ROZDZIAŁ SZESNASTY (B)

933 109 1K
                                    

5**

- Liam, proszę cię, usiądź. - Simon powiedział ostro do chodzącego w kółko Liama. Jeszcze trochę a wydeptałby ścieżkę w pokoju.

- Jak mam usiąść? To moja wina. - Jęczał brązowooki, ciągnąć się za włosy.

- Hej, nic nie jest twoją winą... - Louis próbował się uśmiechnąć ze swojego miejsca na kolanach Harry'ego, który nie odezwał się do tej pory. Odkąd przestał płakać, nie wypuszcza Louisa z rąk. Dosłownie. Siedzi do niego przytulony i patrzy tępo w ścianę przed sobą. Szatyn zastanawiał się czy chłopak w ogóle zakodował fakt, że przyszli do nich wszyscy jego przyjaciele, jak tylko dostali paczkę z książką. Ba! Mało tego! Nie dość że przyszli to jeszcze wspierają ich w każdym aspekcie! Niall przyniósł prawdopodobnie połowę wypieków ze 'Sweet Honey'.

Nikt jednak nie miał ochoty na jedzenie.Wszyscy byli zdenerwowani, jednak starali się jakoś pomóc, chociaż nikt tak naprawdę nie wiedział jak. W głowach wszystkich rozbrzmiewały na zmianę pytania: "Jak to możliwe?", "Dlaczego?" i "Czemu tego nie zauważyłem wcześniej?" Nikt tego nie wiedział i nikt prawdopodobnie nigdy się nie dowie.

Najpierw pojawił się Niall, gdy tylko skończył pracę w kawiarni. Nie do końca rozumiał co to miało znaczyć ani jakie skutki poniosą przez publikację. Louis nie potrafił odpowiedzieć mu na to pytanie, a Harry nawet na niego nie spojrzał, tylko płakał w rękach Louisa. Blondyn pomógł przetransportować ich do salonu z którego nie ruszyli się od tamtej pory.

Trzy godziny później, kiedy wymęczony Harry spał, ich cichą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi i natychmiastowe wejście Simona wraz z Liamem. Podczas gdy ten pierwszy wydawał się być opanowany, rozkładając różne papiery na stoliku do kawy, Liam dosłownie zwariował. Chodził nerwowo z kąta w kąt, wyrywając sobie włosy z głowy i mamrocząc coś pod nosem. Wyglądał na obłąkanego. Może był?

- Któryś z was przeczytał tę książkę? - Simon zajrzał do swojej teczki, wyciągając egzemplarz. - Bo rozumiem, że każdy z was ją dostał?

- Tak.. Ale czytałem wyrywkowo.. - Cicho powiedział Louis, przeczesując powoli włosy Harry'ego. Zauważył, że są już dłuższe i pięknie się skręcają. Wygląda o wiele młodziej. Chociaż w tej chwili, z tymi załzawionymi oczami i bladą twarzą, tego nie widać. Dla Louisa jednak, Harry zawsze był najpiękniejszy. Był jego drugą połówką. Był wszystkim.

- Dobrze. Harry. - Simon spojrzał na chłopaka, który jednak nie zwrócił na niego uwagi. - Harry? Możesz na mnie spojrzeć?

- To nic nie da... - Liam jęknął znowu, chowając twarz w dłoniach i pokręcił głową. - On tak miał. Po tym więzieniu... Wpadał w takie zawieszenia. Nic nie pomagało...

- Więc poczekamy aż się wybudzi. - Simon westchnął i spojrzał po papierach. - Z tego co zdążyłem się zorientować Marcel niedługo po przyjeździe do rodzinnego domu podpisał dokument upoważniający publikację książki na jego temat. - Zaczął, kartkując papiery. - Zarząd szuka kruczków, jeśli chcielibyśmy zatrzymać druk...

- Oczywiście, że chcemy zatrzymać. - Oburzył się Louis i spojrzał na Liama, który patrzył w sufit. Jego ramiona opadły w zrezygnowaniu.

- O tym zdecyduje Harry. - Uciął Simon. - Z drugiej strony ta książka mogłaby przynieść świetną reklamę na najbliższą trasę...

- On jest tam obnażony... - Louis próbował protestować, jednak duża dłoń Simona, uniesiona w górę, zastopowała go.

- Nie przeczytałem tej książki do końca. Nie zdążyłem. - Mówił poważnym tonem, od którego dreszcze przechodziły po całym ciele. - Ze zdjęć jednak jasno wynika, że mieliście kamery w obu domach. Tutaj... - Wskazał dłonią na salon, wszyscy rozejrzeli się dookoła z trwogą. - I w domu rodzinnym. Co nasuwa mi pytanie, czy podpalenie było faktycznie wynikiem uszkodzenia instalacji, tak jak podały to służby, czy nie stał za tym ktoś trzeci...

MARCEL (L.S) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz