkiem Tadeusz i wycofał się.
Kiedy zniknął z pola widzenia skończyłam Lenie na szyję
- Dziękuję!
- Niema za co...Po to są przyjaciele. A wracając. Uważam,  że powinniście to z Jankiem wyjaśnić. Przecież on ma żonę, a ty za niedługo wychodzisz za mąż...
- Masz rację. Ale nie teraz. Przy dobrej okazji. A co z tą niespodzianką dla Tadeusza?
- No...nie wiem...Może...Wiem! Wynajdź mu coś na ślub.
- Ale co? Jakiś prezent czy ubranie?
- Od '43 chodzi z tym starym francuskim pistoletem....
- Nie...On kocha ten pistolet. Już wiem co!
- Co?
- Zobaczysz!
Jak szybko wbiegłam tak też szybko wbiegłam. Miałam genialny pomysł na prezent dla Zośki. Ale na razie nic o niem nie powiem. Cicho sza...

Dzisiaj było spokojnie. Chwila przerwy. Chwila spokoju w czasie zagłady. Powstanie się jeszcze dobrze nie zaczęło, ale już mogę śmiało powiedzieć, że jest to krwawe '44. Nie chce już patrzeć na śmierć. Niech to się już skończy!

Znowu musieliśmy walczyć. Obrona budynku. Niby nic. Ale Niemcy szczególnie upodobali sobie ten budynek. Broniliśmy go  cztery dni! W ciągu tego czasu zginęli Adam, Józio, Kacha oraz dwie sanitariuszki z innego plutonu. Mieliśmy utrzymać go na czas ewakułacji. Broniliśmy cztery dni. I obroniliśmy. Budynek na Czerniakowskiej został utrzymany. Nie był ostatni. Był jeszcze jeden. Ale ten został naszą "bazą".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co Madzia da Tadeuszkowi? Kto zginie w następnych rozdziałach?
Wezmą ślub? Zdążą?

Polska Walczy   Ptaki Ptakomजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें