ROZDZIAŁ SZÓSTY (B)

887 145 135
                                    

Wybaczcie, wczoraj nie dodało się wszystko co powinno.  Nie jest najlepszy, poprawie się. Przepraszam.

2**

- Dobra Marcel. Ja rozumiem, że przeżywasz ale musisz w końcu wy... Gdzie jest Marcel? - Zapytał Liam wchodząc do pokoju i rozglądając się. Zayn stał przy komodzie i szybko schował swój telefon do kieszeni obcisłych spodni, podczas gdy drugą zamykał jakiś zeszyt, który zakrywał swoim umięśnionym ciałem.

- Co robisz? - Zapytał Liam podejrzliwie i mógł dostrzec szok w oczach Zayna, który zniknął dosłownie sekundę później. Ciemnooki przywdział na twarz swój typowy, kpiący uśmiech.

- Nie zaprzątaj sobie tym główki, skarbie. Marcel wyszedł. - Powiedział stawiając krok w jego stronę i patrząc mu prosto w oczy. Serce Liama zabiło szybciej, gdy Zayn zmrużył oczy i poprawił swoją grzywkę. Powoli, niespiesznie. Jakby miał czas całego świata. Wyglądał jakby szedł po wybiegu albo był na sesji fotograficznej do znanego magazynu. To niesprawiedliwe, że można tak dobrze wyglądać.

- Gdzie wyszedł? - Liam zacisnął dłoń na klamce, delikatnie cofając się na korytarz. Skrzywił się wewnętrznie słysząc swój drżący głos. Zayn wzruszył ramionami i seksownym krokiem zaczął zbliżać się do niego. Liam nie mógł przestać wpatrywać się w mięśnie zakryte bardzo mocno opiętą koszulką. Nie mógł sobie przypomnieć ostatniego razu, kiedy spędził z kimś noc. Z kimś z takim ciałem. Dlaczego w ogóle teraz o tym myśli?

- Nie wiem, ale mamy cały dom dla siebie... - Mruknął Mulat, wchodząc w przestrzeń osobistą Liama, który przełknął ślinę. Czuł, że robi się cały czerwony, a gorąco zaczyna spływać w dolne partie jego ciała. Zayn podniósł rękę i uniósł jego brodę swoimi dwoma palcami. Liam zadrżał niekontrolowanie, zamrugał oczami i westchnął. Czuł, że jego kolana uginają się pod nim.

- Um... - Jego mózg był papką. Jego serce zabiło mocno w piersi. Nie rozumiał co się z nim dzieje. Czuł ostry zapach perfum Zayna, który dotarł do jego nozdrzy. Bardzo podobał mu się ten zapach. Był taki...

- Może... - Mulat zaczął pochylać się w jego stronę. Liam zamarł i wstrzymał oddech. Czekał, aż Zayn się zbliży. Okej. To prawda. Pragnął tego, odkąd tylko zobaczył go po raz pierwszy. Wtedy, gdy Marcel robił mu dobrze na łóżku. Nie mógł wyrzucić z głowy tego obrazka. To było za dużo.

Nie mógł powiedzieć, że nie chciał tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Nieważne jak bardzo Zayn go irytował, nie mógł powiedzieć, że jego ciało go nie pociągało. Trzeba by być głupcem, żeby nie doceniać takiego ciała. To jest właśnie to. Potrzebował tego tak bardzo...

Przymknął oczy i czuł ciepło, tuż przy swoich wargach, kiedy... Telefon w jego kieszeni zawibrował. Czar prysł.

Odskoczył czym prędzej od Zayna i poprawił włosy. Wyciągnął telefon i drżącymi dłońmi odebrał połączenie.

- Marcel, gdzie jesteś? - Zapytał patrząc na Zayna, który wyciągnął papierosa i rozglądał się za zapalniczką.

- Tu się nie pali. - Warknął, przypominając sobie, dlaczego tak bardzo nienawidził tego faceta. Zayn cmoknął, a Liam pokręcił głową i skupił się na swoim telefonie.

- Co? Gdzie? Co ty zrobiłeś? - Liam zaczął zbiegać po schodach i nim wybiegł, złapał swoją kurtkę.

3**

- Oh, Marcel... - Powiedział Liam wychodząc szybko z samochodu. Miał lekkie deja vu.

Wielki neon "Drop", tuż nad drzwiami raził go w oczy. Na szarym chodniku, tuż przy stercie butelek siedział Marcel. Tym razem nie miał na sobie błyszczących spodni ani koszuli z cekinami. Koszula była czarna, prześwitująca, tak samo jak spodnie. Jedynie złote buty mieniły się w świetle lampy ulicznej. Jego włosy były splątane i wykręcały się w różne strony, powodując pewien rodzaj chaosu. Jego oczy były opuchnięte, a policzki czerwone. Siedział na krawężniku z głową opartą o kolana Louisa, który bez pośpiechu przeczesywał jego włosy. Wyglądał spokojnie, był zamyślony. Jego ręka sunęła delikatnie, jakby z czcią i Liam mógłby się wzruszyć z tej sceny. Marcel wyglądał tak bezbronnie, tak bardzo nie jak Marcel, tylko jak... Harry.

MARCEL (L.S) ✔Where stories live. Discover now