- No chyba żartujesz. - Pisnął Harry patrząc na drewniany dom przed sobą. Spojrzał na Liama, który westchnął tylko i wziął swoje dwie granatowe walizki. Patrzył, jak jego przyjaciel wspina się po skrzypiących schodach i otwiera białe drzwi.
- Idziesz? - Zapytał odwracając się do niego.
- A moje rzeczy? - Zapytał Harry, przebiegając palcami przez włosy. Liam prychnął i zniknął w pomieszczeniu. Zielonooki usiadł na neonowo różowej walizce i westchnął. Słońce raziło go w oczy, więc wyciągnął swoje ulubione okulary z podręcznej torby. Nie miał zamiaru się stąd ruszać. Liam powinien zaraz wrócić i zabrać wszystko do środka.
Nie do końca docierało jeszcze do niego to, że został uziemiony na sześć kolejnych miesięcy. Wyciągnął telefon i wysłał sms. Rozejrzał się po okolicy. Nic tu się nie zmieniło. Cały czas te same, stare domy, ta sama stara ulica, w tym samym starym miasteczku. Westchnął i wyciągnął twarz do słońca. Ostatnio jego skóra wydawała się blada.
- Mógłbyś łaskawie zabrać swoje walizki ze środka chodnika? - Harry cmoknął i spojrzał spod okularów na niezwykle przystojnego chłopaka przed sobą. Uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął nogi. Widział, jak oczy chłopaka skanują go wzrokiem.
- Mógłbym, ale to by wymagało wstania i zabrania walizek do tej rudery. - Powiedział przesłodzonym tonem. - A te rączki. - Wyciągnął do przodu dłonie, pokazując pomalowane na niebiesko paznokcie. - Po prostu się do tego nie nadają. - Westchnął i zdjął okulary, które wsadził za kołnierzyk koszuli.
- Zagradzają przejście. - Powiedział twardo mężczyzna a Harry westchnął.
- Wiesz.. - Powiedział, powoli wstając z walizki. Zrobił dwa kroki i znalazł się w jego przestrzeni osobistej. - Może... Mógłbyś mi pomóc? - Uwodzicielsko przejechał ręką po ramieniu nieznajomego. Widział, jak chłopak na niego patrzył i jak wstrzymał oddech, gdy tylko go dotknął. Wiedział, że mu to nie przeszkadza.
- Nie jestem lokajem. - Powiedział spokojnie brązowooki a Harry uśmiechnął się i przeniósł dłoń na jego tors.
- Mógłbym się.. Odwdzięczyć. - Harry zagryzł wargi i patrzył, jak wzrok nieznajomego zsuwa się na jego usta. W tej chwili wiedział, że ma chłopaka w garści.
- Cóż, jeśli tak mówisz..
2**
- Harry, obia... Jezu Chryste! - Krzyknął Liam wchodząc do jego pokoju i widząc scenę przed nim.
- Po pierwsze nie Harry... - Powiedział znudzony, odrywając się od penisa chłopaka, który pomógł mu wnieść walizki. - A po drugie nie widzisz, że jestem ciutkę zajęty?
Liam zacisnął pięści i spojrzał na nieznajomego chłopaka, który wyglądał jak jeleń złapany w świetle reflektorów. Jęknął, gdy Marcel dalej zaczął pracować przy jego męskości.
- Cóż, zjesz z nami.... ? - Zapytał Liam kompletnie nie zrażony i patrzył, jak chłopak zagryza wargi nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. To nie był pierwszy raz, kiedy Liam znalazł się w takiej sytuacji.
- Zayn. - Powiedział czarnowłosy a Liam skinął głową.
- Zjesz z nami, Zayn? - Powtórzył, przyglądając się fantastycznemu, opalonemu ciału. W myślach przeklinał Harry'ego, że zgarnął takiego przystojniaka, który na pewno będzie mu się śnił po nocach.
- Zje, a teraz Liam, wyjdź proszę. - Wtrącił Marcel patrząc na niego znacząco. Liam wywrócił oczami i zamknął drzwi. Chwilę później usłyszał głośny jęk Zayna i mocno zacisnął oczy. Nie rób mi tego, nie rób mi tego, nie rób mi tego. Myślał, po czym zerknął na swoje wybrzuszenie w spodniach. Przeklął w myślach i zanim zszedł na dół, odwiedził łazienkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/107754182-288-k528107.jpg)
أنت تقرأ
MARCEL (L.S) ✔
قصص الهواةPowolny rozpad na cząsteczki. Gwiazda powoli traci swój blask, który kochają miliony. Jeden gest, jedno spojrzenie i kruszy się, wysypując brokatowe wnętrze. Mrok spowija wszystko dookoła, jednak pojawia się innego rodzaju światło. Jaśniejsze, ciep...