ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

929 139 423
                                    


Liam siedział oparty o szybę i wpatrywał się w mijany krajobraz. Można powiedzieć, że czuł deja vu. Tym razem jednak obok niego nie było Marcela, który trajkotałby o nowym pokazie Gucci. Nie było Marcela, który narzekał na mało schłodzone Prosecco. Nie było obok niego Marcela, który śpiewał głośno swoje najnowsze kawałki, które leciały w radio.

Obok niego siedział cichy chłopak, w szarym, wyciągniętym swetrze i trampkach. Jego włosy były roztrzepane, a na palcach nie można było znaleźć nawet śladu lakieru do paznokci, którego tak kochał.

Obok niego siedział Harry, jego przyjaciel, który pogubił się w tym dużym, neonowym świecie. Obok niego siedział Harry, który nie maskował śladów swoich łez i bezsenności, spowodowanych swoimi czarnymi myślami. Obok niego siedział Harry, który po tygodniach spędzonych na terapiach, w końcu miał odwagę by przyznać się do błędu i przeprosić chłopaka, którego kochał całym sercem.

Dwa dni wcześniej, Harry przyszedł do jego pokoju i poprosił o rozmowę. Liam do tej pory dziwnie czuje się z tą cichą, grzeczną wersją przyjaciela. Bez rozkazywania, bez szemrania i bez krzyku.

Rozmawiali długo. Pani Calder, jego psycholog, zachęciła go do rozmów i mówieniu o swoich uczuciach, z czym Harry miał na początku trudność. Z każdym kolejnym dniem, wydawało się, że jest lepiej. Harry nie spędzał całych dni na płaczu i drapaniu swojego ciała. Przynajmniej Liam tego nie słyszał.

Kiedy przyszedł do niego, te kilka dni temu, był bardzo spokojny. Zapytał, czy Liam mógłby go przytulić, co szczerze go zdziwiło, jednak nie dał tego po sobie poznać. Harry przyznał, po raz kolejny, że jego zachowanie było okropne. Liam uśmiechnął się wtedy i ścisnął go mocno.

Wtedy właśnie Harry przełknął ślinę, a jego ciało zadrżało. "Wiem, że to co zrobiłem jest niewybaczalne. Wiem, że to, co zrobił mi... On... na to wpłynęło, ale nie chcę się usprawiedliwiać. Dlatego właśnie muszę osobiście porozmawiać z Louisem. Muszę go przeprosić i poprosić o wybaczenie, którego sam sobie nigdy bym nie dał. Mimo wszystko nie mogę go tak zostawić. Nie odpisałem mu na żadną wiadomość, znowu go zraniłem. Muszę mu to wynagrodzić. Jest najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem i sam sobie bym tego nie wybaczył. Nie oczekuję, że on to zrobi, ale muszę być fair w stosunku do niego i do siebie samego. Muszę go przeprosić, chociaż tak bardzo się boję. "

Harry pociągnął nosem i wtulił mocno w jego ciało. Liam westchnął i pogłaskał go po głowie. Przez myśl przemknęło mu pytanie, czy on sam nie zasługuje na przeprosiny. Rozumiał jednak, że Louis jest ważniejszy.

"Louis zasługuje na poznanie twojej historii, Mar... Harry. Będzie dobrze. " Powiedział tylko.

Harry pokręcił głową. "Nie wiesz tego. On powinien mnie nienawidzić. Tak jak wszyscy. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, Li..." I Liam bał się, że tak właśnie jest. Nie odpowiedział na jego sms-a, gdzie pytał o spotkanie, więc był pełen obaw. Nawet jeśli, raz czy dwa, niebieskooki zapytał o jego samopoczucie. Payne nie chciał pisać wszystkiego przez wiadomości, więc ograniczał się do suchych faktów.

Tak więc właśnie w ten sposób znaleźli się teraz na krajowej autostradzie, która prowadziła ich do tej małej miejscowości, od której wszystko się zaczęło. Wprawdzie nie mieli już starego, rodzinnego domu Harry'ego, ale mieli całkiem nowy, w niedalekiej okolicy.

Szefostwo postarało się o to, by był w miarę duży i miał porządne ogrodzenie. To prawdziwy cud, że ktoś sprzedawał tę posesję.

- Według GPS będziemy za jakieś piętnaście minut, panie Payn. - Powiedział ich kierowca. Liam podziękował i spojrzał na śpiącego przyjaciela, który leżał oparty o szybę samochodu, a strużka śliny wypływała z jego ust. Uśmiechnął się czule i potrząsnął delikatnie jego ramieniem.

MARCEL (L.S) ✔Where stories live. Discover now